Dwa tygodnie temu alarmowa czujka gazu zapobiegła tragedii w jednym ze wschowskich domów. Pogotowie gazowe wykryło nieszczelną instalację w budynku, gdzie mieszkała pięcioosobowa rodzina. O tej historii usłyszeli uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 3, których wschowscy strażacy zaprosili do komendy przy ul. Kazimierza Wielkiego.
Spotkanie odbyło się w ramach ogólnopolskiej kampanii "Czujka na straży bezpieczeństwa". Termin nie był przypadkowy. Dokładnie rok wcześniej, 22 listopada 2024 roku, weszły w życie znowelizowane przepisy o ochronie przeciwpożarowej budynków. Po raz pierwszy w polskim prawie pojawiły się zapisy, o które środowisko ratownicze zabiegało od lat – obowiązek wyposażenia mieszkań w czujki dymu i tlenku węgla.
Zajęcia poprowadzili st. bryg. Tomasz Maciejewski, zastępca komendanta powiatowego PSP we Wschowie, oraz st. szt. Arkadiusz Brzechwa, koordynator powiatowy do spraw prewencji społecznej.
Nowe przepisy wprowadzają obowiązek instalacji czujek stopniowo. Pomieszczenia mieszkalne wykorzystywane na cele hotelowe muszą mieć czujki dymu i czadu do 30 czerwca 2026 roku. Dla zwykłych mieszkań i domów, gdzie pali się w piecu czy kotle gazowym, termin to 1 stycznia 2030 roku.
Do instalacji czujek w domach zachęcał st. bryg. Maciejewski, wskazując na zagrożenia.
– Tlenek węgla jest bardzo niebezpiecznym gazem dla człowieka. Nie ma co z tym czekać, Należy jak najszybciej zaopatrzyć się w czujkę.
W nowo budowanych obiektach obowiązek obowiązuje już od dnia wejścia rozporządzenia w życie.
Strażacy przedstawili uczniom dane z obecnego sezonu grzewczego. Od 1 października do 12 listopada 2025 roku w całym kraju odnotowano 2819 pożarów w budynkach mieszkalnych. 224 osoby zostały ranne, 43 straciły życie.
W tym samym okresie strażacy interweniowali 443 razy w związku z tlenkiem węgla. 159 osób zostało podtrutych, 11 zmarło. Pożary sadzy w kominach to kolejne 1026 zdarzeń, 10 osób rannych i jedna ofiara śmiertelna.
– Za każdą z tych liczb są ludzkie tragedie, ludzkie nieszczęścia – podkreślał zastępca komendanta.
Lokalne statystyki również dają do myślenia. W 2022 roku wschowscy strażacy mieli 11 interwencji związanych z tlenkiem węgla, z czego siedem potwierdzonych i dwie osoby poszkodowane. Rok później było 12 zgłoszeń, siedem potwierdzonych, bez ofiar. W 2024 roku na siedem interwencji wszystkie okazały się uzasadnione, jedna osoba ucierpiała.
Od początku 2025 roku strażacy odnotowali już osiem zgłoszeń dotyczących czadu, cztery potwierdzone. Ucierpiała jedna osoba. Całe szczęście technologia przychodzi z pomocą.
– Coraz częściej w budynkach, do których jedziemy, te czujki występują – mówił st. bryg. Maciejewski. – I to one powodują, że mieszkańcy są poinformowani o zagrożeniu. W konsekwencji zapobiega to tragedii, nawet śmierci.
Arkadiusz Brzechwa wyjaśniał uczniom, dlaczego tlenek węgla nazywany jest cichym zabójcą.
– Nie widać go. Jest bezwonny i nie ma smaku. Żaden zmysł człowieka ani zwierzęcia tego nie rozpozna – tłumaczył koordynator.
Pierwsze objawy zatrucia to duszności, zawroty głowy, osłabienie, wymioty. Strażak przestrzegał, żeby nie bagatelizować takich symptomów, traktując je jak grypę.
Czujka dymu powinna wisieć na suficie, około pół metra od ścian i mebli. Dym unosi się do góry w procesie konwekcji, więc tam urządzenie wykryje go najszybciej. Nie montuje się jej w łazienkach (para wodna wywoła fałszywy alarm) ani bezpośrednio nad kuchniami.
Czujkę tlenku węgla umieszcza się inaczej – na ścianie, na wysokości od 1 do 3 metrów, najlepiej w sypialniach. Ważne, żeby nie wisiała przy kratkach wentylacyjnych ani oknach, bo przeciąg zafałszuje wyniki.
– Taka czujka to około 100 złotych. 100 złotych, ale może uratować nam życie – podkreślał Brzechwa.
Dostępne są również urządzenia duo – łączące funkcje czujki dymu i tlenku węgla w jednym.
Od niedawna wschowska komenda posiada symulator zagrożeń pożarowych, pozyskany z programu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To makieta typowego domu jednorodzinnego z wszystkimi pomieszczeniami – od pokoju dziecięcego przez salon i kuchnię po garaż z kotłownią.
Strażacy demonstrowali uczniom typowe zagrożenia: telefon ładowany pod poduszką, przeciążona listwa elektryczna, laptop przykryty ubraniami, bałagan utrudniający ewakuację. Po wywołaniu symulacji pożaru widać było, jak dym przedostaje się przez kratki wentylacyjne i przewody kominowe do całego budynku.
Gdy czujka zacznie wydawać dźwięki, procedura jest prosta. Opuścić mieszkanie, ewakuować domowników, wezwać służby i czekać na zewnątrz. – Nie wchodzimy do środka, żeby jeszcze coś zabrać – instruował st. szt. Brzechwa.

Komentarze 2