Autor: wschowianka / artykuł: Ustalili wstępnie, że strajkują do środy. Co będzie dalej – czas pokaże
Stoi przede mną trudne zadanie: chciałbym wyrazić solidarność z płacowymi postulatami nauczycieli, ale nie potrafię znaleźć argumentów, by przekonać samego siebie, że sabotowanie ważnych dla uczniów egzaminów jest dobre. Wiem za to, że jest demoralizujące. Niewielu ma dziś odwagę powiedzieć cokolwiek, co znajduje się w kontrze do medialnych przekazów: tych PiS-owskich z jednej strony, tych opozycyjnych z drugiej. Naiwnością byłoby wierzyć, że pokazywane przez nauczycieli „fiszki” z miesięcznych wypłat, to faktyczna ilustracja belferskich zarobków. Byłoby uczciwiej, gdyby pokazali PIT-y, bo dopiero tam znajdziemy trzynastkę, czternastkę jako jednorazowy dodatek wyrównawczy, czy wreszcie kilkusetzłotowy dodatek wiejski. Z trudem szukać tam dochodów z tytułu korepetycji, chociaż terminy nawet na te mniej pożądane jak z języka polskiego, są w przypadku maturzystów rezerwowane już na przyszły rok szkolny. Politycy opozycji rozpływają się w zachwytach nad nauczycielami, ale fałsz czuć na odległość. Im łatwo zagrzewać do walki, bo po raz kolejny znaleźli środowisko, które ma większą wiarygodność niż oni. Najpierw byli to protestujący pod sądami, potem kobiety, sędziowie, lekarze rezydenci, a teraz nauczyciele. Wiem, nieprzyzwoite jest zwracanie uwagi nauczycielom. To też takie polskie i folwarczne, gdzie autorytetu nie buduje się pracą i postawą, ale samym faktem bycia w danej grupie społecznej. Nie twierdzę, że mam stuprocentową rację i nawet do tego nie aspiruję. Uważam jednak, że prawdziwa dyskusja wymaga rewizji opinii wszystkich stron, a nie tylko jednej – tej rządowej.