W ten oto sposób od co najmniej 6 lat próbuje się mieszkańców Wschowy przekonać, że obraźliwe artykuły zamieszczane w gazecie wydawanej przez Stowarzyszenie Odnowy Samorządu, którego prezesem jest Miłosz Czopek nie mają z nim niczego wspólnego. Dlaczego? Ponieważ jego imię i nazwisko nie widnieje i nigdy nie widniało przy takich anonimowych autorach, jak Justyna, Jerzy Wschowski, czy Redakcja. Podobnie rzecz się ma z agresywną i często brutalną kampanią wyborczą, jaka miała miejsce w 2014 roku. Z tym też Miłosz Czopek nie miał niczego wspólnego.
Miłosz Czopek nie ma też niczego wspólnego z sytuacją, kiedy redaktor naczelny gazety wydawanej przez Stowarzyszenie Odnowy Samorządu, twierdził, że teksty, które były publikowane na jej łamach, traktował jak reklamę, a więc nie brał odpowiedzialności za ich treść. A że przypadkiem treść zawierała przekłamania, nikogo to nie obchodziło. Wiceburmistrz nie bierze również odpowiedzialności za to, że autorzy nowych artykułów wydawanych w Naszych Wschowskich Sprawach zdaje się nie grzeszą ani inteligencją, ani błyskotliwością i mają problemy z jedną z najbardziej podstawowych czynności, jaką jest czytanie ze zrozumieniem. Z tym też nie ma niczego wspólnego. W ogóle, gdyby się przyjrzeć temu, co robi Miłosz Czopek, to można by zaryzykować twierdzenie, że w ogóle mało z czym i z kim ma cokolwiek wspólnego. Typowy lider chciałoby się rzec. Niczego nie wie. Na nic nie ma wpływu.
W tej konkretnej sprawie, w jakiej wypowiada się Sąd, nie ma wątpliwości, że Miłosz Czopek ponosi jednak współodpowiedzialność, ponieważ nikt o zdrowych zmysłach, nie mógłby powiedzieć, że wiceburmistrz nie jest świadom tego, co się wokół niego dzieje. Jednak Sąd wyraził inne stanowisko, cytuję: Powód, jako lider środowiska, który wyłonił aktualną Burmistrz Miasta i Gminy Wschowa oraz ceniony jej współpracownik, otwarcie rekomendowany na stanowisko wiceburmistrza, bezsprzecznie był świadom strategicznych decyzji projektowanych na wypadek ewentualnego objęcia rządów przez nowe władze samorządowe.
Do tej pory tego rodzaju logika wystarczyła na Wschowę. Wydawało się, że można we Wschowie powtarzać jak mantrę, że za nic nie jest się odpowiedzialnym, nieświadomym, bo to zrobiła pani burmistrz, bo to nie mój artykuł, tylko mitycznej Redakcji, tamten też nie mój, tylko Justyny, a tamten jeszcze, to jest reklama, a to już w ogóle nie wiem, nie mam pojęcia, ręce mam czyste. Na szczęście Zielona Góra i Poznań, to nie Wschowa. Wschowska nieświadomość wiceburmistrza w Zielonej Górze i Poznaniu wydała się mało przekonująca. Jak mówi Sąd: wiceburmistrz bezsprzecznie był świadom.
Rafał Klan