TworzymyGłos Regionu

reklama

Uczcili rocznicę tragicznych wydarzeń

Niedziela, 24 stycznia 2021 o 10:51, autor: 5
Uczcili rocznicę tragicznych wydarzeń

Dziś ok 20-osobowa grupa ruszyła, aby przejść fragment tzw. marszu śmierci, który to miały do pokonania w 1945 roku kobiety z dwóch filii obozu Gross-Rosen, mieszczących się dawniej w Przybyszowie. Głównym celem dzisiejszego odnowienia tej części trasy jest uczczenie pamięci ofiar. Ochotnicy przejdą trasę – od Sławy do Spokojnej, gdzie znajduje się pomnik 20 rozstrzelanych więźniarek z tego tragicznego pochodu.

Oto tekst przygotowany z okazji rocznicy tamtych tragicznych wydarzeń przez SGPH Sława:

"W 1944 roku Niemcy znaleźli się w defensywie, powstała koncepcja obrony m.in. na Odrze, która miała zahamować drogę Armii Czerwonej na zachód. Wzrosło zapotrzebowanie na siłę roboczą do rozbudowy fortyfikacji. Z tego powodu w położonych między Przybyszowem a Starym Strączem folwarkach Neuvorwerk (Potrzebówko Dolne) i Bänischvorwerk (Potrzebówko Górne) Niemcy utworzyli filie obozu koncentracyjnego Gross–Rosen, pod nazwą Schlesiersee I i Schlesiersee II. Zabudowę gospodarstw prowizorycznie dostosowano do zmiany ich przeznaczenia. Zamontowano ogrodzenie ze słupów z rzędami drutów kolczastych i reflektory. W domach zamieszkali strażnicy. Dla więźniarek przeznaczono stodoły. Pierwsze więźniarki przybyły do podobozów latem 1944 roku. Początkowo wysyłano je z Gross–Rosen, następnie z Auschwitz–Birkenau i z Terezina. Transporty docierały koleją do Sławy. Żydówki pochodziły z terenu okupowanej Polski, a także z innych zajętych przez hitlerowców krajów Europy. W każdym z podobozów przebywało ok. 1 tysiąca więźniarek wielu narodowości. Warunki socjalne były straszliwe, kobiety spały na klepisku wyścielonym słomą. Pośrodku stał mały piecyk. Jedną kołdrą przykrywały się na noc co najmniej dwie kobiety. Racja żywnościowa nie zaspokajała nawet głodu. Zupę gotowano w kotłach, które nocą służyły więźniarkom jako WC. Więźniarki kopały najprostszymi narzędziami rowy przeciwczołgowe. Po zamarznięciu ziemi praca stawała się ponad siły. Wycieńczone, brudne, zapadały na choroby zakaźne, np. tyfus. Na nic zdawały się wysiłki dwóch lekarek (więźniarek) – Holenderki i Polki, które nie dysponowały niezbędnymi lekarstwami ani warunkami do ratowania zdrowia. Zmarłe chowano w pobliżu obozów. Liczba zgonów nie jest znana. Za najmniejsze przewinienie karano biciem lub pozbawianiem dziennej racji żywnościowej. Ponadto oprawcy znęcali się psychicznie nad swymi ofiarami. Często dozorczynie (kapo) były bardziej bezwzględne od strażników z Schutzpolizei tzw. Schuppo. W obliczu rozwijającej się ofensywy zimowej na froncie wschodnim wieczorem 21 stycznia 1945 roku rozpoczęto ewakuację obydwu podobozów. Jako pierwsze pędzono zdrowe więźniarki, w dwóch ponad 900-osobowych kolumnach. Odbywało się to zazwyczaj bocznymi drogami i bezdrożami, aby nie tarasować przemarszu ludności cywilnej i armii niemieckiej. Chore, wiezione przez współtowarzyszki na taczkach, wyruszyły ostatnie. Główną kolumnę Żydówek skierowano na Sulechów, chore w liczbie ok. 20 odłączono za Śmieszkowem. Przed wsią Spokojna, po zapadnięciu zmroku 22 stycznia zostały one zamordowane strzałem z karabinu w tył ciała. Cudem ocalała tylko raniona Czeszka Valeria Straussowa. Ranna wydostała się z dołu i uciekła z miejsca kaźni. Po trzech dniach, dotarła do Wijewa. Tam została uratowana przez polską rodzinnę Państwa Wojciechów. Po wojnie Pani Maria Wojciech została odznaczona tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Po przejściu Łupic i Świętna, 26 stycznia Niemcy zamordowali w lesie koło Starego Jaromierza kolejną grupę 38 kobiet niezdolnych do marszu. W mogile pochowano jeszcze 3 Żydówki zastrzelone podczas próby ucieczki. Te, których siły jeszcze nie opuszczały, w siarczystym mrozie prowadzono przez Kargową, Wojnowo, Sulechów, do Zielonej Góry. Wzdłuż trasy do już idących dołączano więźniarki z pozostałych podobozów. Sformowano dwie duże grupy marszowe. Więźniarki m.in. z Bänischvorwerk skierowano do KL Dachau, a grupę z Neuvorwerk do KL Bergen–Belsen. Trudno oszacować ile kobiet w trakcie kilkusetkilometrowego tzw. marszu śmierci zamordowano, a ile z nich zmarło z wycieńczenia. Średnio na 5 młodych kobiet (w wieku do 30 lat) 4 umierały. Z grupy Bänischvorwerk przeżyło 4 razy więcej więźniarek, ponieważ w drodze do Dachau zostały wyzwolone przez armię amerykańską na pograniczu austriacko–czesko–bawarskim. Prawdziwa tragedia rozegrała się w Bergen–Belsen, do którego dotarły Żydówki m.in. z Neuvorwerk. Panowały tam straszliwe warunki: mróz, głód, epidemia tyfusu. Większość kobiet nie doczekała wyzwolenia obozu przez Brytyjczyków 15 kwietnia 1945 roku. Również wśród ocalałych śmiertelność była w następnych tygodniach wysoka.

(fb.slawa.pl)

REKLAMA
POLECAMY
REKLAMA

Komentarze (5)

avatar

avatar
~xxz
24.01.2021 15:10

Ludzie ludziom zgotowali ten los. Czesc ich pamieci.

avatar
~Uczestniczka marszu. Sławianka
25.01.2021 16:33

Pamięć trzeba kontynuować. Ale sławianie nie sprawdzili się było kilka osób A wielka szkoda. Za rok pójdę znowu.

avatar
~Uczestniczka marszu. Sławianka
25.01.2021 16:34

Pamięć trzeba kontynuować. Ale sławianie nie sprawdzili się było kilka osób A wielka szkoda. Za rok pójdę znowu.

avatar
~Ciekawy
25.01.2021 20:41

To prawda, że na wschowskim stadionie niemcy gromadzili ludzi do wywózki do obozów pracy?

avatar
~Marta
26.01.2021 16:54

Takie wydarzenie A odbyło się bez włodarzy gmin .bez sołtysów. radnych nawet pana redaktora że Spokojnej. Brawo władza. Z mieszkańców tego terenu było garstka. Bo trzeba pamiętać. Dziękuję organizatorom .spotkamy się za rok .pamietamy.

Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu zw.pl? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock na zw.pl