Orliki powstają jak grzyby po deszczu. Oprócz pięknej i funkcjonalnej infrastruktury, potrzebni są jednak ludzie, dzięki którym nowe obiekty będą żyły. Ofiarni i kompetentni. Takiego opiekuna kompleksu orlik ma Szlichtyngowa. Mieczysław Jańczyk jest trenerem od ponad 40 lat.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
- Najważniejsza jest dyscyplinaTalent to nie wszystko, trzeba ciężko pracować. Ważne jest też, jak chłopacy się uczą i jak się zachowują wobec kolegów. Opiekun orlika w Szlichtyngowej potrafi obserwować swoich podopiecznych. Potrafi im też pomóc, jeśli tylko są zdeterminowani, żeby osiągnąć coś w sporcie.
Wszystko zaczęło się na osiedlu Hutnik w Głogowie. – Widziałem, że dzieciaki kręcą się między blokami i nie mają co ze sobą zrobić. Zebrałem grupkę, postawiliśmy sobie bramki, zrobiliśmy boisko. Z osiedla Hutnik przeniosłem się na Chrobry – wspomina pan Mieczysław. Tam jego trenerska kariera nabrała tępa. Szkoleniowiec z Głogowa na boiskach pracował po godzinach. Na życie zarabiał w kopalni. Na kilka zmian, nie zawsze mógł więc prowadzić treningi. Zajął się dzieciakami w osiedlowym klubie Miedziak.– Jeździliśmy na turnieje po całym Dolnym Śląsku, zwykle wygrywaliśmy – wspomina. W prowadzanej wówczas ogólnopolskiej klasyfikacji klubów osiedlowych głogowianie 3 razy zajmowali 3 miejsce. – Liczyły się nie tylko wyniki, ale także ilość treningów, udział w Turniejach. My byliśmy bardzo aktywni. W Miedziaku pana Mieczysława dostrzegli działacze Chrobrego Głogów. Zaprosili go na szkolenie w Lubinie. – Wziąłem urlop w kopalni i pojechałem. Potem zacząłem prace w Chrobrym. Chłopaków z Hutnika i Miedziaka brałem ze sobą. Widziałem, że mają potencjał. Talenty rodzą się na osiedlu.
Mieczysław Jańczyk nadal utrzymywał się z pracy w kopalni. – Chodziłem na nocki, trochę sięzdrzemnąłem i prowadziłem treningi – wspomina – o tyle było to niebezpieczne, że zupełnie pomylił mi się dzień z nocą. Praca szkoleniowca-górnika zaczęła przynosić efekty. Prowadził drużyny od najmłodszych dzieci do juniorów. Młodzieżowcy Chrobrego nie mieli sobie równych w lidze dolnośląskiej. – Oprócz naszych klubów grały też zespoły z Wielkopolski: Obra Kościan, Kania Gostyń, Ravia Rawicz czy Polonia Leszno. Trochę podbierałem im zawodników. Załatwiałem szkołę i internat i chłopacy grali u nas. W Głogowie był bardzo dobry trener – Panic, podglądałem go i uczyłem się. Wychowankowie Mieczysława Jańczyka szybko trafili do młodzieżowej kadry narodowej. Sam trener pomagał opiekunowi kadry juniorów Dolnego Śląska.
Po przygodzie z Chrobrym Głogów pan Mieczysław trafił do klubu Gamegaz. Tam rozpoczął treningi z najmłodszymi adeptami piłki nożnej. – Właściciel firmy Gamegaz nie szczędził pieniędzy, ale nie zawsze były one potrzebne, żeby coś fajnego zorganizować. Graliśmy kilka turniejów w Czechach tylko za koszty podróży. Jechaliśmy do naszych południowych sąsiadów, ja spałem w samochodzie dzieciaki u rodziców młodych czeskich piłkarzy. Odwdzięczaliśmy się tym samym gdy oni przyjechali do nas.
Trener z Głogowa prowadził też kilka klubów w mniejszych miejscowościach. Wszędzie gdzie pracował zostawiał po sobie zaplecze w postaci drużyn młodzieżowych. Kilka lat temu trafiła do Orła Szlichtyngowa. Zespół z nad Baryczy grał wtedy w klasie okręgowej i osiągał niezłe wyniki. Ta współpraca się jednak skończyła.
Gdy przy Szkole Podstawowej im. Jana Pawła II powstał orlik do Mieczysława Jańczyka zadzwonił Jarosław Gnat z Urzędu Miasta i Gminy. – Chciałem już sobie odpocząć. Jestem już od 17 lat na emeryturze, ale ciągle trenuje. Żona się już pogodziła z tym, że dużo czasu spędzam na treningach. Postanowiłem więc, że podejmę to wyzwanie. Pan Mieczysław pojechał na szkolenie do Warszawy. Został opiekunem kompleksu Orlik w Szlichtyngowej i prowadził Akademie Orlika.
Na orliku obok szatni ma swój kantorek, z którego monitoruje obiekt. Na ścianach powieszone są zdjęcia z dziećmi i pucharami, które podczas swojej pracy trenerskiej zdobywał. Są też płyty DVD ze szkoleniami dla trenerów. Sam kontaktuje się z centralą Akademii Orlika w Warszawie, żeby mu je przysyłali. W szatniach oprócz standardowego wyposażenia, są też akcesoria pozyskane od sponsorów, przede wszystkim z Głogowa. – Ludzie mnie znają. Wiedzą, że to pieniądze dobrze zainwestowane. Dzięki temu przyciągamy dzieci do sportu. A sport odciąga od zła – mówi pan Mieczysław.
Komentarze 1