-
Od kilku miesięcy redakcja Zw.pl nie zwraca się do ratusza po żadne informacje - mówi Danuta Patalas burmistrz Miasta i Gminy Wschowa. Zaniepokojeni mieszkańcy pytają nas, czy w takim razie pani burmistrz nie powiedziała o tym, że śmiała się z panią Inspektor ze znalezionego nocnika? Odpowiadamy, oczywiście, że powiedziała. Mieszkańcy pytają, czy to prawda, że gmina złożyła wniosek do starostwa o wywiezienie odpadów takich jak gruz i ziemia, a wywiozła wbrew decyzji starostwa inne odpady? Odpowiadamy, to prawda, gmina wywiozła również inne odpady, na które nie miała pozwolenia. A czy to prawda - dopytują mieszkańcy - że pani burmistrz się do tego przyznała? Odpowiadamy - nie, pani burmistrz się nie przyznała. -
Po otrzymaniu decyzji od starosty był przetarg na przewóz i dokonaliśmy tego, w tamtym tygodniu ja byłam akurat na szkoleniu... było wywożenie. Ja bym prosiła, żeby mieszkańcy się nie denerwowali, bo to wszystko jest zgodne z prawem - mówi burmistrz Danuta Patalas.
Czy to prawda, pytają nadal mieszkańcy, że gmina wywiozła odpady na działkę obok składowiska śmieci? Odpowiadamy, zgodnie dokumentem miejscowego prawa, to prawda ale to nie ma znaczenia. Gmina wywiozła odpady na teren, który w miejscowym studium zagospodarowania przestrzennego nazwany jest terenem składowania odpadów przeznaczonym do likwidacji. Nie ma znaczenia, czy to jest obok wysypiska, czy na wysypisku. Ważne jest co innego. Studium, które jest dokumentem miejscowego prawa mówi wyraźnie, że jest to teren przeznaczony do rekultywacji i nie można tam zwozić folii, plastików, opon i nocników ponieważ nikt jeszcze takimi odpadami nie odnawiał żadnych terenów. A jednak zwieziono takie odpady, pomimo braku pozwolenia.
Odpady, które gmina zwiozła do Tylewic, zostały umieszczone na terenie, o którym miejscowe prawo mówi, że jest to teren składowania odpadów przeznaczony do likwidacji.
Dokument miejscowego prawa nazywa się Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Gminy Wschowy. Został uchwalony w 2013 roku.
Poniżej artykułu zamieszczamy wycinek tego dokumentu, na którym zaznaczone są działka, gdzie zostały wywiezione odpady oraz nieczynne składowisko śmieci w Tylewicach. . Tak mówi prawo miejscowe.
Co to znaczy według prawa miejscowego? Tylko tyle, że można tam zwozić odpady, które mogą służyć do rekultywacji całego tego terenu, zaznaczonego w dokumencie, który pokazujemy poniżej. Studium, które uchwalili radni w 2013 roku nie dzieli tego terenu na nieczynne wysypisko, byłe wysypiska itp. Mówi o całym tym terenie, że docelowo teren ten służy likwidacji, czyli w tym wypadku rekultywacji.
Nie można tam zwozić odpadów, które znalazły się w grupie odpadów przewiezionych z ulicy Nowopolnej do Tylewic.
Dlatego wciąż aktualne pozostają pytania, które zadaliśmy w ostatnim wydaniu gazety. Czy pani burmistrz, konsultując z WIOŚ zamiar rekultywacji tych terenów, poinformowała jakimi odpadami zamierza odnowić zdegradowany teren w Tylewicach? Czy świadomie pani burmistrz podjęła decyzję o przewiezieniu niezgodnych z decyzją odpadów na ten teren? Dlaczego pani burmistrz nie sprawdziła jakie odpady zamierza przewieźć do Tylewic? A może wśród odpadów znajdował się złoty pociąg?
(rak)
Komentarze 16