Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Dzisiaj, po zmianie władzy we Wschowie, po ramieniu klepią mnie ci którzy za Grabki wyklinali, a wyklinają ci, którzy za Grabki klepali. Taki los politycznego felietonisty w małym mieście, a tak serio pisząc, to oczywiste jest, że czy władza jest różowa czy w ciapki to kontrola społeczna musi istnieć, czy to się osobom na „tronach” podoba czy nie.
Dziś wracam niestety do jawności finansów publicznych.
Rejestr zarządzeń burmistrza Wschowy, publikowany na stronie BIP Urzędu Miasta i Gminy Wschowa, zatrzymał się na dniu 05.05.2015r, a rejestr umów na 04.05.2015r. Brak w obydwu zestawieniach również umów i zarządzeń z grudnia 2014, a więc od początku kadencji pani Patalas. Mój wniosek z dnia 23.03.2015 złożony na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej, w którym proszę o kopie umów i zarządzeń do dziś nie został zrealizowany. Ponad 100 dni władze miasta (sądząc po piśmie które dostałem od UMiG sprawą tą zajmuje się pan Miłosz Czopek), łamiąc wspomnianą wyżej ustawę, czekają nie wiadomo na co, toczą jakąś dziwną grę w której przecież nie wygrywają a ośmieszają się jeno.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższego akapitu choć część radnych NWNS zrozumie, że regulacja publikowania rejestrów lokalnego prawa jest w naszym samorządzie niezbędna. Szczególnie jeśli jest się radnym i poważnie podchodzi się do swoich obowiązków jakimi jest kontrola władzy. Jak bowiem w takich warunkach można pracować nie posiadając wglądu np. w umowy zawierane przez ratusz? Pozyskiwanie ich kopii w inny, opisany w prawie RP sposób, jak widać na moim przykładzie, również nie działa.
W czerwcowym numerze folderu propagandowego o nazwie Nasze Wschowskie Sprawy mogliśmy przeczytać, że niemal znienawidzony przeze mnie zastępca burmistrza Miłosz Czopek jest zdania, że trzeba publikować zarządzenia, umowy oraz inne ważne dokumenty zawierane przez magistrat przy użyciu publicznych pieniędzy. No i co z tego, że jest takiego zdania? Nic. Skoro nie ma prawa, które „zmusza” go do działania może sobie swobodnie opowiadać co chce, a dokumenty publikować kiedy chce.
Krzysztof Owoc
Frakcja Wyrzutowa Blog
Komentarze 50