Hania Kuzimowicz ze Wschowy zajęła drugie miejsce w finale 16. edycji The Voice of Poland. Program wygrał Jasiek Piwowarczyk, ale wschowianka z drużyny Michała Szpaka i tak osiągnęła ogromny sukces. – We wrześniu przyszła do nas Hania, a oto Hanna – tak drogę wschowianki przez The Voice of Poland podsumował juror Tomson. Trudno o lepsze słowa.
Finał 16. edycji programu odbył się 29 listopada. Hania Kuzimowicz przegrała tylko z Jaśkiem Piwowarczykiem. To kolejny duży sukces muzyczny mieszkańca powiatu, który mogliśmy oglądać na ekranie telewizora. W 2003 r. Mariusz Totoszko zajął drugie miejsce w Idolu, a w 2024 r. Norbert Wronka zwyciężył w konkursie „Debiuty” podczas 61. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu.
Hania śpiewa od piątego roku życia. Pierwsze występy zaliczała na przedszkolnych, a później szkolnych akademiach, a talent jako pierwsza odkryła w niej Joanna Pawłowska. Z upływem lat umiejętności wokalne szlifowała pod okiem Elżbiety Machowskiej. Dziś 20-latka uczy się u Mariusza Woźniaka w Zielonej Górza, sama opanowała grę na gitarze i pianinie, a do tego studiuje filologię włoską.
Kiedy zgłaszała się do The Voice of Poland, cele miała skromne. Chciała, żeby obrócił się choć jeden fotel. Odwróciły się wszystkie. Wybrała drużynę Michała Szpaka i pod jego opieką spędziła kolejne miesiące, przechodząc przez etapy, które za każdym razem wymagały od niej czegoś więcej.
W nokautach zaśpiewała "In the Arms of the Angel" Sarah McLachlan. Jurorzy prawie jej nie komentowali - bo nie musieli. Awans wschowianki wydawał się oczywisty.
– Hania to promień słońca. Posiada niezwykłą wrażliwość i jest w miejscu, na które zasługuje – mówił wtedy Michał Szpak.
Prawdziwy przełom przyszedł w odcinkach na żywo. "Running Up That Hill" Kate Bush w wykonaniu Hani wywołał lawinę pochwał.
– Przeskoczyłaś znowu do innej galaktyki. Wokalnie była bomba - wiedziałaś dokładnie, co chcesz zrobić i co przekazać – oceniał Kuba Badach.
Baron poszedł jeszcze dalej.
– To nie była sztuka śpiewania, tylko sztuka latania. Fruwałaś delikatnie jak koliber, a czasami jak sokół, który dokładnie wie i pikuje, żeby zapolować po nasze serca. Skradłaś je tym występem.
W kolejnym odcinku Michał Szpak postawił przed podopieczną zupełnie nowe wyzwanie. Zamiast romantycznych ballad - dramatyczna "Jaka róża, taki cierń" Edyty Geppert. Trener chciał, żeby Hania przeżyła na scenie transformację.
Dla wschowianki utwór znaczył więcej niż tylko kolejny występ.
– W moim przypadku to wejście w dorosłość. Zderzam się z różnymi sytuacjami i traktuję ten utwór jako manifest akceptacji tego, co przynosi los – mówiła przed kamerami.
Kuba Badach po występie nie miał wątpliwości.
– Możesz bez obaw wchodzić w dorosłość. Dźwigniesz każde emocje, które do ciebie przyjdą. Byłaś posągowa, ale jednocześnie zabrałaś mnie w muzyczną podróż.
Kiedy w drużynie Szpaka zostały trzy osoby, trener musiał wybrać między Hanią a Joanną. Decyzja była bolesna, ale wskazał na wschowiankę.
W półfinale Hania zaprezentowała autorski singiel. Dziesięć godzin w studiu, komponowanie od podstaw i wszystkie emocje przelane w jeden utwór. "Trzy razy bardziej" opowiada o rozstaniu - bardzo konkretnym i bardzo osobistym.
– To utwór o rozstaniu, które przeżyłam tydzień przed nagrywaniem bitew. Przez to, że wydarzyło się to tuż przed tak ważnym momentem, bolało trzy razy bardziej – wyznała. – Poczułam ogromną dumę, że się nie poddałam. Życzę każdemu takiego uczucia.
Ania Karwan była pod wrażeniem.
– Jestem wbita w fotel. Czuję wdzięczność, że tak młoda osoba potrafi w tak dojrzały sposób pożegnać i jednocześnie przywitać złamane serce.
O finale decydowała suma punktów. Szpak dał Hani 49, rywalowi 51. Ale telewidzowie zagłosowali inaczej - 55 procent wybrało wschowiankę.
W sobotni wieczór 29 listopada Hania była najmłodszą finalistką. Czekały ją cztery utwory. Zaczęła od duetu z Michałem Szpakiem - "E Pio Ti Penso" po włosku. Spełnienie marzeń studentki italianistyki.
Drugi występ zadedykowała mamie Agnieszce. Zanim zaśpiewała "Nothing Compares 2 U", odczytała list.
– Nie wyobrażam sobie zaadresować listu komu innemu. Jestem tu dziś dzięki tobie. Nie zawsze było łatwo, bywało burzliwie, a wątpliwości próbowały mnie zatrzymać i wmówić, że muzyka to nie moja droga – mówiła przed setkami widzów. – To ty nauczyłaś mnie, że cele osiąga się nawet wtedy, gdy nie wszystko idzie idealnie. Pokazałaś mi, jak być pewną siebie kobietą. Jesteś moją inspiracją.
W trzeciej rundzie wykonała "To nie ja" Edyty Górniak. Głosami widzów przeszła do ostatecznej rozgrywki z Jaśkiem Piwowarczykiem. Oboje zaśpiewali autorskie single - Hania ponownie "Trzy razy bardziej".
Michał Szpak po ostatnim występie nie krył wzruszenia. Mówił o rzeczy, którą obserwował od września.
– Zrobiłaś coś, co wydawało się niemożliwe. Przyszłaś z doskonałym głosem, a wychodzisz z jeszcze bardziej doskonałym. Będziesz dla mnie tą Joanną Dark do końca życia.
Trener wrócił też do momentów, w których Hania mogła się poddać. Nie zrobiła tego ani razu.
– Jesteś takim przykładem kobiety, która naprawdę walczy, która nigdy się nie poddaje. Za każdym razem w tym programie, kiedy były momenty, gdzie mogłabyś się poddać - wychodziłaś na scenę i pokazywałaś jeszcze więcej. Masz w sobie takie pokłady dobroci, taką wrażliwość, jaka w tym kraju dotyka ludzkie serca, bo moje dotknęła.
Tuż przed ogłoszeniem wyników Hania mówiła krótko.
– Nie dowierzam. Wszystko wydaje się być snem, ale jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna.
Wygrał Jasiek Piwowarczyk. Wschowianka zajęła drugie miejsce. Otrzymała 25 tys. zł i bon na do sklepu z biżuterią o wartości 5 tys. zł. Zwycięzca dostał kontrakt płytowy z Universal Music Polska, 100 tys. zł i złoty bilet na festiwal w Opolu.
Ale nagrody to nie wszystko. Hania wychodzi z programu z własnym singlem i ogromnym doświadczeniem.
Komentarze 22