reklama
Też mnie zastanawia kwestia prawna całego zamieszania. W polskim prawie zabronione jest przekazywanie skazanemu na grzywnę pomocy w celu jej uiszczenia. Nie wiem jak w przypadku międzynarodowej pomocy, ani jak jest na samej Litwie, ale żeby potem jaj nie było. A przede wszystkim, jak o sprawie się dowiedzą tamtejsze władze, to żeby pan Palewicz jeszcze dotkliwszej kary nie dostał.
Ale w czym jest problem? Wyraźnie burmistrz mówi kto będzie zbierał pieniądze i na jaki cel. Tutaj nie ma mowy o konkretnej osobie. Rozumiem, że gdyby zbierane były środki na opozycjonistę na Białorusi, to nikt by nie miał nic przeciwko, ale jest okazja, żeby burmistrzowi dopierdzielić, więc zbiegają się wszyscy? Nie, no bez jaj. Czyli jak będą opozycję na Białorusi pałować, to też będziecie szukać kruczków prawnych, spisanych przez białoruską władzę?
Redaktorze rk ,skąd ta irytacja i słowo ,,dopierdzielić ?? Przecież w Waszej notatce na samym początku stoi ,jak byk cyt. ,,Chodzi o pomoc dla Bolesława Daszkiewicza dyrektora administracji regionu, który został ukarany mandatem w wysokości prawie 50 tysięcy złotych za nie usunięcie polskojęzycznych tablic z nazwami ulic " !Tto teraz ja nie rozumiem,po co było to było publikować jako najważniejszą wiadomość dnia ? Nie trzeba było rozgłaszać wszem i wobec a dyskretnie poprosić Komitet Polaków Przybyłych z Kresów Wschodnich to nie byłoby takiej reakcji. Zresztą dla mnie prawidłowej, nie mającej nic z ,,dopierdzielaniem" burmistrzowi a jedynie otwarciem mu oczu na niestosowność jego zachowania w tym temacie.
Ale dlaczego miałbym się irytować? Dostrzegam jakiś trend, więc odpowiadam. Jestem rocznik 74, hehe, i doskonale rozumiem te mechanizmy. Na Litwie mniejszość polska walczy o swoje prawa, jak może. Wiadomo o co chodzi, tak jak było wiadomo przed 89 rokiem kiedy solidarność (której nie jestem fanem prywatnie) dobijała się o swoje prawa. W każdym innym samorządzie, który jest partnerem dla rejonu solecznickiego jest to zrozumiałe. We Wschowie, mam wrażenie, nie idzie o inicjatywę, ale o burmistrza. Jest w dobrym tonie uderzyć w niego, bo to jest wschowski flow. Więc nie. Oficjalnie mówię, że budzi to we mnie zażenowanie, jakkolwiek sobie to będziecie potem tłumaczyć.
Nie rozumiem, dlaczego ktoś brak znajomości języka angielskiego nazywa ignorancją. Czy znajomość angielskiego jest obowiązkiem? Chyba nie. Ignorancją jest brak wyrozumiałości, a to właśnie wykazał piszący post o ignorancji. A druga sprawa to ten post po angielsku. Nie wiem, po co ktoś zamieszcza posty po angielsku. I tak 95% czytających ich nie rozumie
Redaktorze,potraktował nas Pan komentujących, jak tych ,którzy nie potrafią czytać ,ze zrozumieniem.Napisał pan- ,,Tutaj nie ma mowy o konkretnej osobie-" a jednak podaliście z imienia i nazwiska osobę wołająca o pomoc w zapłaceniu mandatu.To jest prawda czy nie ? Wynika też z pańskiej wypowiedzi,że ,,zbiegamy się " i krytykujemy pana burmistrza.No cóż, trzeba było napisać - Dziś przyjmujemy tylko pozytywne komentarze do wypowiedzi pana burmistrza,albo -prosimy o pozytywne załatwienie prośby pana burmistrza.
Proszę mi wybaczyć, ale nie mam dobrego zdania o czytelnikach w ogóle, a o mieszkańcach Wschowy przede wszystkim :P, więc to nie nowość. Mylimy, tak mi się wydaję, ducha wypowiedzi z literą. Pani odczytuje literalnie, a ja szukam ducha :P To przecież nie jest problem krytykować burmistrza, proszę bardzo. Mam jednak takie odczucie, że umyka czytelnikowi przekaz. Ale, prawdę mówiąc, to nie mój problem. Ukłony.
Ducha? W suchej notatce i kilku zdaniach burmistrza? Gratuluję uduchowienia,wrażliwości i bogatej wyobraźni.I jak tu klikam sobie ostro i zdecydowanie na klawiaturze ,tak samo przysięgam sobie ,że już tu nie zajrzę i nigdy nic nie napiszę.Jeszcze niższe ukłony.
Ale pani chyba rozumie, że nie mogę brać odpowiedzialności za to, że pani czegoś nie pojęła?
Nie musi pan brać za to odpowiedzialności,ale za to co i jak pisze tak.Jeżeli ja nie pojęłam,to znaczy,że wszyscy ,którzy nie wychwalali pod niebiosa pana burmistrza i waszej redakcji za podjęcie super tematu, to ludzie którzy nie potrafią czytać i docenić waszego trudu.Gratuluję samopoczucia.
Droga Pani/Panie Albo trzymamy się jakiegoś szablonu, który ułatwia nam porozumienie, albo co chwila wyciągamy z worka tematy, które burzą dyskusję. Otóż nie. Każda redakcja w tym kraju pracuje według prostego schematu. Jest temat, to się go podejmuje. Nie ma tematu, to podejmują go inni (to tak pół żartem, pół serio). Ani to nasz trud, ani jakaś zdobycz. Ot, po prostu zwykła notka, jakich wiele. Natomiast nie w tym problem przecież. Rozmawiamy o czym innym, prawda? Czyli o tym, co powiedział burmistrz w materiale, co Pani/Pan z tego zrozumiała, co zrozumieli inni itd. Jeżeli Pani/Pan wychodzi z takiego założenia, że tylko osoby, które skrytykują burmistrza, mają prawo wypowiedzi, to najzwyczajniej w świecie informuję panią/pana, że to nie jest żelazna zasada. Że mam inne zdanie. To grzech? W złym tonie?
Pan wybaczy, ale Pan też w lekkim swoim oburzeniu trochę nie połapał ducha wszystkich wypowiedzi, a już na pewno mojej. Więc tłumaczę na przykładzie: gdyby mój przyjaciel postanowił ożenić sie z kobietą lekkich obyczajów, to powiedziałbym mu "stary, zrobisz co zechcesz, ale mocno to przemyśl bo jest dużo argumentów takich i takich". To nie znaczy że naskakuję na przyjaciela, tylko pochylam się nad sprawą, albo po ludzku mówiąc coś mnie w niej ciekawi. Na podobnej zasadzie zastanawia mnie status prawny pomocy o której mowa w artykule. Nie wiem gdzie pan Redaktorze zauważył tam "dopierdzielanie burmistrzowi", ale zapewniam, akurat tutaj w ogóle nie miałem takiej intencji. A przy okazji, przyznaję że jestem negatywnie zaskoczony Pańską reakcją i tym że dał się Pan sprowokować czytelnikom. Życzę, żeby jutro rano nie żałował Pan tego co wyżej napisał, ale może to być niełatwe ;/
Drogi Panie :) Dyskusja ma swoje prawa. Oczywiście, że uogólniam, że ponoszą mnie jakieś tam emocje, dziwne by było, gdyby dyskusja była jałowa i nie budziła jakichkolwiek kontrowersji. Jak już wspomniałem, dostrzegam pewien trend, który, moim zdaniem nie sprzyja dyskusji. A czy będę czegoś żałował? Że powiedziałem za dużo? Od dłuższego czasu nikt w tym mieście nie pilnuje takich standardów. Więc nie, przykro mi, obudzę się rano i podpiszę się pod tym, co napisałem.
Napisał Pan: "Proszę mi wybaczyć, ale nie mam dobrego zdania o czytelnikach w ogóle, a o mieszkańcach Wschowy przede wszystkim :P, więc to nie nowość." Może warto się zastanowić, czy ta praca jest dla Pana. W pracy spędzamy dużą cześć życia, dlatego ważne jest czy nas uszczęśliwia czy wręcz przeciwnie. Zawsze jest przykro widzieć nieszczęście drugiego człowieka. No chyba, że nie umiem czytać między wierszami - pardon ze zrozumieniem :)
Przepraszam, poniosło mnie. @dziad Borowy miał rację. Przepraszam czytelników i mieszkańców miasta.
We can call lack of knowledge of English ignorance or not but it is a fact that more and more in this World is going on in English and if we want to use most of what the internet (and the World) is offering, knowledge of English is simply a must. Millions of Poles have moved to other countries where many of them still communicate in Polish. Very few foreigners have moved to Poland and very few of these have learned to speak or read in Polish. Writing in Polish is a very difficult task - even for Poles. If we assume that exchange of cultures is something positive, just like I would say that most of the Poles who moved to foreign countries have brought something positive to these countries, we have to accept that not everything in this World is going on in Polish - not even in Wschowa. I think that is a proper direction. Besides that I doubt that 95% of the readers here don't understand English. Anyway, either I write in English or I don't write at all. It is your choice whether you want to read it or not.
Nie znajomość języka angielskiego to nie jest żadna ignorancja. Raczej nie znajomość polskiego w piśmie, jak się mieszka w Polsce od lat, to jest ignorancja. Można wrzucić tekst do translatora albo napisać tak jak Pan potrafi. Jak pisze Pan po angielsku, to pisze Pan tylko do części czytelników zw i rozumiem irytacje tych, którzy nie rozumieją. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś napisze tu komentarz po chińsku. Dla kogo? Pani Urszula na burmistrza :)
Ignorancja to brak wiedzy, wynikający z nieuctwa lub lenistwa. Ani jednej, ani drugiej cechy, sobie nie przypisuję - wręcz przeciwnie. Na marginesie dodam, że w zdecydowanej większości nasi europosłowie, nie porozumiewają się w tym języku. Cóż dopiero ja... nawet radną nie jestem. Oczywiście mi można "dopierdzielić" imiennie, bo ja się podpisuję. Tak mali_migdali, przytłaczająca większość nie rozumie nie polskich komentarzy, więc jaki jest sens w ich umieszczaniu? A mnożą się ostatnio jak grzyby po deszczu.
Wg słownika PWN "ignorancja" to "nieznajomość czegoś lub brak wiedzy z jakiejś dziedziny". Nie ma nic na temat przyczyn tej nieznajomości. Griszka poleca "wrzucenie tekstu do tarnslatora". Rozumiem, że jest to rada dla wszystkich. :)
Jeśli Pani Urszula ma zostać burmistrzem, to ja chyba już nawet wolę Grabkę :)