TworzymyGłos Regionu

reklama

Każdy mecz, jest jak finał mistrzostw świata

Środa, 20 grudnia 2017 o 15:55, aktualizacja Niedziela, 07 stycznia 2018 o 14:00, autor: 1
Każdy mecz, jest jak finał mistrzostw świata

Z Marcinem Dobrowolskim, trenerem piłkarskim, opiekunem rocznika 2008 w klubie Korona Wschowa rozmawia Rafał Klan.

Rafał Klan: Od kiedy trenuje pan chłopaków z rocznika 2008?

Marcin Dobrowolski: 2,5 roku temu, we wrześniu 2015 zaproponowano mi pracę z tym rocznikiem. W samym klubie jestem od 10 lat, gram w seniorach, obecnie w lidze okręgowej.

I nie zastanawiał się pan ani chwili, przyjmując propozycję pracy z dużo młodszymi chłopcami?

Oczywiście, że była chwila zawahania. Przede wszystkim musiałem pracę trenera pogodzić z pracą zawodową. Poszedłem więc na pierwszy trening, przyjrzałem się chłopakom i uznałem, że sobie poradzę.

Propozycję objęcia funkcji trenera składa prezes klubu?

Tak, a jednocześnie wysyła na kurs trenerski. Tak też było w moim przypadku. Odbyłem kurs UEFA C, W styczniu chciałbym zacząć kolejny kurs, który jest konsekwencją tego pierwszego i podnosi kwalifikacje do poziomu UEFA B. Będzie trwał pół roku i zakończy się egzaminem. To nie wszystko, bo marzy mi się również kurs UEFA A, ponieważ planuję pracę zawodową związać z trenowaniem.

Gra pan w lidze okręgowej w seniorach i jednocześnie trenuje dużo młodszy rocznik. Nie mam wątpliwości, że jest różnica między trenowanym, a trenującym. A pan jakby tę różnicę opisał? Jakie jest pana w tym zakresie doświadczenie?

Zacząłem przygodę z piłką w klubie Korona Wschowa, mając 15 lat. Nie było wtedy takiego szkolenia młodszych roczników, jak obecnie. Przychodziło się na trening, rzucano piłkę na boisko i się grało. Potem to się trochę zmieniło gdy do drużyny przyszedł trener Bogusław Korczak, zaczęliśmy profesjonalne treningi piłkarskie, ale to też już była piłka seniorska. Z młodszymi rocznikami wygląda to zupełnie inaczej. Zaczyna się od zabawy, żeby ich zachęcić do przychodzenia na treningi. Potem zwraca się przede wszystkim uwagę na koordynację i technikę, których w późniejszym czasie trudno będzie nauczyć. Z seniorami pod tym względem jest trudniej. Tutaj zbyt wiele się zawodnik już nie nauczy. Omawia się taktykę, pewne schematy gry. W przypadku młodszych roczników przede wszystkim liczy się jak najczęstszy kontakt z piłką. Na treningach gramy często tzw. małe gry w zestawieniu dwóch na dwóch, trzech na trzech itp. a nie na przykład siedmiu na siedmiu. W tym pierwszym zestawieniu kontakt z piłką jest częstszy, w tym drugim istnieje ryzyko, że część chłopców w ogóle piłki nie dotknie, bo akurat ich przygotowanie do gry i przygotowanie koordynacyjne jest na trochę słabszym poziomie i potrzebują trochę więcej czasu na oswojenie z piłką i nauczenia się prawidłowej techniki poruszania . W ogóle u młodszych roczników widać różnicę między chłopakiem, który urodził się w styczniu, a tym, który urodził się w grudniu. W związku z tym przygotowując treningi trzeba brać pod uwagę wiele danych, żeby rozwój chłopaków dobrze przebiegał.

Dopytuję o te szczegóły, ponieważ widziałem pana podopiecznych po raz pierwszy na mikołajkowym turnieju. I muszę przyznać, że byłem pod ogromnym wrażeniem ich gry. Wtedy tez pomyślałem, że koniecznie muszę z panem przeprowadzić wywiad do gazety. Jak byłem małym chłopakiem, to wszyscy, chaotycznie biegaliśmy za piłką. A na tym turnieju zobaczyłem niesamowitą dyscyplinę gry. Każdy zawodnik wiedział, gdzie jest jego miejsce. Grali z ogromną pewnością siebie, drużynowo. Miałem takie wrażenie, że wchodzą na boisko, jako zwycięzcy i w rezultacie wygrywają mecze. To tak wyglądało od samego początku?

To był proces. Na początku również wszyscy biegali za piłką. Ale to się zmieniło. Ja też dużo czytam i potem staram się tę wiedzę przełożyć na treningi. Pamiętam, że kiedy wyjeżdżaliśmy na pierwsze turnieje, to chłopcy bali się strzelać karne. Wręcz płakali, bo obawiali się, że nie strzelą. Rozmawialiśmy, bo w sporcie trzeba rozmawiać. Tłumaczyliśmy sobie, że mają prawo nie strzelić karnego, że są jeszcze dziećmi, że to jest zabawa, nic się nie stanie, jak karnego nie zamienią w bramkę. Podobnie po przegranych meczach reagowali rozżaleniem. Dużo czasu spędziliśmy i nadal spędzamy na rozmowach. Dzięki temu i karne wychodzą im coraz lepiej, a i po przegranym meczu nie dramatyzujemy. Chłopcy wiedzą, że jest kolejny mecz i będą walczyć o swoje. A trzeba dodać, że dla młodszych roczników każdy mecz jest jak finał mistrzostw świata.

Powiedział pan, że dużo czyta, rozumiem, że dzięki temu doskonali pan swoją wiedzę trenerską, a jednocześnie jest to nauka tego, jak utrzymać kontakt z młodym sportowcem?

Tak, właśnie w styczniu wybieram się na szkolenie poświęcone mentalnemu podejściu do piłkarzy. Szkolenie będzie prowadzone przez angielskich trenerów i mam nadzieję, że dowiem się czegoś więcej i będę mógł to wykorzystać w pracy z chłopakami.

A czyta pan książki, artykuły?

Jedno i drugie. Jest też sporo przydatnej wiedzy w internecie, publikowanej w formie filmów. Różne akademie piłkarskie dzielą się taką wiedzą. Z książek dużo mi daje pozycja Pawła Grycmana ,,Doskonalenie i nauczanie piłki nożnej". Ponad 500 stron, proponujących różne formy treningu w pracy ze skrzatem, czyli 6-letnim zawodnikiem aż do juniora, czyli 16-letniego zawodnika.

Pana drużyna gra w jakiejś lidze?

Gramy w lidze Orlika. Tak to jest poukładane, że rozgrywki pod kątem rocznikowym odbywają się co dwa lata. W poprzednim roku graliśmy z rówieśnikami i wygraliśmy w podokręgu Nowa Sól. Niestety nie było finału wojewódzkiego i na tym nasze rozgrywki się zakończyły. W tym roku gramy z rocznikiem starszym w lidze Orlika i na 11 drużyn zajmujemy 4 miejsce. 6 pierwszych drużyn będzie walczyło w dalszym etapie o zwycięstwo. W czerwcu będzie wyłoniony mistrz podokręgu. I potem powinien być finał wojewódzki, ale związek lubuski omija to i w rezultacie nie ma dla dzieci finałów, może w tym roku będzie inaczej.

Wrócę jeszcze do swojego doświadczenia. Jak miałem tyle lat, co pana podopieczni, to wszyscy bez wyjątku chcieliśmy strzelać bramki. Coś się zmieniło w tym zakresie?

W piłce dziecięcej wymagane jest, aby każdy chłopak grał na różnych pozycjach. Ten wariant trenujemy podczas sparingów, gdzie każdy zawodnik doświadcza gry na obronie, pomocy czy ataku, tak aby jak najwięcej się nauczył. Inaczej jest na turniejach, tutaj jednak trzymamy się ustalonych pozycji na boisku.

A czy na tym poziomie można mieć wpływ na grę zawodników w trakcie meczu? To znaczy, czy można coś na bieżąco w sposobie gry zmieniać tak, aby odmienić losy meczu?

Podam przykład ostatniego turnieju, jaki rozegraliśmy 10 grudnia. Zostaliśmy zaproszeni na zawody przez Akademię Piłkarską Falubaz. To tak na marginesie był chyba najtrudniejszy turniej, w jakim braliśmy udział. I muszę dodać, że zagraliśmy w nim, ponieważ dostrzega się nasz potencjał, a za tym idą zaproszenia na turnieje, gdzie poziom gry stoi na wysokim poziomie. Myślałem, że pojedziemy tam po naukę, bo mieliśmy do rozegrania mecze z drużynami ze Szczecina, Poznania, Wrocławia oraz najlepszymi drużynami z lubuskiego, czyli Akademią Piłkarską Falubaz, Kostrzyniem czy Gorzowem, do których trudno się porównywać, gdyż są to profesjonalne Akademie Piłkarskie. Wygraliśmy z Gorzowem, zremisowaliśmy z Kostrzyniem i Akademią Piłkarską Reissa, wygraliśmy z Arconią Szczecin i pozostał nam mecz do rozegrania z Pogonią Szczecin, która to drużyna wygrywała ze wszystkimi 4:0. Wiedzieliśmy przed tym meczem, że awansowaliśmy do finałowej szóstki, co już było dla nas ogromnym sukcesem. Przed meczem z Pogonią ustawiłem drużynę defensywnie. Chłopacy dostosowali się do tego, przegraliśmy tylko 2:1, a powiem szczerze, że była szansa na wygranie tego meczu. W fazie finałowej ponownie spotkaliśmy się z drużyną ze Szczecina i udało się zremisować 0-0. Ostatecznie zajęliśmy 6 miejsce i otrzymaliśmy jako drużyna dużo dobrych słów od pozostałych trenerów, z którymi nawiązałem kontakty na przyszłość.

Jakie stawia pan cele tym młodym chłopakom?

Chciałbym, żebyśmy zagrali w finale wojewódzkim Tymbarka i w efekcie, żebyśmy pojechali na finały do Warszawy. Będzie trudno, ale chłopakom też marzy się finał w stolicy i myślę, że zrobimy wszystko, żeby to się udało. Z takich dalekosiężnych planów, to fajnie by było, gdyby któremuś z chłopaków udało się wybić i zostać dostrzeżonym przez większy, utytułowany klub.

Największy sukces, jaki pan osiągnął z rocznikiem 2008?

3 miejsce w finale wojewódzkim Tymbarka, 3 miejsce w lidze Deichmanna w okręgu leszczyńskim, 1 miejsce w lidze Żaków Podokręgu Nowa Sól, 4 miejsce w Międzynarodowym Turnieju ,,Trophy" we Wrocławiu. Tam mogliśmy nawet zagrać w finale, ale w meczu o finał graliśmy z drużyną z Kosowa, okoliczności tego meczu pozostawiały wiele do życzenia, nasi chłopacy byli przerażeni zachowaniem kibiców z Kosowa. Na to zachowanie zareagowano dopiero w finale, przerywając mecz i odgwizdując walkower. Gdyby organizatorzy zachowali się podobnie w półfinale, myślę, że walczylibyśmy na tym turnieju o złoto. Myślę jednak, że naszymi największymi sukcesami są zaproszenia na turnieje. Trenerzy drużyn z Lubina, Poznania, Zielonej Góry widzą nas, obserwują i chętnie proponują udział w zawodach, na które zjeżdżają się najlepsze drużyny z całej Polski. Mamy wtedy szansę mierzyć się z najlepszymi, co jest wielkim przeżyciem dla zawodników, ale też dla mnie, jako początkującego trenera.

Na turnieju mikołajkowym widziałem zaangażowanych rodziców pana podopiecznych. Na tym poziomie rozgrywek rola rodziców jest istotna?

Bardzo. Bez rodziców nie mielibyśmy okazji zagrać w tych wszystkich turniejach. Wkładają w to bardzo dużo serca. Sami do mnie piszą, informując o turniejach, że warto pojechać, wspólnie liczymy koszty takich wyjazdów, rodzice często sami się zgłaszają, jadą na turnieje wraz ze mną. Czy turniej trwa cały weekend, czy jeden dzień, jesteśmy razem. Jeżeli dobrze się orientuję, to stworzyli nawet grupę na facebooku. Ostatnio przygotowali prezenty na Mikołaja, co było dla chłopaków ogromną niespodzianką. Jeden rodzic bardzo sumiennie prowadzi naszą stronę facebookową, gdzie wstawia fotorelacje z każdego turnieju, sparingu czy wydarzenia, co jest bardzo fajną sprawą, bo zawsze można wrócić wspomnieniami do chwil sprzed lat. Myślę, że tworzymy jedną, piłkarską rodzinę.

Dziękuję za rozmowę.

REKLAMA
POLECAMY
REKLAMA

Komentarze (1)

avatar

avatar
~rodzic
21.12.2017 11:47

Fajny , treściwy i precyzyjny wywiad .Pozdrawiam panów

Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu zw.pl? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock na zw.pl