Radny Jacek Kowalczyk o problemie ze stawem retencyjnym na ulicy Moniuszki informował wielokrotnie. W grudniu 2016 roku inwestycja pogłębienia i uregulowania stawu została zapisana nawet w budżecie na rok 2017 i przypisano do niej kwotę 30 tysięcy złotych. Pomimo tego w sprawie stawu nie zmieniło się nic, dlatego radny dopytywał się o tą inwestycję na ostatniej sesji Rady Miejskiej we Wschowie.
- W tym bardzo dobrym zestawieniu nie widzę jednej drobnej inwestycji i wie pan o czym chcę powiedzieć. Nie o moim, a o naszym stawie na ulicy Moniuszki. Naprawdę czekam na tą inwestycję, pieniądze w budżecie były zapewnione i nie wiem gdzie one tak naprawdę są – zwracał się do wiceburmistrza Miłosza Czopka, radny Jacek Kowalczyk, w trakcie dyskusji nad zestawieniem finansowym za ubiegły rok. – Przy kwotach zawartych w budżecie ta inwestycja to naprawdę drobna rzecz.
Wiceburmistrz patrząc radnemu prosto w oczy zapewniał, że władze naprawdę starają się wykonać naprawę tego stawu. Jacek Kowalczyk dopytywał co on ma mówić mieszkańcom, którzy od lat nagabują go w tej sprawie, a on od wielu miesięcy powtarza, że obiecano wykonać renowację. Do sprawy powróciła chwilę później radna Helena Nikolin.
- O co chodzi przy tym stawie na ulicy Moniuszki? Co tam takiego zagrażającego jest dla mieszkańców, że musi on być już wyczyszczony. Moim zdaniem jest tyle potrzeb inwestycyjnych na terenie całej gminy, na wsiach, że przesunięcie tej pracy na inny termin nie będzie stwarzało zagrożenia – mówiła radna. – Zresztą mamy suszę i nikogo teraz nie zalewa.
W związku z wypowiedzą radnej wywołana została dyskusja, w której wyjaśniano iż mieszkańcy zalewani są od lat, że inwestycja dawno została zaplanowana i obiecana. Sprawę starał się wyłożyć Krzysztof Owoc.
- Zwrócę uwagę, że pieniądze na ten cel zostały zabezpieczone w budżecie na rok 2017, decyzja zapadła w grudniu 2016 roku. Na pytanie żadne pod koniec 2017 roku dlaczego inwestycja nie została wykonana, padła odpowiedź, że została zabezpieczona za mała kwota. Była to kwota 30 tysięcy złotych, a dzisiaj okazuje się, że pan Miłosz Czopek mówi o takiej samej kwocie, którą być może uda się wygospodarować z innych zadań – przedstawiał radny. – Jeżeli pani ma nerwy ze stali to gratuluje, bo tutaj sytuacja jest niepoważna.
Krzysztof Owoc przypomniał, że ta sprawa powinna zostać załatwiona dawno, kiedy samorząd dysponował większymi środkami. Przypomniał także o kosztach organizacji drugiej edycji Burning Sun Festwial. Radny Krzysztof Grabka zaapelował do Heleny Nikolin żeby postawiła się na miejscu radnego Kowalczyka i wyobraziła sobie sytuację, kiedy w sprawie ważnej dla grupy mieszkańców swojej miejscowości przekazuje informację, że wszystko zostało załatwione, a następnie musiała się tłumaczyć, że nie wie kiedy inwestycja zostanie wykonana. Po tych słowach wiceburmistrz Miłosz Czopek stwierdził, że radny Grabka ma wiele racji w słowach, które mówi.
- Może dwa słowa dla pana radnego Grabki, ponieważ ma bardzo dużo racji w tym co mówi. Ja prawie codziennie jestem postawiony przed taką sytuacją, gdzie przychodzą mieszkańcy i mówią „to mi obiecano w tamtych latach”, „tu mi opłacono odszkodowania”, „tu mi opłacono zjazdy”. Na dobrą sprawę jeżdżę prawie codziennie do takich spraw, które leżą od roku 2012, 2013, 2014 i ludzie czekają latami – mówił Miłosz Czopek.
Kończąc prosił radnych żeby odpowiedzieli sobie na pytanie czy w obliczu możliwości pozyskania dużych środków zewnętrznych, nie zdecydowaliby się oni na przesunięcia środków na wkład własny, nawet kosztem obiecanych inwestycji. Z takim przedstawieniem tego problemu nie zgodził się radny Krzysztof Owoc.
- Prosiłbym żeby nie robił pan z radnych wariatów. Pan pokazał wynik budżetu za 2017 rok powyżej miliona złotych na plusie. A tutaj chodzi o inwestycję za 30 tysięcy złotych, której pan nie wykonał, bo stwierdził, że nie ma to środków. Proszę pana ja w ciągu tych trzech i pół roku słyszałem z pana ust już tak nieprawdopodobne rzeczy, że muszę podnosić głos. A w tej sprawie właśnie postawił pan kropkę nad i – mówił radny. – Podsumujmy co pan powiedział. Stwierdził pan, że stoimy przed trudnymi wyborami i nie zrobimy stawu, bo zabraknie nam 30 tysięcy złotych do czegoś, a z drugiej strony pokazuje pan milion plus wykonania z zeszłego roku. Czy pan siebie czasem słucha?
Kończąc swoją wypowiedź Krzysztof Owoc stwierdził, że uczciwiej było od razu powiedzieć radnemu Kowalczykowi, że inwestycji związanej z tym stawem nie będzie. Podczas dyskusji podnoszona była wielokrotnie także kwestia co stało się z zabezpieczonymi na ten cel 30 tysiącami złotych, jednak w trakcie obrad odpowiedzi nie usłyszeliśmy. Cała dyskusja dostępna w materiale wideo.
(olek)