Nie udało się podtrzymać serii zwycięstw. Dąb Przybyszów odniósł porażkę 0:1 w Kożuchowie. Wynik gospodarze ustalili w 8 minucie meczu. – Pierwsza połowa należała zdecydowanie do rywali, w drugiej mieliśmy przewagę ale gola nie strzeliliśmy – relacjonuje trener Marek Szefer.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Wynik meczu mógł być jednak inny gdyby sędziowie reagowali na ostrą grę miejscowych zawodników. Mimo, że piłkarze z Kożuchowa, często zatrzymywali ataki naszych piłkarzy faulami, prowadząca ten mecz sędzina tylko raz pokazała żółtą kartkę.
W 60 minucie Bartek Siemiński głową przelobował bramkarza Korony. Golkiper gospodarzy staranował naszego zawodnika. Piłka nie wpadła do bramki. Sędzina uznała całą sytuację za przywilej korzyści i nie pokazała kartki, ani nie podyktowała ewidentnego rzutu karnego.
Kilka minut później z łokcia uderzony został Marcin Woźniak. Nasz zawodnik stracił przytomność i był reanimowany w karetce. Na szczęście skończyło się na strachu i Marcin wrócił do domu ze swoimi kolegami. I w tym przypadku ani główna sędzina, ani stojący 10 metrów od wydarzenia sędzia boczny nie zareagował.
- To był bardzo trudny mecz. Rywale grali twardo, a boisko było ciężkie. Mimo to mogliśmy to spotkanie co najmniej zremisować i szkoda straconych punktów. Musimy jednak jak najszybciej o tej porażce zapomnieć i spokojnie przygotowywać się do następnych meczy – podsumowuje Marek Szafer trener Dębu Balcerzak i Spółka Sława Przybyszów.
(mij)
Komentarze 0