Policje wezwał mieszkaniec Wschowy, który nie mógł dostać się do mieszkania brata. Jego zaniepokojenie było jak najbardziej zrozumiałe.
- Zdenerwowany zgłaszający oznajmił, że jego brat dzwonił tego dnia do swojej żony, która przebywała na terenie Holandii i pożegnał się z nią. Mężczyzna powiedział żonie, że nie chce już dłużej żyć, po czym zakończył rozmowę. Roztrzęsiona kobieta zaalarmowała swojego szwagra mieszkającego we Wschowie, który zaniepokojony całą sytuacją po kilku minutach zjawił się pod drzwiami do mieszkania brata. Chciał porozmawiać z nim, sprawdzić co się stało, jednak nikt nie otworzył mu drzwi, a zza drzwi słyszał sygnał wibrującego telefonu komórkowego – relacjonuje wydarzenie podkom. Maja Piwowarska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji we Wschowie. - Przypuszczając, że brat był w środku i mógł zrobić sobie krzywdę zatrwożony zadzwonił po pomoc. Po chwili pojawili się policjanci. Dowódca st.asp. Łukasz Walorczyk biorąc pod uwagę powagę całej sytuacji postanowił nie czekać dłużej i wejść do mieszkania. Po wyważeniu drzwi wejściowych mundurowi zauważyli leżącego na łóżku mężczyznę. Kontakt z nim był utrudniony, tracił przytomność. Zdążył jedynie powiedzieć policjantom, że połknął dużą ilość tabletek, bo nie chciał już żyć.
Na szczęście policjanci pomogli zatrutemu mężczyźnie i utrzymali jego przytomność, aż do przyjazdu wezwanej karetki pogotowia. Profesjonalnie przeprowadzona przez policjantów akcja ratownicza, trzeźwość umysłu, spokój i opanowanie pozwoliła uratować życie 59- latkowi.
(olek)