Podczas 15. sesji Rady Powiatu Wschowskiego rozgorzała dyskusja na temat stanu wód Krzyckiego Rowu. Sołtys Siedlnicy Bartłomiej Kosiński stanowczo odrzucił rzekome sugestie, jakoby rolnicy z jego sołectwa mieli odpowiadać za pogorszenie jakości wody. Sprawa powróciła po sprostowaniu złożonym przez radnego Mieczysława Guzwicza.
Radny Mieczysław Guzewicz odczytał oficjalne sprostowanie w nawiązaniu do swojej wypowiedzi z poprzedniej sesji, gdzie sugerował związek między oczyszczalnią ścieków a zanieczyszczeniem Krzyckiego Rowu. – Nie ma podstaw, by łączyć wskazane zjawisko z działalnością oczyszczalni – stwierdził radny.
– Z udostępnionej dokumentacji wynika, że parametry ścieków oczyszczanych dotrzymują norm i jakości lepsze od parametrów wody w odbiorniku – dodał radny, zaznaczając, że sprostowanie złożył po otrzymaniu wyjaśnień od prezesa Spółki Komunalnej we Wschowie.
Sołtys Siedlnicy Bartłomiej Kosiński pojawił się na sesji z dokumentami. Przedstawił protokoły z kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze, które jego zdaniem oczyszczają rolników z zarzutów. – Każdy, kto ma ziemię w Siedlnicy, przeszedł kontrolę azotanową – powiedział sołtys.
– W moim przypadku próbka wody była brana na odcinku kilometra Rowu Krzyckiego. W protokole są wyniki lepsze na końcu mojej działki niż na początku – podkreślił Kosiński.
Sołtys wyjaśnił, że kontrole objęły około 50 rolników z Siedlnicy, niezależnie od wielkości gospodarstw. – Nie ważne, czy ktoś miał hektar ziemi, czy 100 hektarów. Każdy, kto miał ziemię w Siedlnicy, przeszedł kontrolę – mówił.
– Wszyscy rolnicy mają protokoły z badaniami próbek wody z Rowu Krzyckiego, tam jest skala, są wyniki, jest wszystko – dodał, podkreślając, że dokumenty potwierdzają prawidłowość prowadzonej działalności.
Sołtys przedstawił również argumenty przeciwko tezie o odpowiedzialności rolników. – Przy naszych opadach i klasach ziemi przy Rowie Krzyckim, gdzie wszystko jest powyżej piątej klasy, nie ma ciężkich ziem, nie ma takich opadów, żeby jakiekolwiek azoty się dostały do wód rzecznych – argumentował.
– Rów Krzycki od czerwca do września wysycha, on nie płynie. Jaz na Kaczych Dołach jest zamknięty, woda stoi – dodał, kwestionując wiarygodność niektórych pomiarów.
Przewodniczący Rady Powiatu Krzysztof Grabka wyjaśnił różnicę w kompetencjach instytucji. – Osoba, która przedstawiała informację reprezentowała Departament Monitoringu Środowiska w Zielonej Górze. Ta instytucja zajmuje się tylko i wyłącznie monitoringiem – mówił.
Dodał również, że nie odnotował sugestii, by do pogorszenia stanu wód w Rowie Krzyckim mieli przyczynić się rolnicy z Siedlnicy. – Jeżeli takowe stwierdzenia padły, to raczej w luźnej dyskusji, a nie w sposób kategoryczny.
Dyskusja zakończyła się bez wskazania konkretnego źródła zanieczyszczeń Rowu Krzyckiego.
– Chciałbym podziękować panu sołtysowi za bardzo cenne i ważne informacje, które poszerzają nasz punkt widzenia – mówił Krzysztof Grabka, odnosząc się do wystąpienia Bartłomieja Kosińskiego.
Przewodniczący podkreślił, że nikt z uczestników sesji nie kwestionuje prawidłowości działalności rolniczej w Siedlnicy. – Na pewno nikt tutaj z nas obecnych nawet przez chwilę nie pomyślał o tym, że państwo prowadzący takową działalność rolniczą mieliby taki wpływ, bo nie mamy na to żadnych absolutnie dowodów – zapewniał.
Skierował również słowa uznania pod adresem wszystkich rolników z regionu. – Ja osobiście jestem bardzo wdzięczny i chcę złożyć podziękowania za państwa działalność i wytrwałość – dodał, zwracając się do sołtysa, ale mając na myśli całe środowisko rolnicze.
Komentarze 4