Pył i piasek
Czwartek, 31 marca 2011 o 16:30, autor: lukas 1
Kilka dni temu odwiedziła mnie była uczennica, mieszkająca od paru lat w Londynie. W domu, ku mojemu zdziwieniu, od razu zabrała się za zdejmowanie butów. Zaprotestowałem. Ale ona stwierdziła, że na chodnikach jest bardzo brudno i nie chce wnosić piasku do mieszkania. Dodała jeszcze: „ Co tutaj się dzieje? Nie widziałam jeszcze takiego brudu na ulicach i chodnikach”
Nie skomentowałem, nie bardzo wiedziałem co powiedzieć, nie mając nic na usprawiedliwienie porządków jakie panują we Wschowie.
Mam taką możliwość z racji wykonywanych obowiązków, iż trochę podróżuję po Polsce i innych częściach Europy. Taki prosty przykład: wyjeżdżając z domu pastuję buty, kilka dni przebywam w Hamburgu, chodzę tam w różne miejsca. Nie muszę nawet spoglądać na buty - ciągle czyste i błyszczące. Wracam do Wschowy, rano wychodzę do szkoły, pojawiam się w wielu miejscach miasta, a wieczorem buty mam prawie całkowicie okurzone. Kiedy po wielu suchych dniach popada deszcz, na samochodach, szybach mieszkań, parapetach i wielu innych miejscach zostają plamy i brudne zacieki. Proszę zwrócić uwagę, co się dzieje, kiedy w czasie suchych wiosennych i letnich dni zamiatane są ulice. Do góry unosi się chmura kurzu i pyłu. Dzieje się tak również po przejechaniu samochodu i w czasie wietrznej pogody. Pył osiada na szybach wystawowych, na parapetach, pomalowanych elewacjach zabytkowych kamienic. Oddychają tym dzieci w drodze do szkoły, mieszkańcy i goście spacerujący ulicami królewskiego miasta. Pył i kurz dostaje się do wnętrz sklepów, mieszkań, urzędów, kościołów. Być może, gdyby zbadać ilość pyłu unoszącego się w centrum miasta, który wdychamy w suche, letnie dni, okazałoby się, że jego ilość jest szkodliwa dla naszego zdrowia.
Trochę się do tego przyzwyczailiśmy, ale tak nie musi być! Nie jest to zdrowe, normalne, nie jest konieczne. Czasami mam wrażenie, że piasek, który pojawia się zimą na chodnikach, wysypywany jest po to, by zamiatać go przez następne pory roku. Nasilenie tego stanu nastąpiło w ostatnich latach, a spowodowane było długimi i obfitującymi w śnieg zimami. Czy tak musi być? Oczywiście, że nie, skoro w innych miastach opisywany problem rozwiązuje się innymi środkami.
Myślę, że wysypywany piasek nie może być drobny i najtańszy. Widuję w wielu miejscowościach, jak w czasie oblodzeń, wysypuje się piasek płukany, drobny, ale ostry. Nie zawiera właśnie tych drobnych cząstek, które po wyschnięciu wytwarzają pył. Jest on zapewne trochę droższy, ale… I tu dochodzimy do chyba najważniejszego szczegółu: ilość wysypywanego piasku jest co najmniej dziesięciokrotnie wyższa od potrzeb. Nie można nie dostrzec, że osoby odpowiedzialne za stan chodników w czasie opadów śniegu i mrozów stosują prosta metodę: bezpieczeństwo na chodnikach gwarantuje tylko bardzo duża ilość żółtego piasku, wymieszanego z solą.
Każdy z nas potrafi przywołać w pamięci widok podłóg w sklepach i urzędach w czasie opadów śniegu. Współczuję tym, którzy muszą codziennie sprzątać te pomieszczenia. A przecież tak być nie musi! W wielu miastach sypie się niewielką, niezbędną ilość ostrego, płukanego piasku lub soli. Tylko wtedy, kiedy pojawia się oblodzenie. Śnieg z chodników należy usuwać, a nie posypywać go piaskiem. A jeśli jest to konieczne, to w ilościach minimalnych. Rodzaj wysypywanego piasku na ulice może być droższy, ale jeśli dokładnie poinstruuje się osoby, wychodzące zimą na ulice miasta ile i kiedy mają sypać, to w porównaniu z obecnie wysypywanymi kilogramami i tak osiągnie się oszczędności.
Wracam jednak do argumentu, zamieszczonego na początku tekstu. Nie chodzi o koszty piasku. Główny problem to ogromny poziom brudu i stan zapylenia w naszym mieście. Namawiam właścicieli kamienic i sklepów, którzy w niedawnej przeszłości dokonali renowacji elewacji, aby zaprotestowali przeciwko takiej sytuacji. Nie musi tak być, że nowa, ładna ściana, po roku pokryta jest grubą warstwą kurzu i zacieków. Namawiam właścicieli sklepów, aby zaprotestowali i zwrócili uwagę, że wnoszone zimą do pomieszczeń błoto, brudzące ściany i towar, codzienne z wielkim trudem usuwane, nie musi być standardem.