TworzymyGłos Regionu

reklama

Nie wyobrażam sobie życia bez…

Sobota, 07 kwietnia 2012 o 19:06, autor: 3
Nie wyobrażam sobie życia bez…

Adam Muszkieta: Rozmowa ta będzie o pana dydaktycznych sukcesach, choć nie o wszystkich, bo miejsca by zabrakło. Może zacznijmy od Turnieju Reportażu.

Z Tomaszem Wojnarowskim, nauczycielem z I LO z Oddziałami Dwujęzycznymi im. T. Zana rozmawia Adam Muszkieta To ogólnopolski konkurs organizowany przez X Liceum we Wrocławiu we współpracy z Gazetą Wyborczą, w którym bierzemy udział już od czterech lat. Polega on na tym, że do listopada uczniowie piszą reportaż na dowolny temat. Co roku staramy się przesłać kilka prac. W tym roku szkolnym wysłaliśmy 5 tekstów, z czego aż 3 zostały nagrodzone (Angelika Wojciech zajęła drugie miejsce, pisząc o grabarzu ze swojej miejscowości; wyróżniono jeszcze pracę Norberta Czechowskiego i Emilii Pawlus). W przyszłym roku zamierzamy ponownie startować. Mam nadzieję, że następnym razem będzie jeszcze lepiej, bo uczniowie z obecnej klasy multimedialno-dziennikarskiej, w której uczę a jednocześnie jestem wychowawcą, wiedzą już na czym cała rzecz polega i mają więcej czasu, żeby się rozejrzeć za tematem. A temat w tym przypadku jest bardzo ważny… Tak, otrzymałem dyplom, choć przewodnicząca obiecała whisky (śmiech). Nie chciałbym by zabrzmiało to jak frazes, ale dla mnie ważniejsza jest satysfakcja, to że w jakiś tam sposób przyczyniłem się do zainteresowania młodych ludzi pisaniem, uważniejszą obserwacją świata, takim krytycznym oglądem rzeczywistości… bo tym jest dla mnie pisanie reportaży. Nie robię niczego dla wyróżnień, chodzi raczej o czerpanie satysfakcji ze swojej pracy, a sukcesy - jeśli już się pojawiają - to motywują mnie do dalszej pracy. Wspominałem już o tym dla zw.pl, gdy z Anną Krzywicką, koleżanką z pracy, odbieraliśmy nagrody od lubuskiego kuratora. Ja po prostu nie lubię spoczywać na laurach… O, mamy kolejny frazes. À propos nagród rzeczowych… czasami faktycznie przekładają się one na moją pracę. Na przykład w konkursie o polskiej prezydencji w Unii Europejskiej zorganizowanym przez wojewodę lubuskiego, wygraliśmy 4 tys. zł, które w pełni mogłem wykorzystać na sprzęt dla mojej klasy (kupiliśmy m.in. na aparat, dyktafony, dyski zewnętrzne). Życie licealnego dziennikarza od razu się poprawiło. Wyjazd był nagrodą w ramach konkursu zorganizowanego przez Artura Zasadę z Parlamentu Europejskiego, w którym należało podjąć działania promujące Unię Europejską. Wszyscy uczniowie z mojej klasy chcieli wziąć w nim udział, więc podzieliłem ich na trzy zespoły po 7 osób. Jedna grupa przygotowała debatę oksfordzką, w której wygrali… przeciwnicy UE, druga grupa stworzyła specjalny numer gazetki unijnej (Parapet), a trzecia grupa zorganizowała happening fotograficzno-informacyjny, przygotowując ulotki o PE i mapę konturową UE z wyciętymi otworami, do których można było włożyć głowę i zrobić sobie takie zwariowane zdjęcie. Wygrał trzeci zespół. Gdy już znaleźliśmy się w Brukseli, w rozmowie z członkami jury usłyszałem, że wszystkie trzy grupy z naszego liceum zasługiwały na nagrodę, jednakże organizatorzy nie chcieli się na to zgodzić. Szkoda, że tak wyszło, z drugiej strony trzeba też uczyć się znoszenia porażek… Kolejny konkurs za który się zabieramy to Lektura w kadrze - jak można się domyśleć polega na adaptacji filmowej jakiegoś tekstu literackiego. To ostatni konkurs, w jakim będziemy brać udział do czerwca. Może nie do końca… Oprócz tego rozpoczęliśmy pracę nad filmem dokumentalnym opowiadającym o królach, którzy odwiedzali Wschowę (August II i August III). Projekt jest związany z jedną z niemieckich szkół z Drezna. A w najbliższą środę robimy kolejną reklamę… Za każdym razem powtarzam, że to już ostatni konkurs… Od pani dyrektor (śmiech). Czasami z informacjami o konkursach przychodzą sami uczniowie - tak było ze spotem Netii. Poza tym, jeżeli już raz wzięliśmy udział w jakimś konkursie, to staram się pilnować jego kolejnych edycji. Niezastąpionym źródłem informacji są też fora filmowe i fotograficzne. Myślę, że znaleźliśmy sobie taką niszę, jeśli chodzi o działania filmowe - mało kto się tym zajmuje… Konkurencja jednak rośnie, dlatego wciąż staram się, aby każda kolejna produkcja filmowa z Zana była lepsza od poprzedniej - stąd inwestycje w sprzęt, optykę, oprogramowanie i oczywiście wiedzę. W tym roku szkolnym akurat najwięcej zrobiliśmy materiałów filmowych. Takie zadania pozwalają zaangażować się dużej liczbie osób, w zasadzie całej klasie - praca w zespole to coś czego także staram się nauczyć młodych ludzi. Polacy to taki naród indywidualistów, wspólnie to my lubimy przelewać krew za ojczyznę, ale budowa i współpraca jakoś już nam gorzej wychodzi. Na planie filmowym, w zespole, gdzie każdy jest za coś odpowiedzialny, zawsze jest sporo śmiechu i wygłupów. To jest też dla mnie bardzo ważne - zabawa a nie spinanie się. Poza tym to jest takie bardzo medialne pokolenie, ważne jest dla nich, żeby móc się później pokazać np. na facebooku, stąd takie a nie inne środki dydaktyczno-wychowawcze. Znak czasu. Moi uczniowie mocno też zaangażowali się w pracę nad gazetką szkolną Parapet - robimy ją bezinteresownie, dla samych siebie… no i oczywiście dla tych rzesz czytelników, którzy z niecierpliwością oczekują każdego kolejnego numeru. Myślę, że jest to rozłożone niemal po połowie. Podczas filmowania, z powodu ograniczenia w czasie, pomagam więcej, ale przy tekstach poprawiam już tylko błędy, bo pomysły wychodzą od uczniów. Jeśli chodzi o filmy, zajmuję się montażem, tzw. postprodukcją tych materiałów. Wcześniej na lekcji wychowawczej, czy technologii informacyjnej układamy scenariusz, wymyślamy kostiumy i scenografię – tak jak teraz do sfilmowania lektury. Na razie trwają dyskusje. Byłem za Kamizelką Prusa, ale usłyszałem, że to nuda (śmiech). Potem padła propozycja Makbeta w konwencji dzieci Emo, ale widzę, że to im też nie podeszło (śmiech). Na razie stanęło na Boskiej Komedii Dantego, którą niedawno omawialiśmy na polskim - tutaj kolejne sale lekcyjne miałyby być kręgami piekielnymi. W Ib program nauczania został przeniesiony z profilu humanistycznego z rozszerzonym językiem polskim, historią i wiedzą o społeczeństwie. Na samym początku, gdy rozmawiałem z uczniami, przyznawali, że obawiali się tych multimediów, tego, że sobie nie poradzą, jak się okazało zupełnie niepotrzebnie . Mamy także dwie dodatkowe godziny w tygodniu, na których realizujemy zajęcia z dziennikarstwa, pracując m.in. z podręcznikiem wykorzystywanym na studiach – choć z jego zdobyciem też był problem, bo nakład się skończył (śmiech). Pewnie większość z tych dzieciaków nie pójdzie na dziennikarstwo, ale poszerzają swoje horyzonty, zaczynają interesować się tutejszym życiem kulturalnym i politycznym. Bardzo, bardzo (śmiech). Tutaj raczej powinna wypowiedzieć się moja żona, zresztą powinien pan to podkreślić, że moja żona pod względem wyrozumiałości jest po prostu wspaniała (śmiech). Coś za coś, tak to już jest. Nie mam nawet zbyt wiele czasu, żeby samemu zrobić coś dla siebie - mam tutaj na myśli fotografowanie czy pisanie na własny rachunek. Z tego wynika, że jestem typowym pracoholikiem. Nie, ja przecież prowadzę taki zdrowy tryb życia - kawa, red bull i do przodu (śmiech). A już na poważnie, takim momentem wytchnienia są dla każdego nauczyciela wakacje. Choć gdy one już nadejdą, to i tak zaczynam się nudzić. Lubię swoją pracę, nie tylko zabawy z aparatem czy kamerą video, ale też nauczanie, szarą polonistyczną rzeczywistość, moment wkraczania z uczniami w świat bohaterów Lalki Prusa czy Dżumy Camusa, pokazywania jak wiele z tego, co dzieje się w Bolimowie czy Soplicowie, przekłada się na nasze wschowskie życie. Gdy odeszli uczniowie z mojej klasy humanistycznej, pierwszy miesiąc mogłem skwitować jednym słowem – masakra (śmiech). Jestem dość sentymentalny, romantyczny, więc myślę, że to się właśnie z tego wzięło. Pojawiły się jednak nowe osoby i teraz znowu nie wyobrażam sobie życia bez uczniów z multimedialno-dziennikarskiej. Chciałbym, żeby po tych kolejnych trzech latach, oprócz dobrych wspomnień i uprzejmości na ulicy, pozostał po naszej współpracy blog, który pełni funkcję kroniki klasowej, gdzie zamieszczamy reportaże, zdjęcia czy filmy. To będzie taki namacalny dowód tego, co udało nam się osiągnąć w Zanie.
REKLAMA
POLECAMY
REKLAMA

Komentarze (3)

avatar

avatar
~Była uczennica
10.04.2012 10:04

P. Wojnarowski jest znakomitym nauczycielem, jeszcze lepszym wychowawcą, bardzo miło wspominam lekcje z nim. Wspaniale przygotował nas do matury i cieszę się że tym razem tez trafiła mu się świetna klasa, choć nasza w 100 % była lepsza :)

avatar
~mm
10.04.2012 11:41

Ja też jestem pełna podziwu dla pana Tomasza.Takich nauczycieli potrzeba nam więcej.

avatar
~human, 3 b 2010
10.04.2012 23:08

Pan Tomasz to jeden z nejlepszych nauczycieli, jakich miałam szczęście spotkać podczas swojej edukacji. To pasjonat, potrafi zarazić uczniów energią, a co do wspomnianego wkładu Pana Wojnarowskiego w konkursy, to myślę, ze jeśli przeliczamy na procenty, 80% to jego 'robota'. Miło wspominam 3 lata spędzone w liceum, byliśmy jego pierwszą klasą, mam nadzieję, ze sentyment pozostał, choć widzę, ze nowa klasa, to też (TEŻ!;) ludzie kreatywni:) Pozdrawiam serdecznie Pana wychowawcę i zyczę dalszych sukcesów!

Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu zw.pl? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock na zw.pl