Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Szlichtyngowej doszło do wymiany zdań między byłym burmistrzem gminy Janem Wardeckim a obecną panią burmistrz Elżbietą Rahnefeld. Dyskusja dotyczyła przede wszystkim informacji zawartych w bezpłatnym biuletynie gminy.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Zdaniem Jana Wardeckiego informacje zamieszczone w szlichtyngowskim biuletynie zawierają pomówienia, nieprawdę lub półprawdę.
- W artykule pana wiceburmistrza napisano, że na wzrost wydatków bieżących mogą mieć wpływ na przykład wydatki związane z prawomocnymi wyrokami sądów - mówił Jan Wardecki - wiceburmistrz podaje tutaj przykład procesu, gdzie spółka PLK domaga się odszkodowania od gminy, a chcę przypomnieć, że w tej sprawie nie zapadł jeszcze żaden wyrok i gmina do tej pory nie zapłaciła jeszcze ani złotówki. Natomiast na wzrost wydatków mają wpływ w dużej mierze wynagrodzenia, które wzrosły o 426 tysięcy złotych, porównując budżet z 2014 roku do budżetu na 2016 rok.
Były burmistrz odniósł się również do artykułu, którego autorem jest kierownik referatu rozwoju i promocji Artur Olszewski. Zdaniem Jana Wardeckiego informacja tam zawarta o możliwości zdobycia środków unijnych na remont dróg jest nieprawdziwa.
- W rozdaniu unijnym w latach 2007-2013 nigdy nie ogłoszono projektu na budowę dróg lokalnych, chyba, że dotyczyło to większego zadania, jakim jest rewitalizacja - mówił Wardecki - kampania wyborcza dawno się skończyła, dlatego chciałbym, aby nie podawano takich informacji opinii publicznej.
Odpowiedzi udzieliła pani burmistrz Elżbieta Rahnefeld.
- Pan mówi, że kampania dawno się skończyła, a ja mam wrażenie, że właśnie się zaczęła - mówiła burmistrz - z pokorą przyjęliśmy stan gminy, jaki zastaliśmy. Chciałam przypomnieć, że wiele zadań, na które gmina podpisała porozumienia nie były zabezpieczone żadnymi środkami. Podobnie z ulicą Wolności, cieszę się, że została wyremontowana, ale nie ukrywam, że mieliśmy kłopoty, żeby sfinansować pewne inwestycje i pewne zobowiązania.
Elżbieta Rahnefeld wspomniała przy okazji o ostatnim zobowiązaniu, które zaskoczyło samą panią burmistrz.
- Musieliśmy zapłacić panu Tarce ponad 20 tysięcy złotych - mówiła burmistrz Rahnefeld - tylko dlatego, że pan podpisał aneks do umowy, który nigdy nie trafił do finansów. Trafiliśmy na ten dokument dopiero wtedy, kiedy pan Tarka wystąpił z roszczeniem. Ten dokument znaleźliśmy w szufladzie pracownicy, która powiedziała, że pan kazał ten dokument schować. Dlatego proszę nam nie zarzucać jątrzenia, bo tego nie robimy. Nie opisujemy takich zdarzeń, jak to z aneksem. Staramy się pisać o faktach.
Koniec tej wymiany zdań zakończył się już w miłej atmosferze. I pani burmistrz, i były burmistrz życzyli sobie wszystkiego najlepszego w nowym roku. Całość dyskusji zamieszczamy w materiale filmowym poniżej.
(rak/foto: olek)
Komentarze 21