Rodzice, których dzieci uczęszczają do Szkoły Podstawowej w Jędrzychowicach, piszą skargi na panią dyrektor. Pisma wysyłają do pani burmistrz lub do kuratorium. Inni rodzice również się skarżą, ale na burmistrza Szlichtyngowej, której zachowanie ich zdaniem godzi w dobre imię szkoły i wysyłają pismo do Wojewody Lubuskiego.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Historia pewnie ma swój początek w miejscu, które na tym etapie trudno ustalić. Na pewno jeden z jej elementów ujawnia się w lutym tego roku, kiedy wpływa skarga do pani burmistrz Szlichtyngowej na działalność dyrektora SP Jędrzychowice.
- Takich pism otrzymaliśmy więcej - mówi Elżbieta Rahnefeld - rodzice przyjeżdżali do mnie i potwierdzali to, co pisali w skargach, ale jednocześnie prosili, żeby nie ujawniać ich nazwisk. W związku z tym poinformowałam, że sprawę należy wyjaśnić na miejscu. Krótko przed zebraniem rodziców w szkole, otrzymałam wiadomość o tym spotkaniu. Zadzwoniłam do pani dyrektor i powiedziałam, że chciałabym spotkać się tylko z rodzicami, bez nauczycieli i dyrektora szkoły, ponieważ rodzice boją się mówić.
Pani burmistrz na zebranie z rodzicami pojechała z przewodniczącym Rady Miejskiej w Szlichtyngowej Henrykiem Baraniakiem.
- Na miejscu poprosiłam nauczycieli i panią dyrektor o to, aby opuścili zebranie - mówi burmistrz Rahnefeld - i tak też się stało, ale rodzice mówili, że boją się rozmawiać, że ściany mają uszy i że jest między nimi ktoś, kto o wszystkim doniesie. Więc zapewniłam ich, że zawsze jestem skłonna wysłuchać tego, co mówią ludzie i znajdę na to czas. Pan przewodniczący podał godziny, w których dyżuruje w Urzędzie i w tym czasie można się z nimi spotkać i omówić dany problem.
Nie wszyscy w ten sam sposób zapamiętali przebieg tego spotkania. Część uczestników wysłała skargę do pani Wojewody, ponieważ ich zdaniem pani burmistrz wyprosiła nauczycieli i dyrektora szkoły z zebrania, a rodzicom nakazała składanie donosów na działalność nauczycieli i złe zarządzanie szkołą. Zdaniem skarżących takie postępowanie godzi w dobre imię szkoły.
Pani Wojewoda skargę przesłała do Urzędu w Szlichtyngowej. Imiona i nazwiska osób, które się podpisały pod skargą zostały zamazane na prośbę skarżących. Pismem zajęła się komisja rewizyjna, uznając skargę za anonimową. Po wyjaśnieniach przewodniczącego rady i pani burmistrz, którzy zaprzeczyli, aby na spotkaniu zachęcali rodziców do składania donosów, komisja zaprosiła na spotkanie radę rodziców placówki.
- Komisja zaprosiła przedstawicieli rady rodziców szkoły - mówi przewodnicząca komisji rewizyjnej Barbara Garsztka-Zientek - ponieważ skarga była anonimowa, nie wiedzieliśmy do kogo się zwrócić i z kim o zaistniałej sytuacji rozmawiać. Rodzice do nas nie przybyli, ani też nie usprawiedliwili swojej nieobecności. W związku z tym komisja rewizyjna uznała skargę za bezzasadną.
(rak)
Komentarze 39