Kiedyś dzieci nie jadły tyle chemii, nie oglądały do późnej nocy tego co oglądają, nie siedziały przed komputerem od drugiego roku życia po parę godzin dziennie, nie piły od 7 roku życia napojów energetyzujących od rana, przed pójściem do szkoły jeszcze. Kiedyś dzieci wychodziły na dwór, wymyślały sobie same zabawy. Dziecko wiedziało co mu wolno, a czego nie, nie siedziało z rozdziawiona buzią i nie wtrącało się w rozmowy dorosłych, grało z rodzicami w gry planszowe, które stymulowały rozwój dziecka, pomagało w domu, w ogrodzie, na polu. Radziły sobie dużo lepiej, bo nie były wyręczane przez rodziców , którzy często spełniają wszystkie zachcianki swoich pociech, aby wynagrodzić brak czasu dla dzieci. Kiedyś w warzywniaku słyszałam rozmowę dwóch pań, gdzie jedna cieszyła się, że nareszcie się kończą wakacje, bo w domu oszaleć idzie z tym dzieckiem. Nie wspominała, że pracuje i nie ma kto się dzieckiem zająć, ona była zmęczona przebywaniem cały dzień ze swoim dzieckiem. Bez komentarza.
Komentarze 0