TERAZ18°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Nie poddam się

niedz., 26 sierpnia 2012 11:14
Adam Muszkieta: Co dalej ze wschowskim pomnikiem Diany, czy termin majowy jest jeszcze aktualny?
Nie poddam się
Z Prezesem Stowarzyszenia Polskich Dian, Ewą Maj rozmawia Adam Muszkieta Musiałyśmy przesunąć termin odsłonięcia pomnika wschowskiej Diany na późniejszy, w związku z odrzuceniem prototypów Diany przez konserwatora zabytków. Odrzucono dwa projekty i to jest już wiadome. W tej chwili w miejscu, gdzie stać ma Diana pracę rozpoczyna archeolog, który dostał zlecenie od pani konserwator, by zbadać fundament. Za to jest już przygotowany postument z piaskowca, który czeka na odbiór w Strzegomiu. Teraz szukamy sponsora na transport i może dzięki temu wywiadowi taki się znajdzie. Na razie szukamy kogoś, kto wykona trzecią Dianę. Ja panu Chruszczewskiemu mówiłam, że Diana ma stać na tym fundamencie. Zresztą podczas pierwszej rozmowy z panią konserwator doszłyśmy do porozumienia, że to będzie w tym samym miejscu i taka sama rzeźba – po prostu odtworzenie pomnika Zofii Gorzeńskiej, która zapisała się w historii Wschowy, bo to król nadał jej tytuł łowczyni wschowskiej. I nie ma możliwości, żeby to było coś innego. Pan Chruszczewski stworzył własną wizję, pomimo tego, że dostarczyłam mu wszystkie zdjęcia jakie miałam. Nie miał wolnej ręki. Niestety postawił mnie pod ścianą i dlatego szybko była robiona drewniana Diana. Na chwilę obecną jeszcze nie podjęta została decyzja odnośnie zagospodarowania powstałych modeli. Teraz skupiamy się na tym, aby jak najszybciej powstał prototyp Diany do odlewu według wytycznych pani konserwator. Nie znałam wcześniejszych decyzji pani konserwator odnośnie innych projektów. Skoro obiecałam jej, że zrobimy ten sam pomnik, to ona trzyma mnie za słowo. Wspólnie z Dianami ze stowarzyszenia chciałyśmy zrobić coś dobrego dla miasta. Zabezpieczyłyśmy fundament oraz remontujemy bramę liceum ze swoich pieniędzy. Wydaje się, że to jest bardzo dużo, jak na stowarzyszenie kilkudziesięciu polujących pań. Być może rzeczywiście drewniana była zbyt masywna, ponieważ przygotowywana była w bardzo szybkim tempie. Zdjęcia gipsowej były wysłane wcześniej i od razu pojawił się głos, że ona nie przejdzie, dlatego w krótkim terminie powstała drewniana. Pan Chruszczewski miał 4 miesiące, a pan Lipa tylko 3 tygodnie i możliwe, że drewniana była za obszerna. Gdyby pan Lipa miał więcej czasu, to na pewno lepiej by to wyglądało. Nie postrzegam tego w kategorii porażki, bo to musi zostać zrobione. Zbyt wiele osób się w to włączyło, zbyt wiele osób przekazało pieniądze, łuski do odlewu – i co teraz? Nie poddam się. To będzie zrobione. A ze współpracy z gminą i starostwem jestem bardzo zadowolona, nikt rąk nie umywa, bo prace nad remontami ulic Matejki i Lipowej będą przeprowadzone. Wszystko będzie tak jak było zaplanowane, jedynie przesunięte w czasie. Najbardziej boli mnie, że mieszkańcy Wschowy nie chcą, by w tym mieście cokolwiek robić. W komentarzach zarzucano mi, że ja chcę ubić na tym jakiś interes. Proszę mi wierzyć, że w ten cały pomysł włożyłam mnóstwo swoich pieniędzy, chociażby za benzynę, jeżdżąc po Polsce - do Strzegomia, do archiwów w Zielonej Górze, Poznaniu, Warszawie. Nikt nie zapyta, czy ja jeżdżę za swoje pieniądze, czy nie. Czytałam też, że lepiej za zebrane pieniądze wybudować przedszkole czy cokolwiek innego. Tyle, że ludzie nie wiedzą, że nie są to pieniądze od samorządu, bo to Stowarzyszenie Polskich Dian oraz liczni sponsorzy podjęli tak szczytną inicjatywę, dzięki której promują Wschowę. Chciałam zrobić coś dla mojego miasta, jednak okazuje się, że nie warto. Mój wysiłek został skrytykowany przez lokalną społeczność, a szkoda, bo powinno się podejmować inicjatywy i dawać coś od siebie, a nie tylko krytykować. Czuję, że podcięto mi skrzydła, ale skończę ten projekt i po prostu wrócę do swojego życia. Myślałam, że ludzie są inni, że nie osądza się kogoś, kogo się nawet nie zna, bo z drugiej strony jest mnóstwo takich osób, które trzymają za nas kciuki, wierzą oraz wspierają projekt, przesyłając pieniądze. Nie, nie poddaję się. Nie ma teraz mowy o rezygnacji. Jest to po prostu przesunięte w czasie, ze względu na brak wykonawcy kolejnego modelu. Na chwilę obecną nie podejmiemy się takiego ryzyka, jeśli miałoby się to odbywać na tych samych zasadach co wcześniej. Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, więc ja się tego trzymam. Na początku chciałam, żeby to był wschowianin i żeby wschowianka była modelką. Szukamy jednak innego wykonawcy, który wykona model do zaakceptowania przez panią konserwator. Są zaskoczone tymi wszystkimi komentarzami. Ja się czuję winna, bo to ja je do tego namówiłam. Dlatego też pewnie jestem tak zniesmaczona całą sytuacją. Grunt, że wspieramy się wzajemnie, by osiągnąć zamierzony cel. Nie dopuszczam takiej myśli, że się nie uda.

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 16

    reklama

    Dla Ciebie

    18°C

    Pogoda

    Kontakt

    Nekrologi