Od czasu do czasu trzeba się pokłócić - mówili państwo Stanisława i Edward Błaszakowie podczas Jubileuszu Małżeństw, który odbył się w Sławie - ale nie można trzymać w sobie złości. Państwo Blaszakowie w tym roku świętowali 50 lat wspólnego małżeństwa.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Podczas sławskiej uroczystości kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Małgorzata Hetmańska, gratulując małżeństwom wieloletniej miłości przypomniała słowa księdza Jana Twardowskiego: W życiu jest najlepiej, kiedy jest i dobrze, i źle, bo kiedy jest tylko dobrze, to niedobrze. Zapytaliśmy państwa Błaszaków o to, dlaczego ich zdaniem w życiu małżeńskim muszą być też i te złe chwile.
- To jest jak z marszem. Człowiek idzie i raz czuje się dobrze, innym razem jest zmęczony, a potem znowu osiąga formę. Podobnie jest z małżeństwem. Złe chwile są sprawdzianem dla dwojga ludzi, wtedy okazuje się, czy są gotowi do poświęceń, do miłości - mówił pan Edward Błaszak.
Zapytaliśmy również jubilatów czy dostrzegają różnice między nimi a współczesnymi, młodymi małżeństwami.
- Młode małżeństwa nie mają takiego życia rodzinnego, jakiego my doświadczaliśmy - mówi pani Stanisława Błaszak - dzisiaj jest większa gonitwa za pieniędzmi, dłużej pracują, a przecież przy tym mają jeszcze inne obowiązki, muszą wychować dzieci, zająć się domem. Kiedyś było chyba łatwiej małżeństwom.
(rak/foto: martyna)
Komentarze 1