Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Kilka dni temu świętowaliśmy Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Obchodziliśmy go z niemałym hukiem: trąbiły o tym i duże radiostacje, wspominała telewizja, sporo też działo się w bibliotekach, księgarniach i na portalach. Dziwne to dla mnie zwłaszcza w kraju, w którym jak donoszą ostatnie badania czytelnictwa ponad 30 % narodu nie posiada w domu ani jednej książki, a 58 % nie przeczytało niczego w ciągu zeszłego roku. Mówiąc "nic" nie mam na myśli wyłącznie książek, bo oto 20% z tychże nie przeczytało żadnego dłuższego tekstu np. prasowego.
W tym krótkim wpisie chciałabym tych, którzy nie czytają wesprzeć, a tych którzy sobie obiecali, że jednak zaczną, pragnę szybko i dotkliwie przestrzec jak wielkie niebezpieczeństwo grozi im i ich bliskim. Nie czytajcie moi drodzy, czytanie - zwłaszcza to bardziej bolesne… ze zrozumieniem - niezwykle frustruje. Takie właśnie uczucia towarzyszyły mi po lekturze Rekina z parku Yoyogi Joanny Bator. Do dziś boli mnie, że nie zobaczę kwitnących w Japonii wiśni i nie przejdę się ulicami dzielnicy Akihabara. Żałuję wszystkich miejsc, momentów historii, które znam tylko z lektur, które były i wydają się zawsze bardziej atrakcyjne niż tu i teraz. Do tego dochodzą dolegliwości jak najbardziej fizyczne, pogłębiająca się wada wzroku, ból głowy po zarwaniu nocy np. przy neurotycznym doczytywaniu genialnego Syna Jo Nesbo. O książkowym kacu już nie wspomnę, kiedy to nosisz książkę w głowie i trudno rozpocząć inną, to jak strata dobrego znajomego. O ile łatwiej włączyć telewizor i dać się ponieść skokom do basenu czy programowi, w którym dzieci udają dorosłych. Łatwe, przyjemne i żadnych skutków ubocznych.
Czytałam ze zrozumieniem programy wyborcze partii politycznych, czytałam o propozycjach samorządowców… i co? Dzisiaj obserwując poczynania jednych czy drugich nabawiłam się tylko wrzodów żołądka i mam ochotę zrezygnować z podstawowego prawa obywatelskiego, czyli prawa do głosowania. We Wschowie walka z czytelnictwem może okazać się trudna. Oto bowiem mamy jedną z najlepiej działających bibliotek w regionie. Jej wyjątkowość nie kończy się na pięknym wyglądzie, ale opiera się na samych zasadach działania. Obecnie nie tylko można znaleźć we wschowskiej bibliotece najważniejsze wydawnicze nowości, ale także spotkać się i podyskutować o książkach, skorzystać z Internetu i zapewnić dziecku możliwość ciekawego i twórczego spędzania wolnego czasu. Dlatego trzymajcie się od biblioteki z daleka - czytanie uzależnia. Przez to traci się radość życia, nie można już swobodnie czytać kompletnie pozbawionych sensu komentarzy na zw.pl., gdzie np. autorka felietonu nazywana jest per Pan, a piszący odpowiadają na komentarze osób, które nie biorą udziału w dyskusji, że już o nawoływaniu do referendum nie wspomnę. Na koniec powiem tylko tyle - mam szczerą nadzieję, że jak najmniej wschowian przeczyta ten pokrętny tekst.
Małgorzata Wojnarowska
Komentarze 11