Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Oglądaliście serial House of Cards? Jeżeli nie, to koniecznie powinniście obejrzeć. Już wkrótce premiera 3 sezonu i dalsze losy głównego bohatera, Francisa Underwooda, jednego z najbardziej cynicznych polityków, a może nawet króla cynizmu, którego losy telewizyjni widzowie mieli okazję w ostatnich latach śledzić.
Wspominam o tym, bo w ostatnim czasie pojawiły się w obiegu opinie, które sugerują, że działania obecnych władz, związane z reorganizacją oświaty, opierają się na podobnym, serialowym schemacie. Jestem daleki od tego typu spostrzeżeń, bo nawet jeżeli, dochodząc do władzy, wyspecjalizowali się w czarnym PR, co jest obiektywnym faktem, to nie mieli czasu, żeby osiągnąć podobny stopień efektywności w zarządzaniu gminą. Ale załóżmy, że tak jest. Że są Francisem Underwoodem wschowskiej gminy. Co z tego by wynikało dla rodziców, uczniów, mieszkańców, dyrektorów i nauczycieli?
Załóżmy, że plan reorganizacji jest zasłoną dymną. Władzy zależy jedynie na tym, aby usunąć Macieja Grabianowskiego z funkcji dyrektora SP1 w ramach słodkiej zemsty (tworząc zespół przedszkolno-szkolny) oraz na likwidacji Gimnazjum nr 1. Francis Underwood tak by to zrobił. Rozbudził do białej gorączki emocje wszystkich osób, związanych ze szkołami wiejskimi. Rozmawiał z nimi, uwagę opinii publicznej skupiał właśnie na tym aspekcie reorganizacji, odcinając emocje od pozostałych rozwiązań. Mieszkańcy przyglądając się argumentom rodziców ze szkół wiejskich mieliby dla ich zaangażowania wiele serca i empatii. Podobnież radni. Cała uwaga skupiłaby się, gdyby to rozgrywał Francis Underwood, tylko na tym aspekcie, aby w rezultacie na sesji Rady Miejskiej, te rozwiązania odrzucić i w rezultacie zachować status szkół wiejskich na obecnym poziomie. Dzięki czemu władza i radni zyskaliby sympatię społeczności wiejskich. Rodzice, nauczyciele, dyrektorzy i uczniowie kochaliby aż po grób władzę za brak jakichkolwiek zmian w szkołach wiejskich.
Nie da się jednak na każdym poziomie reorganizacji oświaty wywoływać takie same emocje. Wszyscy radni przecież powtarzają, że zmiany tak, ale nie w takim pośpiechu. Więc Francis Underwood przekonałby radnych do tego, że skoro kilka szkół wybronili przed reorganizacją a zapaść gminy zbliża się wielkimi krokami, to niech dadzą przynajmniej wytchnąć gminie i zgodzą się na likwidację gimnazjum i powstanie zespołu przedszkolno-szkolnego. Z psychologicznego punktu widzenia, wyczerpani taką huśtawką emocji mieszkańcy, radni, nauczyciele i inni obserwatorzy nie będą już mieli argumentów, żeby bronić jeszcze cokolwiek. Zgodzą się. Dzięki czemu powstanie obraz Francisa, który robił co mógł i wiele szkół uratował, ale – jak to w życiu – po drodze poniósł jakieś straty. Trudno innym zainteresowanym będzie się nawet wtedy bronić, bo zapas emocji dawno już zostałby wyczerpany.
Jest to wszakże tylko scenariusz serialowy. Pisany nocą po spotkaniu naczelnika Dariusza Przybylskiego z rodzicami uczniów Szkoły Podstawowej w Lginiu. Gdybym był twórcą tego filmu, to tak bym rozpisał role w tej gminnej oświatowej rozgrywce. Jakie role i czy w ogóle zostały napisane, dowiemy się w czwartek. Cokolwiek jednak radni zdecydują, widać dzisiaj gołym okiem, gdzie rozkładają się emocje, a gdzie ich brak. Czy coś z tego wynika? Dla Francisa Underwooda na pewno bardzo dużo.
Rafał Klan (foto: filmweb)
Komentarze 16