TERAZ18°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Felieton: Kładą głowę pod topór

sob., 24 stycznia 2015 16:05
Felieton Kładą głowę pod topór
Pomimo tego, że wiceburmistrz jak i naczelnik wydziału spraw organizacyjnych i społecznych powtarzają na każdym kroku, że nikt nie mówi o konkretnych propozycjach rozwiązań oświatowych, to jednak właśnie z Ratusza wypłynęły konkretne rozwiązania. I chociaż rozmowy z rodzicami, mieszkańcami i nauczycielami miałyby przebiegać tak, aby wspólnie wypracować pewien model, który uzdrowi oświatę, to władza dając do rozważenia konkretne rozwiązania już na starcie narzuca kierunek, w jakim rozmowy się dzisiaj toczą. Innymi słowy zanim wypracowano porozumienie, przedstawiono możliwe działania, które – w myśl tego, co władza postuluje – powinny pojawić się dopiero po konsultacjach społecznych. I to jest pierwszy wniosek, który wyłania się po piątkowym spotkaniu wiceburmistrza Miłosza Czopka z rodzicami w Szkole Podstawowej w Łysinach. Oczywiście uchwały intencyjne o niczym nie przesądzają, ale jednocześnie ich treść pokazuje optymalne rozwiązania, do jakich dąży dzisiaj Ratusz, ponieważ powstały one przed konsultacjami. Być może część z tych uchwał nie zostanie zrealizowana w efekcie spotkań z mieszkańcami, ale o tym zdecydują radni. Drugi wniosek, jaki się nasuwa po piątkowej debacie z rodzicami, to fakt, że nikt póki co nie zna konkretnych korzyści, jakie gmina zyskałaby na reorganizacji oświaty. Wiadomo jedynie, że największe oszczędności poczyniono by na kadrze nauczycielskiej. Takie obliczenia być może i istnieją, ale pewnie jest za wcześnie by je podawać do publicznej wiadomości. Ponieważ skoro uchwały intencyjne o niczym nie przesądzają, to konkretne oszczędności Urząd może wykazać dopiero wtedy, kiedy będzie trzeba podjąć konkretne decyzje. Jeżeli rzeczywiście jest tak, że na tym optymalnym programie reorganizacji oświaty można zaoszczędzić od 2 do 3 milionów złotych, to w lutym w rozmowie z radnymi może to być mocna karta przetargowa. I taka strategia z punktu widzenia władzy miałaby sens. Nie można też nie zauważyć, że w tym konkretnym przypadku wiceburmistrz Miłosz Czopek jest gotów do rozmów z rodzicami. Mało tego prowadzi te, co by nie było, trudne rozmowy, w sposób, który nie zraża do siebie. I przy okazji warto dodać, że jakkolwiek zakończy się sprawa gminnej oświaty, obecna władza nie boi się podejmować społecznie mało popularnych tematów. W pewnym sensie kładzie głowę pod topór. Trudno na tym zbić polityczny kapitał lub zjednać do siebie ludzi, a jednak decyduje się na takie kroki. Można by zaryzykować twierdzenie, że skoro nie robi tego dla swojego dobrego samopoczucia, to robi to dla mieszkańców gminy. I ostatni wniosek – nie jest dla mnie jasne po spotkaniu z rodzicami w Łysinach i różnych wypowiedziach najważniejszych dzisiaj osób w gminie, dlaczego z takim uporem powtarza się, że decyzja należy do radnych. Formalnie oczywiście nie można się przyczepić, decyzja rzeczywiście należy do radnych, ale kiedy słyszę, jak pani burmistrz umywa ręce, mówiąc, że jest przeciw zmianom w oświacie, to mam poczucie, ze z radnych próbuje się zrobić kozły ofiarne. A nie jest to już wtedy wynik troski o gminę, ale efekt dość mało wyszukanej politycznej dbałości o swój wizerunek. Więc albo rzeczywiście wszyscy biorą odpowiedzialność, albo jedni się z tej odpowiedzialności wycofują na bezpieczne tereny i przyglądają się wszystkiemu z daleka, udając, że nic się nie dzieje. Rafał Klan

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 27

    reklama

    Dla Ciebie

    18°C

    Pogoda

    Kontakt

    Nekrologi