Dwie czerwone kartki, sześć straconych bramek i jedna zdobyta, to dorobek Korony Wschowa w sobotnim meczu z Syreną Zbąszynek. To trzeci mecz z rzędu, w którym wschowskiej drużynie nie udaje się pokonać rywala
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Korona Wschowa przegrała na własnym boisku z Syreną Zbąszynek 6:1, w meczu, w którym zawodnicy gości od początku kontrolowali grę. Pierwszą bramkę zdobyli w 17 minucie meczu. Osiem minut później drugą żółtą kartkę i w rezultacie czerwoną otrzymuje trener Korony Tomasz Romanowicz i od tej pory drużyna ze Wschowy gra w osłabieniu. W 26 minucie pada druga bramka i do końca pierwszej połowy wynik ani gra obu drużyn nie uległy zmianie.
Pierwsze minuty po przerwie dawały nadzieje, że Korona dobrze wykorzystała 15 minut w szatni, ale szybkie wyprowadzanie akcji po ozdyskaniu piłki kończy się w ciągu trzech minut stratą trzech bramek. W 52 minucie Zbąszynek prowadzi już 5:0.
W 76 minucie pada szósta bramka dla gości, a 3 minuty przed końcem meczu gospodarze strzelają honorowego gola.
Od samego początku gra Korony wyglądała tak, jakby sami zawodnicy nie wierzyli w zwycięstwo. Zbąszynek od pierwszej minuty meczu narzucił swój rytm, dominował szybkością, celnością podań i przemyślaną grą.
W tym sezonie kilka razy Korona udowodniła, że potrafi zaskoczyć przeciwną drużynę szybką, ofensywną grą. Należy wierzyć, że w kolejnych meczach Korona powróci do formy i powiększy swój dorobek punktowy w lidze okręgowej.
[nggallery id=408]
Komentarze 8