Z inicjatywy Stowarzyszenia ” Twórcze horyzonty” we Wschowie znów ruszyło kino. Na pierwszym seansie 11 kwietnia mieliśmy okazję zobaczyć film, 34-letniego, belgijskiego reżysera „Boso, ale na rowerze”, znany również pod tytułem „Pechowcy”- nie jest to film spod znaku wielkich komercyjnych produkcji.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Niestety znów się nie udało. Gunther Strobbe otrzymał list odmowny z wydawnictwa. Kolejny raz nie przyjęto rękopisów jego powieści. Mimo niezadowolenia wie, że jego 5 minut nadejdzie. Otrzymał szansę której nie zamierza zmarnować.
Tak, zaczynając na nowo, opisuje swoje patologiczne dzieciństwo oraz dojrzewanie. Mieszkanie w małej miejscowości z babcią, trzema stryjami oraz ojcem. Wieczne imprezy alkoholowe, bijatyki, ekscesy z kobietami - styl życia który wpajała mu jego rodzina od wczesnej młodości. O przyszłość naszego bohatera zatroskana była tylko jedna osoba - babcia „matka 4 durnych synów (…) z sercem większym niż emerytura”. Dzięki niej Gunther nie przegrywa swojego życia. Mimo narażenia się na gniew ojca, wzywa opiekę społeczną aby zapobiec dalszemu deprawowaniu wnuka. Co w konsekwencji prowadzi do wyprowadzki Gunthera do internatu. Chłopak zaczyna nowy etap życia, chroniąc się przed zgubnym wpływem rodziny. Tam wreszcie Gunther może oddać się pisaniu - swojej pasji i miłości, której nie chce dzielić z nikim innym.
Problematyczne dzieciństwo jest przeplatane z historią dorosłego narratora filmu. Bohater wreszcie zarabia, robiąc to co kocha, poznał kobietę swoich marzeń. Mimo lepszej perspektywy życiowej dojrzały bohater również popełnia błędy (wtórując za swoim ojcem) – poczyna dziecko dla którego nie chce i nie potrafi być tatą. Jednak kierowany nadzieją stara się być „dobrym wujkiem”.
Produkcja Felix’a Van Groeningen’a porusza poważny problem alkoholizmu i patologii. Reżyser podszedł do tego dramatycznego tematu bardzo naturalistycznie, rzetelnie pokazując rzeczywistość. Nie bał się odpychających scen. Starannie ukazuje fakty, nie obwijając w bawełnę, wstrząsa ale również porusza.
Film mimo gorzkiego smaku przeplatany jest elementami humorystycznymi (wyścig na golasa, Tour de France na planszy, z określoną ilością alkoholu za każdy „przebyty” kilometr) lub bardzo emocjonalnymi (koncert idola Roya Orbisona).
Całość jawi się nam jako tragiczna opowieść o dorastaniu lecz być może jest kolejnym z rękopisów ostatniej powieści niedoszłego autora.
Marta Szwarc
Komentarze 0