Przewodniczący Rady Miejskiej we Wschowie na ostatniej sesji interpelował, żeby zająć się sprawą szkód, jakie pozostawia po sobie firma, która poszukuje gazu na terenie gminy Wschowa. Badania są przeprowadzane na podstawie wstrząsów i odbioru echa, a nie odwiertów, ale i tak mieszkańcy Siedlnicy i Kandlewa narzekają, że drogi przy polach są niszczone. Dodatkowo w Siedlnicy, przez ostatnie opady, zatyka się rów, który odprowadza wody pościekowe ze Wschowy, co powoduje podtopienia pól
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
- Firma, która szuka u nas gazu, dokonuje pewnych szkód i zniszczeń. Na pytania, jak oni się do tego odnoszą odpowiadają, że pokrywają koszty. Chciałbym wiedzieć, czy ze strony gminy jest to nadzorowane, ponieważ napraw szkód jeszcze nie widać. Ponowne problemy mają też rolnicy. Ta firma wchodzi, wykonuje swoje prace, w wyniku których dochodzi do pewnych dewastacji. A jeżeli chodzi o odszkodowania, to są problemy, wbrew temu co zapowiadała przedstawicielka firmy na naszym wspólnym spotkaniu w miesiącu marcu, że to wszystko odbywa się od ręki. Dzieje się tak przez kłopoty z szacowaniem strat - mówił Franciszek Baśczyn, Przewodniczący Rady Miejskiej we Wschowie.
Na interpelację Przewodniczącego Baśczyna odpowiedział wiceburmistrz Stanisław Kowalczyk. - Jesteśmy w stałym kontakcie z firmą, która poszukuje złóż gazu na naszym terenie. Mamy zgłoszenia również ze strony sołtysów. Chodzi o straty, które wynikają z działania tej firmy na gminnych drogach. Dwa zgłoszenia mieliśmy szczególne, tj. z Kandlewa i Siedlnicy, gdzie dotyczy to gruntów pokrytych tzw. kocimi łbami, które zostały wgniecione. Nie są to szkody, które w tym momencie należałoby zniwelować. Czekamy do zakończenia całej akcji, po czym powstanie specjalna komisja, w skład której wejdzie urzędnik, przedstawiciel firmy i sołtysi poszczególnych wsi. Wtedy dopiero podejmiemy kroki, które wskażą, czy będzie to zapłata za wyrządzone szkody, czy przywrócenie do stanu pierwotnego. Jesteśmy również umówieni z firmą w ten sposób, że jeżeli byłyby sytuacje takie, które nie pozwalałyby na użytkowanie dalej tego terenu ze względu na zbyt duże szkody, wówczas te szkody zostaną naprawione wcześniej. Ale nie ma na dzisiaj stanu takiego, który by uniemożliwiał funkcjonowanie naszych mieszkańców w tym terenie - powiedział wiceburmistrz Kowalczyk.
Liesa Energy, czyli firma która w ubiegłym roku otrzymała koncesję na poszukiwanie gazu, przekonuje że nie są to duże zniszczenia, raczej tylko koleiny. Firma zapewnia, że odszkodowania wypłacają w ciągu miesiąca.
Badania sejsmiczne będą trwały do 31 sierpnia. Potem powstanie mapa geologiczna terenu, na bazie której firma zdecyduje, czy przejdzie do drugiego etapu poszukiwania gazu, a mianowicie do próbnych odwiertów.
Burmistrz Krzysztof Grabka w programie Rozmowa przy szklance wody powiedział, że do takich odwiertów może dojść najwcześniej w 2013 roku. Dopiero wtedy firma wydobywcza, jeśli zdecyduje się w ogóle na inwestycję, będzie wnioskować o uzyskanie koncesji na wydobywanie gazu. Burmistrz stwierdził, że ewentualne wydobycie mogłoby się zacząć najwcześniej na przełomie 2014 i 2015 roku.
(admu)
Komentarze 8