Marcin Dederek obawiał się tego meczu, bo zespół z Raculi to niewygodny dla Orła rywal. Pierwsze minuty meczu tylko potwierdziły te obawy. W 17 minucie goście mieli doskonałą okazję do strzelenia bramki. Rzut karny obronił jednak bramkarz gospodarzy Mateusz Kopaszewski. 7 minut później jedenastkę wykonywał Radosław Kubiś.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Od porażki na własnym boisku rundę wiosenną zaczęli piłkarze Orła Szlichtyngowa. Lepsza okazała się Drzonkowianka Racula. Najwięcej emocji było w dwóch ostatnich minutach meczu, w których padły aż dwie bramki.
Trener I tym razem lepszy okazał się bramkarz. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
W 66 minucie goście strzelili bramkę na 1:0. Przez całe spotkanie gra była bardzo wyrównana i obydwie drużyny miały swoje szanse na zdobycie gola. Najwięcej emocji było jednak w ostatnich minutach meczu. W 93 minucie Kopaszewski interweniował ręką poza polem karnym,za co dostał czerwoną kartkę. Goście nie wykorzystali jednak rzutu wolnego. Orzeł wyprowadził kontrę, która zakończyła się podyktowaniem rzutu karnego. Strzału nie wykorzystał . Sędzia pozwolił wznowić grę. Goście przeprowadzili akcję, która zakończyła się golem na 2:1 i to piłkarze z Raculi cieszyli się ze zwycięstwa.
- Zagraliśmy słaby mecz – mówi Dederek. – Zawsze ciężko grało nam się Drzonkowianka. Szkoda punktów straconych na własnym boisku, bo do tej pory w Szlichtyngowej byliśmy niepokonani. (mij)
Komentarze 0