Miejsce, którego nie ma na mapie
Środa, 30 marca 2011 o 10:37, autor: lukas 1
Miejsce, którego nie ma na mapie
W 67 rocznicę zagłady Huty Pieniackiej, Stowarzyszenie Huta Pieniacka zorganizowało uroczystości w Warszawie, upamiętniające tragiczne wydarzenia. 28 lutego w Muzeum Niepodległości w Warszawie została otwarta wystawa ze spotkania motocyklistów Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego w Hucie Pieniackiej. Projekt i scenografię przygotował dyrektor Muzeum Ziemi Wschowskiej, Leszek Marciniak. Poniżej prezentujemy artykuł prezes Stowarzyszenia Huty Pieniackiej, Małgorzaty Gośniowskiej-Koli, opisujący pacyfikację polskiej wsi oraz relacje świadków.
Widziałem spaloną wieś i setki trupów zwęglonych po szopach i domach, kobiety, niemowlęta bez wyjątku, po kilkanaście osób w chacie czy stodole. Zaczęto zwozić trupy i kopać doły. Przy mnie zwieziono około 40 trupów niespalonych, tj. zastrzelonych na miejscu, głównie przy ucieczce.
(Ks. Jan Cieński, źródło: Ks. Józef Wołczański, Eksterminacja narodu polskiego i Kościoła Rzymskokatolickiego przez ukraińskich nacjonalistów w Małopolsce wschodniej w latach 1939-1945, Kraków 2005)
Huta Pieniacka stanowi symbol tego, co działo się z polską ludnością w latach 1943-44, na dawnych Kresach II Rzeczypospolitej.
To miejsce, którego brakuje dzisiaj na mapie. Nie ma dróg, zmieniona została topografia terenu, zrobiono wszystko aby zatrzeć ślady po ludziach i ich wielowiekowej, polskiej historii.
Dziś jest to pustkowie, gdzie widać zniszczone fragmenty przydrożnych kapliczek i pomnik postawiony w 2005 roku przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w hołdzie pomordowanym Polakom - kamienny krzyż i dwie tablice ze znanymi (ale nie wszystkimi) nazwiskami pomordowanych.
22 osoby uratowało się w piwnicy szkoły dzięki temu, że na parterze szkoły oficerowie niemieccy mieli libacje, pili alkohol.
14 osób uratowało się na wieży kościoła(...) sąsiedzi z sąsiednich wiosek rabowali domy, które później podpalali. Nie pozostał żaden ślad.
Kobieta rodziła w kościele, urodziła dziecko a żołdak podszedł, wyrwał to dziecko z jej łona i rozdeptał na stopniach ołtarza. Zastrzelił matkę a akuszerce kazał wynieść dziecko z kościoła, Zawinęła je w obrus z ołtarza i wyniosła.
(Franciszek Bąkowski, fragment wypowiedzi ze spotkania we Wschowie, upamiętniającego 67 rocznicę zagłady wsi Huta Pieniacka)
Wieś została założona - jak głosiła miejscowa tradycja - przez króla Jana III Sobieskiego. W okresie międzywojennym należała do powiatu Brody w województwie tarnopolskim. W roku 1931 wieś miała 172 gospodarstwa i liczyła 760 mieszkańców. Pod względem narodowościowym była czysto polska.
Nazwy miejscowości, które znajdują się w pobliżu Huty Pieniackiej, określają charakter i bogactwo tej ziemi. Około 10 km na wschód leży Podkamień, kompleks klasztorny zwany Częstochową Wschodu, którego początki datowane są na wiek XII. Nieco bliżej Podhorce, z wzniesionym przez hetmana Stanisława Koniecpolskiego pałacem, rezydencja Sobieskich, wreszcie Olesko, gdzie urodził się król Jan III Sobieski. Można by wymieniać kolejne nazwy miejscowości: Nakwaszę, Ponikwę, Poczajów - wszystkie ściśle wiążą się z polskim dziedzictwem, z tym, co w naszej historii wielkie.
Nigdy przedtem i nigdy potem nie widziałem tak straszliwie zmasakrowanych ludzi. ... on był bez ubrania, w resztkach bielizny, zmiażdżona czaszka, miał rękawiczki - nacinali skórę przy łokciach i ściągali ją poza dłoń...
(Sulimir Żuk, fragment wypowiedzi, zamieszczonej w filmie ,,Skrawek piekła na Podolu”, reż. Jolanta Kessler-Chojecka)
28 lutego 1944 roku, polska wieś HUTA PIENIACKA przestała istnieć.
Mamy święty obowiązek pamiętać o naszych przodkach. Ukraińcy i Polacy dobrze ze sobą żyli i przyjaźnili się. Tworzyli wspólne rodziny, obchodzili razem święta ważne dla jednych i drugich. Zdarzyło się w historii coś, co zmieniło to w sposób szczególnie tragiczny…
(Stanisława Kołodyńska, fragment wypowiedzi ze spotkania we Wschowie, upamiętniającego 67 rocznicę zagłady wsi Huta Pieniacka)
Około godziny 6.00 rano do wsi wkroczył 200-osobowy oddział SS Galizien, złożony z Ukraińców, pod niemieckim dowództwem oraz sąsiadami z ukraińskich wiosek. Wieś została otoczona, ostrzelana z broni maszynowej i moździerzy. Do ludzi próbujących uciekać, strzelano. Pozostałych mieszkańców wyprowadzano z domów i grupami doprowadzano do kościoła. Zabudowania podpalano a dobytek grabiono. Gromadzonych w kościele ludzi dzielono na grupy, które następnie prowadzono do domów, stodół i szop. Tam do nich strzelano i, po zamknięciu budynków, podpalano zabudowania. Relacje nielicznych ocalałych świadków są wstrząsające.
Wyszłam z kościoła z ostatnią grupą dziewcząt. Widok jaki ukazał się moim oczom był przerażający. Wokół płonęły budynki, słychać było przeraźliwe krzyki palących się ludzi, wyły psy, zewsząd unosił się swąd palonych ciał ludzkich i bydła... konwojujący nas esesmani popędzali nas, szyderczo śmiejąc się, że <<propała wasza Polszcza- to- je wasza Polszcza>>.
(Stefania Wanda Gośniowska z d. Kobylańska, wypowiedź zamieszczona w filmie ,,Skrawek piekła na Podolu”, reż. Jolanta Kessler-Chojecka))
Dowódcę samoobrony Kazimierza Wojciechowskiego doprowadzono na plac przy kościele, oblano benzyną i żywcem podpalono. W tych okolicznościach ci, którzy zginęli od kuli, otrzymali od życia "szczęśliwy" los. Nad większością ofiar pastwiono się. Ludzie w stanie obłąkania przykrywali się słomą i modlili aby ich zastrzelono.
Ojciec poszedł obrządzać... Ojca przyprowadzili, ale tak zbili ze już koszuli nie miał na sobie tylko kołnierzyk. Jak przyszedł mówi: „Dzieci kochane, kto z was przeżyje zmówcie Ojcze Nasz” Ja jedna zostałam z dzieci... Miałam 11 lat, najpierw spędzili nas do kościoła... później wyprowadzali po 20 osób wyprowadzali nas do stodoły benzyną zlewali ... i palili...
(Stefania Wanda Gośniowska z d. Kobylańska, wypowiedź zamieszczona w filmie ,, Skrawek piekła na Podolu”, reż. Jolanta Kessler-Chojecka))
W ciągu kilku godzin Huta Pieniacka przestała istnieć. Akcję pacyfikacyjną, której przebieg był obserwowany z powietrza przez niemiecki samolot zwiadowczy (jak zeznają świadkowie), zakończono około godziny 17.00, gdy pijani sprawcy ze zrabowanym dobytkiem, ze śpiewem na ustach opuszczali wieś. Oprócz czterech zabudowań położonych na obrzeżu wsi, reszta została spalona. Następnego dnia, ci którzy ocaleli oraz Polacy z okolicznych wsi przyszli pogrzebać zamordowanych. Ocalało około 200 osób. Dziś trudno ustalić dokładną liczbę ofiar, liczby podawane przez świadków mówią o 1200 ofiarach.
Małgorzata Gośniowska- Kola