Zanim na XX Sesji Rady Miejskiej we Wschowie przegłosowano uchwałę o wygaśnięciu mandatu radnego Stanisława Kowalczyka, głos zabrali radni z klubu ,,Porozumienie dla Rozwoju". Fabian Grzyb przeczytał fragment listu wyborczego burmistrza Krzysztofa Grabki z 2010 roku, a Zdzisław Mazur sięgnął pamięcią do 1513, przytaczając fragment klasycznego już dzieła Machiavellego
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Machiavelli, pisząc ,,Księcia" nie mógł spodziewać się, że 500 lat później jego fragmenty będą cytowane we Wschowie. Za to burmistrz Wschowy pewnie nigdy nie podejrzewał, że z kolei jego list wyborczy sprzed półtora roku umieszczony zostanie w sąsiedztwie włoskiego filozofa. Kto na tym bardziej zyskał trudno dzisiaj ocenić. Machiavelli dzisiaj czytany jest najczęściej przez studentów, raczej rzadko ktoś sięga do niego poza środowiskami uniwersyteckimi. Wywołany do tablicy przez radnego Mazura być może stanie się przynajmniej w gminie Wschowa poczytnym autorem. Z kolei wyborcze listy burmistrza Grabki mogą dla przyszłych pretendentów do urzędu burmistrza stać się materiałem, na którym będą ćwiczyć swoje pierwsze szlify wyborczej epistolografii.
W wypowiedziach radnych pobrzmiewała troska o losy lokalnej polityki i wyborców. Radny Grzyb podejrzewa, że część wyborców poczuła się okłamana lub zbałamucona decyzjami burmistrza. Jak mają czuć się wyborcy, skoro - argumentował radny - w jednym roku Stanisław Kowalczyk jest demonizowany, a w drugim kanonizowany. Radny Mazur dorzuca swój kamyczek i widzi w tym demoralizującą moc polityki. Nie ważne jakimi środkami zdobywamy władzę, istotne jest, że władza jest w naszych rękach i nikomu jej nie oddamy.
Burmistrz Grabka nie pozostaje dłużny i przypomina, że skoro obaj panowie dostrzegali w wyborach samorządowych w Stanisławie Kowalczyku wartościowego samorządowca, to dlaczego dzisiaj, odmawiają tego innym.
Różnica rzecz jasna polega na tym, że radni z Porozumienia dla Rozwoju nie ostrzegali wyborców przed Stanisławem Kowalczykiem, a przed Krzysztofem Grabką. Natomiast Krzysztof Grabka przestrzegał wyborców przed Mazurem i Kowalczykiem. Logika tych przestróg wyborczych sprzed dwóch lat, kazałaby powątpiewać w ogóle w metodę ostrzeżeń, a w szczególe w metodę przestrzegania wyborców przed konkretnymi osobami. Bo jak widać nic w przyrodzie nie ginie. Każdy fałszywy alarm zostanie ujawniony. A i sam diabeł jak widać nie taki straszny.
Wynikałoby z tego, że każda kampania wyborcza do samorządu, sejmu itd. jest w swojej naturze zafałszowana, odrealniona i cel ma tylko jeden - zdobycie władzy. Byłoby to rzeczywiście odkrycie nie lada, gdyby nie fakt, że tak po prostu dzieje się wszędzie. Że taka jest definicja polityczności - walczy się ze sobą o hegemonię, a nie o miejsce przy niedzielnym stole.
Polityczna więc decyzja władzy rodzi polityczny komentarz opozycji - to takie chwilowe przypomnienie świątecznej atmosfery, czyli czasów kampanii wyborczej. Przyszły wyborca, nawet ten lokalny, wschowski, nie pierwszy raz jest świadkiem takich manewrów i nie ostatni. Weźmie udział w następnych wyborach, nawet jeżeli kolejni wiceburmistrzowie będą odwoływani a na ich miejsce przyjdą następni. Pojawią się również kandydaci na burmistrzów, którzy będą opinię publiczną przestrzegać przed sobą nawzajem, a potem - w imię dobra gminy - zakładać będą koalicje. Taka jest odwieczna dynamika polityki. Wygrywa w niej ten, kto popełni najmniej błędów lub - tak by wynikało z dyskusji na ostatniej sesji rady miejskiej - kto wskaże więcej rzekomych zagrożeń lub - co wydaje się równie ważne - kto ma największe zdolności koalicyjne.
Poniżej przytoczona w tekście dyskusja na XX sesji Rady Miejskiej we Wschowie.
(rak)
Komentarze 7