autor: Adaś / artykuł:
http://zw.pl/oswiadczenie-burmistrz-danuty-patalas/
Nie jestem w ogóle osoba zainteresowaną, więc mogę spojrzeć na całość dość obiektywnie. Sprawa wydałaby się być tzw. szybka i bezkonfliktowa, ... a jednak NIE? Wczytując się w sprawę, mnie zainteresowała FORMA w jakiej jest Ona w ogóle rozważana i prowadzona.
Rozumiem, że zaczęło się od cyt. „... Jeden z trenerów prowadził zajęcia na Orliku i nie pozwolił na to, aby osoba postronna, w tym przypadku pan Krzysztof Czopek ingerowała w przebieg zajęć. Po czym pan radny powiedział, że Miłosz (wiceburmistrz – przyp. red.) załatwi ten temat. Skończyło się to tym, że pan Miłosz Czopek 25 września złożył pisemną rezygnację z członkostwa syna w klubie Korona.”
To wydarzenie zainicjowało, pobudziło, znieważyło lub nacisnęło na punkt (odcisk), ... a może tak, doprowadziło do zniewagi i dyshonoru lub obniżyło wartość sportową młodzieńca, to mógłby być despekt? Ile w tym jest prawdy a ile fałszu?
Dalszy przebieg życie szybko napisało, zgodnie z kanonem „popędzić mu kota”, Pan prezes „pociągnął” szablą, Pani burmistrz odpowiedziała „hufnicą”, a „ładowniczy” Pan Przybylski amunicję donosi.
Pytam, co z tego mają mieszkańcy, czytając ten żenujący monolog, jakim, jako dorośli, dajemy przykład młodzieży, pokazując publicznie jak burmistrz łaje prezesa, deklarując odcięcie się od klubu Korona. To dla wielu pozostawia niesmak, że władza poza miejscem pracy chce być jeszcze władzą, a do tego całkowicie politycznie nie dorosła, że pedagog (radny) poza pracą chce ciągle być „u steru” i wymusza na funkcyjnym podporządkowanie się swojej woli.
Nie wiem czy już można naszego (co niektórych) radnego nazwać okrutnikiem, ale mnie zawsze się wydawało, że sport to rywalizacja, a tam jest układ wygrany i przegrany więc wnuka i tego należy uczyć. Jest wyjątkowym koszmarem pokazywać i uczyć potomka jak nie należy przestrzegać zasad fair play, to nie jest szlachetne, Pierre de Coubertin by oniemiał.
Na tej równoważni mamy dwóch „bohaterów”, burmistrz-prezes, postawiono na szali 200 dzieci i ich ukochany sport, przeciw układom i realnymi możliwościami gospodarczymi. Jak przykro się czyta że jest to robione „po dorosłemu”. Pan prezes nie znalazł sposobu na dyplomatyczną i kulturalną rozmowę w gabinecie, a jedynie na publiczny „lament”. Pani burmistrz o dyskrecji i jakości kultury też zapomniała, buńczuczne oświadczenia jeszcze nikomu rany nie wyleczyły, dzieci poniosą tego skutek.
Komentarze 20