Wczoraj pisaliśmy o Balu Wszystkich Świętych. W naszych kościołach pokaźna grupa dzieci i rodziców modliła się i bawiła, wspominając postaci świętych. W tym samym czasie, na naszych chodnikach i klatkach schodowych tego samego osiedla, zorganizowane oddziały małych "hunów"lub "wandali" zdobywały coraz to nowe tereny. Dzieci nie tylko zbierały cukierki, ale wręcz rywalizowały ze sobą o większe łupy. Oj działo się tego wieczora. Dla wielu mieszkańców "cukierek albo psikus" kończył się niestety porannym myciem drzwi i okien oraz sprzątaniem korytarzy, zamiast cichą zadumą i przygotowaniem do rodzinnych spotkań.
A może ja już za stary jestem?
MŁ