Od wschowskiego muralu do lgińskiego deskalu
Historia tego niezwykłego dzieła zaczęła się od zupełnie innego pomysłu. – Początkowo kontaktowaliśmy się z Panem Andrejkowem w sprawie muralu we Wschowie, ale ta idea okazała się nietrafiona – opowiada Arkadiusz Kuźniacki, pomysłodawca przedsięwzięcia. Gdy jednak bliżej przyjrzał się twórczości artysty, odkrył jego prawdziwą specjalność.
– Na żywo jego pracę obejrzeliśmy w 2024 roku w Gietrzwałdzie i naprawdę ujęło nas wykonanie – przyznaje Kuźniacki. Wtedy narodził się pomysł, by podobne dzieło powstało bliżej domu. Idealne miejsce znalazło się w Lginiu, gdzie żona Kuźniackiego prowadzi gospodarstwo agroturystyczne „Łąka.MOO”. Stodoła ukończona w zeszłym roku okazała się doskonałym płótnem dla artysty.
Zobacz: Tryptyk na cmentarzu parafialnym został domknięty. Sąd, Zmartwychwstanie i Jeruzalem [WIDEO]
Łąka, która pamięta
– Cała rodzina ma wyjątkowy sentyment do miejsca, gdzie znajduje się „Łąka.MOO”, ponieważ tam dziadek Józek jeździł po zielonkę dla zwierząt – najpierw z dziećmi, a później z wnukami – tłumaczy wybór miejsca.
To były wyprawy, które budowały rodzinne więzi. Wspólna praca, rozmowy podczas jazdy, zapach świeżo skoszonej trawy – wszystko to składało się na niepowtarzalny klimat tych chwil. Józef Rękoś odszedł w styczniu 2023 roku, ale do ostatnich lat obserwował, jak dawna łąka i pole zmieniają się w tętniące życiem gospodarstwo wnuczki.
Młocarnia, która jednoczyła wieś
Józef Rękoś, choć urodził się w Zaborówcu, to w Lginiu – po ślubie z Izabelą z domu Sobczak w 1961 roku – zapuścił korzenie na dobre. Wspólnie prowadzili gospodarstwo i wychowali dziewięcioro dzieci. Ich dom tętnił życiem, pracą i wiarą.
– Był wioskowym dusza-człowiekiem, zawsze chętny do pomocy, zwłaszcza że posiadał młocarnię, z której korzystali sąsiedzi – wspominają bliscy. – Dzięki temu zyskał szacunek i sympatię mieszkańców Lginia. Ta młocarnia to była więcej niż maszyna – to było miejsce spotkań, wymiany nowin, sąsiedzkiej współpracy.
Człowiek pogody ducha
Mimo ciężkiej pracy na roli Józef nigdy nie tracił pogody ducha. – Miał niezwykłe poczucie humoru i talent do nawiązywania relacji, szczególnie z wnukami, które go uwielbiały i nazywały po prostu dziadkiem Józkiem.
Był człowiekiem głęboko wierzącym. Codzienna modlitwa różańcowa, zaangażowanie w życie parafii – to budowało rytm jego dni. Ale miał też ziemskie pasje - kochał lgińskie krajobrazy, pracę na roli, zwierzęta, a szczególnie konie.
Portret zwykłego-niezwykłego człowieka
– Idea deskali bardzo nam się spodobała, ponieważ jest wyjątkową formą upamiętnienia tych, którzy odchodzą, a są wpisani w krajobraz wsi – podkreśla Kuźniacki. – Zwykli ludzie, na ogół nieznani, ale zarazem wyjątkowi, bo oddani miejscu, w jakim mieszkali i pracy, jaką wykonywali.
Na deskal wybrano zdjęcie przedstawiające Józefa między 40. a 50. rokiem życia, wykonane w Nowym Strączu – w czasie, gdy był w pełni sił, prowadził gospodarstwo i wychowywał gromadkę dzieci.
Dwa dni z artystą
Arkadiusz Andrejkow wykonał deskal w dniach 26-27 czerwca 2025 roku. Artysta, urodzony w 1985 roku w Sanoku absolwent Wydziału Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego, ma na koncie murale z wizerunkami m.in. Tadeusza Nalepy, Teofila Ociepki czy Kazimierza Hoffmana.
Od 2017 roku specjalizuje się w deskalach – maluje na ścianach starych stodół, domów, nawet na studniach czy retortach. W 2024 roku otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi za dokumentowanie prawdy o Polakach ratujących Żydów podczas II wojny światowej.
Podczas pracy artysta odkrył nieoczekiwane połączenie ze Wschową – okazało się, że jest miłośnikiem kryminałów i był zaskoczony, gdy dowiedział się, że znany pisarz Piotr Kościelny mieszka właśnie we Wschowie, gdzie prowadzi kawiarnię.
Rodzinne święto przy deskalu
Uroczyste poświęcenie dzieła odbyło się w niedzielę 29 czerwca. – Na spotkaniu pojawiła się prawie cała najbliższa rodzina – ponad 50 osób" – relacjonuje Kuźniacki. Dzieci, wnuki, prawnuki Józefa Rękosia spotkały się w miejscu, które wszystkim kojarzy się z dziadkiem.
Deskal można oglądać nieopodal wzgórz lgińskich, na terenie agroturystyki Łąka.MOO. To więcej niż dzieło sztuki – to żywy fragment rodzinnej i lokalnej historii.
Józef Rękoś odszedł, ale jego obecność nadal można odczuć — w krajobrazie, który był mu bliski, w radości wnuków, która przywołuje wspomnienia wspólnych przejażdżek po zielonkę, a także w deskalu, upamiętniającym go jako część lgińskiego krajobrazu.