Mieszkanka jednej z okolicznych miejscowości poinformowała dyżurnego Komendy Powiatowej Policji we Wschowie, że jej 17-letni syn odjechał ok. godziny 10.00 samochodem, do którego zabrał siekierę i zapałki, a w domu zostawił list z informacją, że chce targnąć się na swoje życie. Sytuacja była dodatkowo groźna z powodu panujących warunków atmosferycznych, utrzymująca się od paru dni niska temperatura mogła szybko wychłodzić organizm nastolatka, z którym rodzina nie mogła się skontaktować już od kilku godzin.
- Wczorajszego późnego popołudnia dyżurny wschowskiej Policji został zaalarmowany przez mieszkankę pobliskiej miejscowości o tym, że przed godziną 10.00 jej 17-letni syn zniknął z domu zabierając rodzinne auto. Bliscy zaginionego nie mogli go odnaleźć i nawiązać z nim kontaktu, dlatego zaalarmowali policję. Wysłany na miejsce patrol w składzie dzielnicowego - sierż. szt. Adriana Zadory i strażnika miejskiego Erwina Lewandowskiego, dążył do ustalenia wszystkich okoliczności tego feralnego zgłoszenia. Z uwagi na niską temperaturę i zapadający zmierzch liczyły się każde upływające minuty - informuje podkom. Maja Piwowarska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji we Wschowie.
Funkcjonariusze po przybyciu do domu poszukiwanego zabezpieczyli ślady oraz próbowali zorientować się, co mogło doprowadzić do zaistniałej sytuacji. Jednocześnie podjęto działania mające na celu odnalezienie nastolatka.
- Mundurowi wspólnie z pozostałymi policjantami prowadzili wielokierunkowe działania poszukiwawcze, m.in. objeżdżali pobliskie miejscowości, rozmawiali z mieszkańcami, sprawdzali znajdujące się kompleksy leśne, sprawdzali ogródki działkowe, pustostany. Zimowa aura i zapadający wieczór uniemożliwiał poszukiwania, a z uwagi na panujące niekorzystne warunki atmosferyczne wielką rolę w działaniach odgrywał czas. Około godz. 22.00 ustalono, że w okolicach Łysin po raz ostatni zarejestrowano logowanie telefonu komórkowego zaginionego. Na orientacyjnie wskazany rejon udał się patrol sierż. szt. Adrian Zadory - relacjonuję podkom. Maja Piwowarska. - Intensywne działania polegające m.in. na sprawdzaniu dróg gruntowych po kilku minutach przyniosły oczekiwany rezultat. Na jednym z rozwidleń dróg ujawnili ślady bieżnika opon, który odpowiadał zdjęciom zrobionym w miejscu zamieszkania zaginionego. Po około 1,5 km mundurowi zauważyli poszukiwany samochód, który ugrzązł w gęstym śniegu, a w nim skulonego, zziębniętego 17-latka.
Odnalezionego chłopca przewieziono do szpitala, w którym lekarz stwierdził odmrożenie kończyn. Jak wyjaśniał 17-latek do takiego czynu skłoniły go sprawy osobiste. Nastolatek może mówić o dużym szczęściu, gdyż samochód, który zabrał uległ awarii i gdyby nie pomoc policjantów, noc w lesie przy panującym mrozie, mogłaby się dla niego skończyć dużo gorzej.
(olek/foto:KPP))