Zwyciężyli mimo słabszej dyspozycji
Poniedziałek, 23 maja 2011 o 10:27, autor: michal 3
7 bramek zobaczyli kibice Dębu Przybyszów w sobotnim pojedynku z Czarnymi Rudno. Mimo, że zespoły są na przeciwnych biegunach w tabeli, goście wcale nie mieli zamiaru odpuszczać. Mecz ostatecznie zakończył się zwycięstwem Dębu 5:2, ale na pewno nie były to lekkie punkty.
- Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwe spotkani. Zespoły walczące o utrzymanie są na tym etapie sezonu zawsze trudnym przeciwnikiem. Założyliśmy więc, że chcemy szybko strzelić bramkę – mówi trener Dębu Marek Szafer. Faktycznie gospodarze od pierwszego gwizdka mocno przycisnęli rywali. Zakończyło się jednak na 3 dogodnych sytuacjach, po których piłka 2 razy odbiła się od słupka i raz przeleciała obok bramki. Większą skutecznością popisali się natomiast zawodnicy Czarnych Rudno. Pierwsza sytuacja pod bramką gospodarzy zakończyła się golem i to rywale cieszyli się z prowadzenia.
- W takich chwilach poznaje się charakter drużyny. Dziękuję chłopakom, że wierzyli i walczyli mimo, że mieliśmy słabszy dzień i nie wszystko nam wychodziło – relacjonuje szkoleniowiec Dębu. Po stracie bramki zrobiło się nerwowo i ciężko było na nowo poukładać grę. Rywal cofnął się i próbował wyprowadzać kontry. Na szczęście gola do szatni strzelił Przemek Jędrzejewski i po pierwszych 45 minutach było 1:1.
W drugiej części spotkanie gospodarze ponownie mocno przycisnęli rywala. Goście natomiast gotowi byli na wszystko by powstrzymać piłkarzy z Przybyszowa. Jedna z akcji skończyła się faulem w polu karnym i sędzia wskazał na jedenastkę. Karnego wykonywał Jędrzejewski i choć bramkarz rzucił się we właściwą stronę nie zdążył zatrzymać piłki, która znalazła się w siatce.
To nie podłamało drużyny z Rudna. Goście zdołali jeszcze doprowadzić do remisu. – Widzieliśmy, że nasi rywale dużo biegają i przesuwają się po boisku. My więcej graliśmy piłką, dlatego liczyliśmy, że Czarni opadną w końcu z sił. Tak też się stało – mówi Szafer. Bramka na 3:2 wpadła po kolejnym rzucie karnym. Egzekutorem był jeszcze raz Przemek Jędrzejewski.
Końcówka już bez dwóch zdań należała do gospodarzy. Wynik dwukrotnie poprawiał jeszcze Adrian Łabusiński i spotkanie zakończyła się zwycięstwem Dębu 5:2.
Przekonujące zwycięstwo odniósł główny rywal piłkarzy z Przybyszowa w walce o IV ligę Formacja Port Mostki 2000. Zespół ten pokonał w wyjazdowym pojedynku TS Przylep 7:0. Formacja nie traci więc dystansu do Dębu. Zespoły dzielą 2 punkty.
W tym roku jeszcze ani razu nie mogłem skorzystać z wszystkich zawodników, nie zagraliśmy jeszcze dwóch meczów tym samym składem. Rutkowski, Dworkiewicz, Przyjemski, Szajkiening i pauzujący za kartki Grześkowiak – wylicza trener Avii Bogusław Korczak - tych zawodników nie było z nami w sobotę w Zielonej Górze. Szczególnie odczuwalna musiała być nieobecność Krzysztofa Grześkowiaka. Zawodnik ten tworzy wraz z Sylwestrem Chromiakiem duet napastników, z którym nie dawali sobie rady obrońcy większości A-klasowych drużyn.
Mimo wszystko zagraliśmy bardzo dobry mecz. Byliśmy zdecydowanie dłużej przy piłce, nasza przewaga była widoczna szczególnie w drugiej połowie. 4 razy z 5 metrów nie trafił Chromiak. Sylwek dwukrotnie w swoim stylu wypracował sobie sytuacje mijając kilku obrońców. Niestety skuteczność tym razem kompletnie zawiodła i nie udało nam się pokonać bramkarza gospodarzy – relacjonuje trener.
Nie wykorzystane sytuacje się mszczą i niestety to zawodnicy Chynowianki cieszyli się ze zdobytej bramki. Wynik na 1:0 gospodarze ustalili w 87 minucie meczu. Na pocieszenie dla szkoleniowca zespołu z Siedlnicy pozostaje postawa dwóch wystawionych z rezerwy juniorów, którzy świetnie wkomponowali się w drużynę.
W jeszcze gorszej sytuacji kadrowej znalazła się Korona Wschowa. Dwóch zawodników do końca sezonu z gry wyeliminowały kontuzje. W sobotę sprawy osobiste wykluczyły kolejnych graczy. W tej klasie rozgrywek takie rzeczy się zdarzają. Piłka nożna nie jest dla piłkarzy Korony wykonywanym zawodem trudno jest więc mieć o to do nich pretensje. Za kartki pauzował grający trener wschowian Tomasz Romanowicz.
Mimo to mieliśmy w pierwszej połowie sporą przewagę – relacjonuje szkoleniowiec – Na boisku grały głębokie rezerwy. Wystawiłem zawodników, którzy nie trenują regularnie z drużyną. Przez pierwsze 45 minut chłopacy dawali jednak radę. Szczególnie trudno było załatać dziury w obronie. W drugiej odsłonie meczu stało się to czego się najbardziej obawiałem, traciliśmy bramki po błędach formacji defensywnej.
Pierwszy gol dla Piasta Parkovii padł w 65 minucie. Błąd popełnił bramkarz, który nie złapał piłki, poprawił obrońca Korony wybijając ją prosto pod nogi napastnika gości. W podobnych okolicznościach, tym razem bez udziału golkipera, wpadła druga bramka dla zespołu z Trzebiechowa. Mecz zakończył się zwycięstwem Piasta Parkovii w stosunku 2:0.
- Bez wątpienia było to nasze najsłabsze spotkanie w tym sezonie. W kolejnych meczach nie powinniśmy już grać tak zdziesiątkowanym składem. O sobotnim pojedynku musimy jak najszybciej zapomnieć – podsumowuje Romanowicz.
Z potknięć naszych zespołów skorzystali rywale, którzy zepchnęli nasze zespoły na niższe pozycje w tabeli. Avia znajduje się na czwartym, a Korona na szóstym miejscu w A klasie.
Dąb Przybyszów - Czarni Rudno 5:2
Łużyczanka Lipinki Łużyckie - Orzeł Szlichtyngowa 3:0
Chynowianka Zielona Góra - Avia Siedlnica 1:0
Korona Wschowa - Piast Parkovia Trzebiechów 0:2
Odra Nietków - Sparta Sława 9:0
Pogoń Wschowa - Ikar Krzepielów 3:1
[gallery link="file"]