TworzymyGłos Regionu

reklama

Została napadnięta, potem uratowana, teraz szuka osoby, która jej pomogła

Poniedziałek, 04 marca 2013 o 11:17, autor: 0
Została napadnięta, potem uratowana, teraz szuka osoby, która jej pomogła

Do naszej redakcji wpłynął mail od młodej kobiety, która 1 lutego wracała pociągiem z Wrocławia do Leszna. Na miejscu została napadnięta przez dwóch mężczyzn. W jej obronie stanął chłopak, który obezwładnił opryszków. Kobieta dzisiaj szuka osobę, która jej wtedy pomogła. Oto, co do nas napisała

Myślę, że nie obce są wam historie o bohaterskich czynach zwykłych ludziach, a także pewnie nie raz dzięki waszym publikacjom pomagaliście innym. Dziś ja proszę o pomoc,  nazywam się Ola i chciałabym opowiedzieć swoją historię. 1 lutego 2013 roku, w piątkowy wieczór wracałam pociągiem z Wrocławia do Leszna. Gdy już dotarłam na miejsce, było już późno i panował zimowy mrok. Wysiadłam z pociągu i targałam za sobą ciężką walizkę, zatem z grupki osób podążających chodnikiem do miasta szłam najwolniej i byłam ostatnia. Gdy znalazłam się na ulicy Kasprowicza nie wiadomo skąd dopadło do mnie dwóch agresywnych chłystków. Zaczęli głośno przeklinać i się do mnie przystawiać. Byłam przerażona całą sytuacją i błagałam Boga, by sobie już poszli i zostawili mnie w spokoju. Niestety milczenie i opuszczona głowa nic nie dało, wręcz jeszcze bardziej nakręciło napastników. W pewnej chwili jeden stanął naprzeciwko mnie niczym taran i nie pozwolił mi przejść. Drugi nie pozostał bierny i z całym impetem kopnął w moją walizkę. Nie wytrzymałam i krzyknęłam ze strachu. Strach sparaliżował mnie totalnie i nie potrafiłam uciekać, a w głowie miałam makabryczne myśli. Te długie chwile oczekiwania na atak napastników przerwała interwencja młodego mężczyzny. Stanowczo stanął w mojej obronie i rozpoczęła się bijatyka. Chciałam mu pomóc, bo był sam przeciwko dwóm -jednak strasznie się bałam. Przestałam panikować, gdy zobaczyłam, że w wyniku walki obaj napastnicy leżą na ziemi i zwijają się z bólu. Chłopak stanął na drodze przejeżdżającej taksówki i ją zatrzymał. Wziął mnie za rękę i wraz z walizką zapakował do samochodu, a taksówkarzowi rozkazał zawieść mnie w bezpieczne miejsce. Byłam jeszcze w szoku, więc nie potrafiłam podziękować, ani wydusić z siebie żadnego słowa. Odjechałam i zostawiłam mojego bohatera na polu walki. Przez kolejne dni dochodziłam do siebie i bardzo chciałam zapomnieć o całym zajściu. Chęć podziękowania tajemniczemu bohaterowi, gdzieś we mnie zgasła, nawet pójście na policję uznałam za zbyteczne. I tak o to wyglądała moja historia. Ostatnio dostrzegłam hasło na jednym z bilbordów pt.” Twoja niemoc wspiera przemoc”. Ogarnęło mnie poczucie wstydu i postanowiłam odnaleźć i osobiście podziękować mojemu bohaterowi. Gdy opadły emocje przypomniałam sobie szczątkowe informacje z tamtego feralnego wieczoru, że chłopak wsiadał razem ze mną do pociągu we Wrocławiu i nawet siedział w moim przedziale. Był średniego wzrostu brunetem, ubranym w czerwony sweter. Szkoda jednak, że nie pamiętam jego rysów twarzy, nie znam imienia i nie zamieniłam z nim ani jednego słowa.  Bardzo bym chciała go odnaleźć i jeśli to możliwe osobiście mu podziękować, za pomoc w czasach, gdy tak powszechna jest znieczulica społeczna. Jeśli powyższe jest niemożliwe, to liczę, że gdzieś teraz czyta ten artykuł i wie, że pewna kobieta jestem mu ogromnie wdzięczna za pomoc. : Jeżeli czytasz ten artykuł i jesteś właśnie opisanym powyżej bohaterem, prosimy o kontakt z redakcją - portal@zw.pl (red.)
REKLAMA
POLECAMY
REKLAMA

Komentarze (0)

avatar

Do tej wiadomości nie został dodany żaden komentarz
Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu zw.pl? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock na zw.pl