autor: Jan Kotwicki / artykuł: Wandale zniszczyli baner wyborczy kandydata na burmistrza
Pewien traper polował w dalekiej głuszy na Dzikim Zachodzie, lecz zdarzyło się, że wilki rozszarpały mu psa, więc zszedł z gór do miasteczka, by rozejrzeć się za nowym przyjacielem łowów. Przechodząc główną acz jedyną ulicą, zauważył siedzącego w kucki i drzemiącego starego Indianina, obok którego siedziało psisko - marne bo marne ale postanowił zapytać: Wodzu, pies jest na sprzedaż? - Może być! - odpowiedział Indianin. - A ile sobie życzysz za niego? - Dwadzieścia dolarów - odpowiedział. Traper złapał się za głowę i zapytał: Dobrze czujecie się wodzu? Dwadzieścia dolców za taką marnotę? - Tak! Dwadzieścia dolarów bo to jest pies na niedźwiedzia, gringo! Traper jeszcze mocniej złapał się za głowę i poszedł sobie. Jednak nie dawała mu spokoju myśl: jak to może być, taki zdych z tego psa a ma być odpowiedni do polowania na niedźwiedzia? Zawrócił, podszedł jeszcze raz do Indianina i grzecznie zapytał o szczególne cechy psa skoro ma być na niedźwiedzia. Odpowiedział mu tak: "Borsuka nie wykopał, lisa nie wytropił, sarny nie dogonił, znaczy się on jest na niedźwiedzia!" I gdy tak przemieszczam się po Wschowie i okolicach obserwując zażartą walkę o fotel burmistrzowski, myślę sobie: Ileż to takich "piesków na niedźwiedzia" rzuciło się sobie do gardeł by zająć wymarzony "stolec"?