autor: Damian Przybecki / artykuł: Czy to koniec Virtusa?
Pracowałem w Gimnazjum w Szlichtyngowej prawie 6 lat i właśnie tam "zakochałem się w siatkówce". Wszystko za przyczyną dziewczyn, które na lekcjach w-f cieszyły się z gry w siatkówkę. Zapytałem z zaciekawieniem Olę i Basię skąd posiadają tak wysokie umiejętności siatkarskie, koszykarskie, gimnastyczne, ogólną sprawność fizyczną. Dziewczyny z uśmiechem odpowiedziały, że na lekcjach w-f i treningach uczyły się i doskonaliły swoje predyspozycje sportowe z Panem Witkiem i Panem Radkiem. Zawiązałem współpracę z nauczycielami-trenerami i razem pracowaliśmy w klubie "Virtus-Razem" Szlichtyngowa. Współpraca zawsze układała się świetnie, tak jest do dzisiejszego dnia. Najważniejsze jednak w nauczaniu, szkoleniu dzieci, młodzieży są relacje międzyludzkie. Nie rozumiem czy wielkim problemem byłoby spełnić prośbę nauczycieli-trenerów, którzy tak naprawdę chcą TYLKO jednego, zachowania ciągłości w szkoleniu. Doświadczenie wychowawcze, wyniki sportowe, zadowolenie trenujących dziewcząt i promocja "Małej-Wielkiej "Szlichtyngowej to jeszcze za mało, żeby przywrócić nadzieję dla tych kilkunastu siatkarek, które straciły możliwość rozwijania swojego talentu. Dla mnie nie łączenie szkoły z klubem jest bardzo dziwne, ponieważ oba te podmioty wzajemnie się uzupełniają - te same dziewczęta godnie reprezentują 2 instytucje. Dla przykładu, gdyby "Virtuski" na zawodach szkolnych tylko prezentowały poziom sportowy z lekcji w-f a nie z całego procesu szkolenia to odważę się powiedzieć - nigdy nie osiągnęłyby tak wysokich miejsc w województwie, Polsce. A jednak to dziewczyny zdobywały wiele nagród, medali, pucharów różnej rangi zawodów właśnie i przede wszystkim dla Waszej - Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II