Tutaj pachnie historią, czyli spacer po Staromiejskim Cmentarzu Ewangelickim
Poniedziałek, 19 grudnia 2011 o 15:58, autor: rk 3
W piękny, słoneczny, choć krótki już dzień, nogi same niosą przed siebie, kierują mnie ku Przedmieściu Polskiemu, na północ od starówki. Zatrzymuję się przed starą, żelazną bramą, która delikatnie pchnięta, nie stawia oporu i zaprasza do wnętrza znajdującego się poza resztą świata. Wchodzę w przestrzeń niezwykłą, przepełnioną swoistym spokojem, lekkim uśpieniem. Kiedyś był tutaj Staromiejski Cmentarz Ewangelicki, dziś to Lapidarium. Delikatne podmuchy wiatru, w wyniku zetknięcia się z różnorodnymi roślinami, w którym toną epitafia i szczątki zmarłych, przypominają szept prosto z zaświatów…
Miejsce to powstało przeszło cztery stulecia temu i mieści w sobie szczątki pokoleń zacnych wschowian, zarówno Ewangelików, jak i Katolików. Każda osoba, której pierwiastek połączył się z tą ziemią, miała wpływ na dzieje miasta i losy innych osób żyjących w naszej miejscowości. Spoczywają tu najznakomitsi obywatele poprzednich wieków, począwszy od burmistrzów, pastorów, diakonów, bakałarzy, notariuszy, ławników, medyków, aptekarzy, skończywszy na kupcach, sukiennikach, farbiarzach i przedstawicielach innych rzemiosł.
Tutaj mój umysł odpoczywa, wzrok łapczywie pochłania dawne epitafia, z których spoglądają na mnie anioły, zwiastujące dobrą nowinę i niestrudzenie świadczące boską chwałę. Krzyże, znaki chrześcijaństwa, niosą pocieszenie na ziemi. Czaszki, węże i klepsydry, przypominają mi o upływie czasu i marności życia. Dawni mieszkańcy zaczepiają mnie słowami ukrytymi w łacińskich i niemieckich inskrypcjach – Viator… – wędrowcze…, zatrzymaj się i wesprzyj modlitwą katolików. Luteran, zaś pamięcią o śmierci, rozważaniem wieczności i dochowaniem wiary. Dzielą się ze mną sensem życia i śmierci zaszyfrowanym w płytach z piaskowca i marmuru. Całości dopełnia kojąca zieleń roślin, towarzysząca mojej wędrówce, mimo połowy grudnia jej obecność nie jest czymś przypadkowym. Rośliny tworzą tutaj ogród pamięci, który jest przesycony symboliką śmierci i zmartwychwstania. Chociażby bluszcz oplatający pnie i konary bezlistnych już drzew. Nieprzypadkowym miejscem wegetacji tej rośliny jest cmentarz. Niezależnie od pory roku, roślina ta jest wiecznie zielona, symbolizuje nieśmiertelność i zmartwychwstanie duszy. W XIX wieku podkreślając charakterystyczny sposób oplatania się bluszczu wokół drzew i nagrobków nadano jej dodatkową wymowę: trwałej, wiernej pamięci o zmarłych. W samym centrum pierwotnego cmentarza znajduje się także niezwykłe drzewo – ogromna rozłożysta lipa, której historia owiana jest legendą. Legendą według której, po śmierci najznakomitszego mieszkańca miasta – Valeriusa Herbergera, zlęknieni wizją zbeszczeszczenia jego grobu, ewangelicy, w miejscu pochówku pastora, posadzili lipę. Uczynili to jednak w sposób wyjątkowy, sadząc drzewo korzeniami skierowanymi do nieba, tak aby energię do wzrostu czerpało prosto od Boga. Legenda głosi także, że doputy lipa stoi i zieleni się, dopóki ewangelia będzie głoszona we Wschowie. Stara lipa stoi i zieleni się po dziś dzień.
Wąskie ścieżki pomału prowadzą mnie do wyjścia. Kończąc spacer, biorę głęboki wdech, tak – „tutaj pachnie historią”…
Archeolożka