Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Szlichtyngowej zorganizowała happening pod nazwą Urodziny Korczaka w parku szlichtyngowskim. Relację z tego wydarzenia napisała Marta Góral
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Korczaka nie znam.. Niby skąd? Zmarł, gdy mnie trzydzieści siedem lat na świecie jeszcze nie było. Jednak, rosnąco, dziwi mnie i fascynuje zarazem fenomen jego osoby. Kim był? Co zrobił, że się o nim pamięta? Mogę go przedstawić krótko, ale "pośpiesznie, niedbale, powierzchownie, partacko". Dlatego zrezygnuję z własnej, miernej prezentacji Starego Doktora. Zrobiła to jednak Maria Falkowska, ujmując jego osobę w "Kalendarzu życia, działalności i twórczości Janusza Korczaka". Równie wyczerpująco, choć interpretacyjnie odmiennie, Joanna Olczak-Ronikier pokazała pisarza w "Korczak. Próba biografii". Sięgnie po książki biograficzne o Korczaku ten, kto czuje wewnętrzną potrzebę ustanawiania świata lepszym, bezpieczniejszym, sprawiedliwszym. Jego utwory, ponadczasowe i aktualne, mogą w niejednym domu stanowić swoisty kodeks wartości, według którego łatwiej wytyczać szlak życia. Warto przeczytać choćby "Króla Maciusia Pierwszego" czy "Kajtusia Czarodzieja" Refleksja przychodzi lekko.
Stary Doktor miał mawiać: "Ludzie boją się śmierci, bo nie umieją cenić życia". Chcąc jednak docenić życie, jego niepowtarzalność oraz upamiętnić osobę Janusza Korczaka, człowieka z krwi i kości, który wiele lat swojego istnienia poświęcił bliźnim, postanowiliśmy 22 lipca 2012
roku otworzyć się na drugiego.
Spotkaliśmy się niemal spontanicznie, improwizacyjnie, bez przygotowania. "Uśmiechnął się cały świat" i wbrew prognozom synoptyków, stało się ciepło i słonecznie. Delikatny wiatr przemykał pomiędzy "korczakowskim dekalogiem" wywieszonym między drzewami, a świeżo tworzonymi "kredkowymi" pracami wesołych dzieci. Przybyliśmy zaciekawieni, otwarci, bez uprzedzeń. Pusty, samotny park nagle zamienił się oazę pozytywnej energii. Czytaliśmy i słuchaliśmy fragmenty utworów Korczaka. Niektórzy z nas sięgnęli po pudełeczko z powiedzeniami lub słodką "krówkę". Inni z
honorem przyozdobili szyje rękodziełem - "medalem korczakowskim". W powietrzu czuć było atmosferę życzliwości.
Spotkaniu przyświecało korczakowskie powiedzenie: "Nie takie ważne, żeby człowiek dużo wiedział, ale żeby dobrze wiedział, nie żeby umiał coś na pamięć, a żeby rozumiał, nie żeby go wszystko troszkę obchodziło, a żeby go coś naprawdę zajmowało". Przez te kilka godzin w szlichtyngowskim parku, naprawdę nas zajmowało.
[nggallery id=336]
Komentarze 2