Pragnę być blisko ludzkich spraw
Niedziela, 02 września 2012 o 19:15, autor: admu 6
Adam Muszkieta: Jest pani nauczycielką w Szkole Podstawowej w Starych Drzewcach – skąd wypłynęła inspiracja
(Artykuł opublikowano 27 stycznia 2012 o 11:49. 2 września 2012 został odświeżony)
Z Dorotą Kostką, radną Rady Powiatu Wschowskiego, członkiem Zarządu Powiatu rozmawia Adam Muszkieta
W tej kwestii dokonałam przemyślanego wyboru. Poszłam w ślady mojej matki - polonistki, która przepracowała 44 lata w drzewieckiej oświacie. Mama zawsze imponowała mi swoją mądrością i odpowiedzialnością za podjęte wyzwania. Była moją pierwszą nauczycielką, potem uczyła mojego syna. Jako dziecko, potem nastolatka przyglądałam się bacznie jej pracy, podziwiałam owoce jej działań. Zrodziła się we mnie potrzeba, głęboki zamysł, by z pasją kontynuować jej dzieło.
Jestem ekonomistką i pedagogiem z wykształcenia. Pierwsze kroki aktywności zawodowej skierowałam na szkolnictwo. Potem była zmiana, kilka lat pracowałam w Hucie Miedzi Głogów, w biurze ruchu na wydziale metalurgicznym. Tu czułam puls tego zakładu. Pamiętam rok 1980, ciąg burzliwych, historycznych wydarzeń i procesów społeczno-politycznych np.: Sierpień ’80, powstanie NSZZ Solidarność. Byłam świadkiem ofiarnego zrywu załogi w obronie praw człowieka i wolności. To na wydziale P-9, który obsługiwałam administracyjnie, hutnicy rozpoczęli śmiałą akcję protestacyjną, za nimi do walki ruszyły inne wydziały. Angażowałam się w to pośrednio współpracując z biurem Zdzisława Przybylskiego, przewodniczącego NSZZ Solidarność na wydz. P-9. Po pewnym czasie zmęczyłam się monotonią pracy biurowej i zatęskniłam znów za pracą w oświacie. Ukończyłam studia na kierunku pedagogicznym na UAM w Poznaniu i pracuję w drzewieckiej szkole do dzisiaj. Wcześniej uczyłam geografii a dziś absorbuje mnie edukacja wczesnoszkolna.
Sztandary tej pierwszej, pamiętnej Solidarności oznaczone były walką, ofiarą, której efektem były narodziny wolności. Twórcy tamtejszej Solidarności potrafili patrzeć w jednym kierunku, gdy w kraju działo się źle. Czy tamte ideały przetrwały próbę czasu? To co przetrwało, to pewna idea wolności. Cieszmy się zatem wolnością, pamiętając przy tym, by jej przypadkiem nie utracić. Dzisiejsza ludzka solidarność bywa krótkowzroczna i trochę egoistyczna. Ale uważam, że było warto i że idzie ku lepszemu. Tylko,żebyśmy nie zmarnowali tego co zdobyliśmy. Uszanujmy, to co mamy.
Spojrzę na ten problem z dwóch punktów widzenia. Po pierwsze: każdy obywatel uprawniony do głosowania ma prawo i powinność aktywnie uczestniczyć w wyborach. Po drugie: często jest tak, że w wyborach startują osoby z przypadku, bo im ktoś kazał, albo dla jakieś przygody, albo żeby zaistnieć na liście dla poklasku, nie myśląc o tym co się stanie, gdy rzeczywiście będą musieli decydować o sprawach społecznych. Często w naszej polityce obserwuje się, jak na siłę kaperuje się ludzi zupełnie przypadkowych, by domknąć listy wyborcze, nie patrząc na ich społeczne poparcie. Niestety, przez ten swoisty wyborczy wyścig powodowany często manipulacją i niską dojrzałością obywatelską krzywimy obraz sceny politycznej i lekceważymy jej jakość.
W gminie, czy nawet w powiecie trudno mówić o wielkiej polityce. Czuję się bardziej społecznikiem niż politykiem. Minęły trzy kadencje w Radzie Miejskiej w Szlichtyngowej, teraz praca w Radzie Powiatu Wschowskiego – to już sporo lat mojej obecności w samorządach. Czy to w gminie, czy w powiecie traktuję swoje posłannictwo jako służbę. W tym co robię pragnę być blisko ludzkich spraw, blisko tych tematów, gdzie tworzy się dobro wspólne. Wydaje mi się również, że kobiety powinny brać udział w szrankach z mężczyznami. Nasza rola jest ważna, by właśnie czasami wypośrodkować pewne zapędy, które do niczego dobrego nie prowadzą.
Jest to biedna gmina. Znam jej problemy. Niektóre z nich pilotuję w powiecie. Przyglądam się rajcom, sołtysom i wsłuchuję się w ich dysputy. I z jednej strony rozumiem burmistrza ze swoim budżetem i rozumiem też troski radnych i sołtysów. Myślę, że spokojny dialog doprowadzi wszystkie strony do porozumienia. Bardzo kibicuję swojej gminie, życzę jej wszystkiego najlepszego, w tym także burmistrzowi Wardeckiemu. Niech kontynuuje swoje działania dla dobra mieszkańców Gminy Szlichtyngowa. Kanalizacja w gminie dopięta, rewitalizacja Rynku na dobrej drodze, budynek gimnazjum odrestaurowany. Zrobił wiele dla ubogacenia infrastruktury. À propos infrastruktury drogowej, to Stare Drzewce otrzymały wspaniały prezent w postaci nowej drogi, zwanej lokalnie „kozaczkową drogą”. To dzieło zawdzięczamy m.in. śp. Staroście Markowi Kozaczkowi. Z tego miejsca pozdrawiam mieszkańców całej Gminy Szlichtyngowa i całego Powiatu Wschowskiego.
W życiu człowieka ważna jest wierność pewnym kryteriom. Wierność sobie, wiara we własne siły, stawianie sobie wymagań i konsekwencja działań. Ważne jest dla mnie utrzymanie się na pewnej linii honoru i obowiązku, poszanowania drugiego człowieka. Przymioty widniejące na fasadzie budynku wschowskiej szkoły muzycznej: PIĘKNO, DOBRO, PRAWDA trafiły w kanon wartości, którym hołduję. Wartości uniwersalne i wiara w Boga pomagają mi w trudnych życiowych chwilach. Nie znoszę manipulacji uczuciami innych osób, obłudy, pychy, zakłamania. W radzie w Szlichtyngowej były naciski na moją osobę, szantaże. Zawsze byłam sobą, ale to bolało. Uodporniłam się. Jak dostałam się do Rady Powiatu, to odbyła się próba przekupstwa mojej osoby. Zaraz po wyborach rozdzwoniły się natrętne telefony, odwiedziny, prośby, obiecanki, nawet propozycje stołka wicestarosty, ale nie udało im się mnie przekupić. Startowałam z KW Razem w Przyszłość, byłam i jestem wierna ludziom, z którymi szłam do wyborów. Dzisiaj z nimi tworzymy koalicję rządzącą. Wybrałam tych ludzi, bo im ufam. Dla mnie najważniejsze są sprawy społeczne, a nie pobieranie diety, jak to sugeruje opozycja.
Nie określiłam tego tak, ale temat wtedy nie został podchwycony przez opozycję. Nie spodziewali się, że ktoś może posiadać pewną wiedzę, dokumenty, które mogą być skierowane przeciwko opozycji, której się wydaje, że jest idealna pod względem merytorycznym. Poruszają drażliwe kwestie, jak np. Dom Pomocy Społecznej, ale tylko w celach populistycznych, żeby uzyskać medialną popularność. A to co robimy dobrego, jest odwracane na wszystkie możliwe sposoby, by zagłuszać nasze sukcesy. Zapominają, że głównym zadaniem samorządu jest budowanie dobra wspólnego a nie polityczne awanturnictwo.
Ja to porównuję do piaskownicy, w której są dzieci grzeczne, z planem budujące zamki z piasku, ale są też dzieci, które radość czerpią z burzenia tych rzeźb. Opozycja przypomina mi te pogniewane dzieci, burzące budowle i do tego agresywnie rzucające piaskiem w oczy. Takie łobuzki też bywają w piaskownicy. Ubolewam, że analogicznie jest na górze, w Warszawie i u nas w radzie. Powinno być więcej zrozumienia, dialogu, budowania czegoś dla społeczeństwa. Ale czy jest to możliwe? Ludzie obserwują i po czterech latach nas ocenią. Na pewno też sesje naszej rady nie są sesjami, które sprzyjają zdrowiu psychicznemu radnych.
Cały czas mam nadzieję, że w końcu dojdzie do konstruktywnego dialogu, działania w jednym kierunku. Byłam w opozycji w Radzie Miejskiej w Szlichtyngowej i wiem jaka jest jej rola. Musi ona dostrzegać negatywne rzeczy, bo to jest jej istotą, ale nie może być tak, że chodzi jej tylko o to, by przeszkadzać, rujnować, komuś dokopać. W Radzie Powiatu potrzeba konstruktywnego działania i włączenia się opozycji do pracy w komisjach. Bojkot opozycji i ich absencja w pracach komisji jest zachowaniem kuriozalnym. Niestety, nie wszyscy chcą rozmawiać o ważnych sprawach powiatu.
Jeśli chodzi o zbudowanie samej struktury, to jest to konieczne ze względu na wprowadzenie zwiększonej kontroli. Analiza tematu wskazuje również pewne oszczędności. Musimy mieć odwagę podejmować także trudne decyzje.