Sąd okręgowy w Zielonej Górze podtrzymał wyrok rejonowego sądu pracy w Nowej Soli w sprawie odszkodowania dla Haliny Drgas i Romana Żaczyka za niezgodne z prawem rozwiązanie stosunku pracy przez Spółkę Komunalną we Wschowie. Oddalając apelacje złożoną przez Spółkę sędzia dokładnie uzasadnił swoją decyzję.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Sędzia sądu okręgowego w Zielonej Górze dokładnie omówił wydarzenia jakie związane były ze zwolnieniem dyscyplinarnym Haliny Drgas i Romana Żaczyka. Poniżej prezentujemy treść wygłoszonego przez niego uzasadnienia.
- W ocenie sądu okręgowego przyczyny wskazane w oświadczeniach o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia okazały się nieprawdziwe. Oceniając z dystansu postępowanie obydwu stron, czyli i państwa i strony pozwanej, względem siebie jest zupełnie nie w porządku i tak nie powinno wyglądać. W ocenie sądu zachowanie powodów tego krytycznego dnia, jak to mecenas określił, było reakcją na niedopuszczalne, uderzające w ich dobra osobiste, zachowanie pracodawcy. To pracodawca przyjął taką postawę, która miała wskazać powodom kto tu teraz rządzi i gdzie jest ich miejsce w szeregu. Sposób wydania polecenia i oczekiwania pracodawcy co do jego realizacji należy ocenić jako mający na celu poniżenie pracownika. Przekazanie kartki papieru, długopisu i wskazanie miejsca wykonania zadania w poczekalni dla interesantów, bez pierwotnego udostępnienia materiałów źródłowych koniecznych do sporządzenia oczekiwanego dokumentu jasno obrazuje jakie intencje miał pracodawca. Pani prezes spółki nie oczekiwała od pracowników sprawozdania, nie o to jej chodziło, bo gdyby o to jej chodziło od początku inaczej zorganizowałaby pracę powodów tego dnia. Jej celem było wyłącznie zlecenie pracy, której istotą nie było meritum zadania tylko okoliczności jego wykonania. Okoliczności, w których pracownik po prostu miał zostać poniżony. Pani prezes nie wzięła pod uwagę w tej sprawie jednej, dość istotnej, okoliczności. Zlecała ona zadania osobom ciągle zatrudnionym w spółce na stanowiskach kierowniczych, co też jest istotne w tej sprawie. Byli to pracownicy, których rodzaj wykonywanych prac cechuje się, a wręcz uprawnia ich i zobowiązuje do szerokiej elastyczności w zakresie czasu i miejsca pracy. Więc niczym nadzwyczajnym nie jest to, że powodowie po prostu wyszli z miejsca, w którym mieli wykonywać zadanie, bez wiedzy pani prezes. Ostatecznie zarzuty postawione powodom są nietrafne, ponieważ jak obrazuje przebieg zdarzeń nie było tak, że odmówili wykonania polecenia. W momencie, w którym pracodawca stworzył im minimum warunków koniecznych do wykonania pracy to powodowie przystąpili do realizacji polecenia.
(olek)
Komentarze 50