Poprzeczkę zawieszamy sobie wysoko
Niedziela, 14 kwietnia 2013 o 08:37, autor: michal 7
Unia Leszno przystępuje do sezonu z mocno odmienionym składem. Z zespołu odszedł przede wszystkim wieloletni kapitan drużyny Jarosław Hampel. Jak biało-niebiescy poradzą sobie w lidze bez swojego byłego lidera? O tym rozmawiamy z trener Unii Romanem Jankowskim.
- Do sezonu drużyna przystępuje z mocno odmienionym składem. Czy Pan jako trener jest zadowolony z kadry jaką udało się skompletować?
- Sporo się wydarzyło tej zimy i drużyna jest w połowie przemeblowana. Odszedł od nas Jarek Hampel, Jurica Pavlic i Troy Batchelor. W ich miejsce pozyskaliśmy Fredrika Lingrena, Kenetha Bjerre i Grzesia Zengotę. To są solidni zawodnicy, którzy gwarantują pewien poziom sportowy. Lindgren jest stałym uczestnikiem Grand Prix, a Bjerre jeszcze w ubiegłym roku również rywalizował w cyklu turniejów o tytuł mistrza świata. Mamy bardzo wyrównany skład, choć być może brak w nim jakiegoś wyraźnego lidera.
- Jarosław Hampel miał bardzo wysokie wymagania finansowe i klub w tym momencie nie mógł im sprostać. Odeszli jednak też zawodnicy, którzy stawiali w Unii swoje pierwsze kroki w profesjonalnym żużlu i byli z nim mocno związani. Pavlic i Bathelor to jeszcze młodzi zawodnicy. Szczególnie Chorwat wydaje się być zawodnikiem, który ma duży potencjał.
- Taki jest dzisiejszy sport. Dziś jeździsz w jednym klubie jutro w drugim. Nie warto do tego wracać. My musimy żyć przyszłością, a nie tym co było. Ja życzę wszystkim jak najlepszych wyników. W stosunkach między nami nic się nie zmieniło. Cały czas się spotykamy. Jura i Jarek mają nadal warsztaty w Lesznie, a Troy w najbliższej okolicy.
- 2 lata temu gdy zespół zdobywał srebrny medal w Drużynowych Mistrzostw Polski opierał się na zupełnie innych zawodnikach. Takie zmiany nie wpływają negatywnie na atmosferę w drużynie?
- Z tym w Unii nigdy nie mieliśmy problemu. Dobra atmosfera w drużynie i wokół niej zawsze tutaj była i będzie. O to więc jestem spokojny.
-Bjerre i Lidgren mają być liderami drużyny?
- To kto będzie liderem okaże się na torze. Skład jest bardzo wyrównany najlepszym zawodnikiem drużyny może się okazać każdy nawet jeden z juniorów.
- Czy gdyby doświadczeni, zagraniczni zawodnicy mieli jakieś problemy z formą, Pan jako trener, albo klub może im jakoś pomóc?
- Na pewno tak. Kondycyjnie i psychicznie są bardzo dobrze przygotowani. Problemy mogą pojawić się gdy będzie trzeba dopasować sprzęt do leszczyńskiego toru, czy innych polskich obiektów. Chociaż oczywiście Lindgren i Bjerre już jeździli w polskiej lidze. Jeśli będzie taka potrzeba to oczywiście będziemy starać się pomóc, bo ich dobra postawa na torze jest w interesie całej drużyny.
- Jaką rolę w drużynie pełnić będzie Damian Baliński. Ma stanowić drugą linię, czy będzie jednym z liderów. Nadal będzie tym drugim w parze, który ma zdecydowanie trudniejsze zadanie?
- To prawda. Damian zawsze miał to trudniejsze zadanie. Ale świetnie się z niego wywiązywał. To nie znaczy, że będzie wystawiany jako drugi w parze zawsze. Wszystko będzie zależało od jego dyspozycji oraz dyspozycji kolegów z drużyny. To kto z kim będzie startował w parze i z jakim numerem nie jest jeszcze ustalone. Damian może być liderem i wyjeżdżać z 1 lub 9 na plastronie.
- Bracia Pawliccy są już w pełni sił po kontuzjach?
- Do sezonu przygotowywali się razem z drużyną. Przemek miał indywidualny cykl treningowy i nie mógł wykonywać wszystkich ćwiczeń. Powoli wraca już do pełnej dyspozycji. Trenował na torze w Lesznie i Gorican tak samo jak pozostali zawodnicy.
- Dużo będzie zależeć od ich postawy?
- Tyle samo co od postawy pozostałych zawodników. Stanowimy drużynę i musimy być jak jeden organizm.
- Przemek i Piotrek jeżdżą brawurowo i kontuzje zdarzają się im często.
- To jest bardzo ryzykowny sport i wypadki się zdarzają. Trudno jest przewidzieć kiedy i komu może zdarzyć się kontuzja. Lepiej odpukać i nie myśleć o tym.
- W ostatniej chwili z drużyny odszedł Kamil Adamczewski. W związku z tym Grzegorz Zengota i Tobiasz Musielak nie mają doświadczonych konkurentów w walce o miejsce w składzie. To będzie pozytywnie wpływało na ich formę?
- Kamil odszedł, bo nie chciał podjąć rękawicy i walczyć o miejsce w składzie Unii Leszno. Na jego miejsce mamy już kolejnych młodych zawodników, którzy chcą jeździć i mają papiery na to, żeby w przyszłości zostać dobrymi żużlowcami. Marcin Nowak będzie jeździł jako gość w Ostrowie, ale liczę, że powalczy o miejsce w składzie Unii już w tym roku.
- A jak Pan jako doświadczony trener i były zawodnik ocenia dotychczasową karierę i możliwości Grzegorza Zengoty?
- Grzegorz jeździł raz lepiej, raz gorzej. Dwa lata temu miał groźną kontuzję na początku sezonu. Miał złamane udo. To w bardzo ważnym momencie kariery trochę podcięło mu skrzydła. W ubiegłym roku w barwach Włókniarz Częstochowa miał kilka udanych występów. Jest jeszcze bardzo młodym zawodnikiem i może jeszcze dużo osiągnąć w tym sporcie.
- Czy kibice będą mogli zobaczyć Mikela Michensena w tym roku w barwach Unii Leszno w meczu ligowym?
- Jest zawodnikiem oczekującym, ale jeśli będzie taka potrzeba to wystawię go do składu. Duńczyk ma dopiero 18 lat. Mam nadzieję, że będzie zdobywał sporo punktów dla Unii w przyszłości.
- Rozmawialiśmy o każdym z zawodników osobno. A na co stać ich wszystkich razem, jako drużynę?
- Poprzeczkę zawieszamy sobie wysoko. Będziemy walczyć o awans do play off, a potem o mistrzostwo Polski.
- Liga będzie ciekawa?
- Bardzo. Jest kilka zespołów, które chcą walczyć o medale. Spadają w tym roku aż 3 drużyny więc każdy mecz będzie bardzo ważny i nie będzie odpuszczania.
- Tor w Lesznie będzie przygotowywany tak jak w zeszłym roku?
- Na to pytanie nie mogę Panu odpowiedzieć. Za dużo chciałby Pan wiedzieć … (śmiech)
- … wiele zespołów narzekało na przygotowanie nawierzchni.
- Może byli za słabi żeby ścigać się na naszym torze.
- Wypada tylko zaprosić wszystkich na Stadion im. Alfreda Smoczyka.
- Tak. Zapraszam kibiców z całego regionu. Emocji na pewno nie zabraknie.
Rozmawiał Michał Józefiak, fot. Michał Majer.