TworzymyGłos Regionu

reklama

Pojęć krytyka i krytykanctwo nie należy mylić

Niedziela, 03 kwietnia 2016 o 08:26, autor: 7
Pojęć krytyka i krytykanctwo nie należy mylić

W tym tygodniu zdaniem redakcji, co chyba nie jest zaskoczeniem, najciekawsza dyskusja toczyła się pod recenzją książki Martina Sprungali. Zawierała, co znamienne dla komentarzy zamieszczanych w Internecie, wypowiedzi anonimowych autorów, ale również - co na portalu Zw jest rzadkością - komentarze osób, które podpisywały się z imienia i nazwiska. Zdecydowaliśmy się spośród wielu ciekawych opinii, zamieszczonych pod recenzją, wyróżnić wypowiedź Bartosza Tietza, który starał się swoim komentarzem łączyć stanowiska adwersarzy, a nie dzielić. Jednocześnie informujemy, że treści zawartych w komentarzach nie należy utożsamiać z opinią i poglądami redakcji

autor: Bartosz Tietz / artykuł: http://zw.pl/zloto-sie-swieci-nowa-ksiazka-martina-sprungali/ Szanowny Panie Przemysławie, nie podjęcie przez Pana i Autora „Kroniki Wschowy” dyskusji na temat słuszności lub nie uwag Pana Czwojdraka, w mojej ocenie, to przyznanie się do popełnionych błędów. Warto zwrócić uwagę na to iż zasadniczo spostrzeżenia Recenzenta można podzielić na dwie zasadnicze grupy; pierwsza to kwestia stylu i niejako gustu (czas teraźniejszy, „zadźgać” czy „zabić” itp.), bez większego znaczenia dla nauki; są to raczej kwestie techniczne, ułatwiające lub utrudniające czytanie lektury. Druga grupa jest dużo poważniejsza, ponieważ dotyczy kwestii faktograficznych. Łatwo można wyobrazić sobie sytuację, przypuśćmy, że jakiś naukowiec badający los niemieckich pomników zbudowanych ku czci poległych żołnierzy, chwyci kiedyś za „Kronikę Wschowy”. Zapewne zwróci uwagę, że interesująca go informacja z lutego 1945: „Jedną z pierwszych decyzji utworzonej polskiej administracji było zarządzenie zburzenia pomnika ku czci poległych na wojnie” jest pozbawiona odpowiedniego aparatu naukowego (przypisu), dzięki któremu można by informację zweryfikować. Kierowany jednak naglącym terminem złożenia pracy do druku oraz autorytetem niemieckiego naukowca- specjalisty dziejów pogranicza śląsko-wielkopolskiego (zresztą sformułowanie „Jedną z pierwszych decyzji” sugeruje, że Autorowi znane są też pozostałe „pierwsze decyzje”, co dodatkowo może umacniać czytelnika w uznaniu poprawności tej informacji); ostatecznie wprowadza ją do publikacji, załączając oczywiście stosowny odnośnik do pracy Sprungali. W praktyce następstwem tego jest, że w literaturze zadamawia się „fakt historiograficzny” jakoby polska administracja w lutym 1945 zarządziła zniszczenie pomnika i tablicy we Wschowie. Dokładnie tak było z ową datą „1136”, zapewne wprowadzoną przez historyków w czasach PRL, aby dowieść „grodowej”; polskiej i piastowskiej historii miasta (a więc sprzed lokacji na prawie niemieckim około połowy XIII w., przy mniej lub bardziej znacznym udziale ludności niemieckiej) – tak pożądanej w dobie propagandy „Ziem Odzyskanych”. Oczywiście w Bulli nie ma żadnej informacji o Wschowie (co ciekawe nikt nigdy nie podaje brzmienia rzekomo zapisanej (w łacinie) nazwy miasta); ciężko zaś zrozumieć co Martin Sprungala rozumie jako „pośrednią wzmiankę” o Wschowie, która wedle obecnego stanu badań, po prostu jeszcze nie istniała - w każdym razie nie istniała w miejscu, gdzie znajduje się od późnego średniowiecza po dziś dzień. Efekt tego jest taki, że data ta od kilkudziesięciu lat wciąż pojawia się w wielu pracach dotyczących Wschowy. Mam nadzieję jednak, że informacja podana przez dra Sprungalę (dotycząca lutego 1945) wynika z ludzkiego błędu i złego zrozumienia ówczesnej sytuacji przez autora, a nie manipulacji. W każdym razie, tego typu przekaz Autor powinien sprostować, chociażby z szacunku dla ludzi, którzy wydali trochę pieniędzy na zakup „Kroniki Wschowy”. Proszę pamiętać, że pojęć krytyka i krytykanctwo nie należy mylić - pierwsze pojęcia ma podstawę, drugie jest tylko bezpodstawnym ujadaniem. Krytyka źródeł jest podstawą wszystkich nauk historycznych, bez której nie miały by one racji bytu. Mam nadzieję, że książka Martina Sprungali zaowocuje dyskusją, która być może z czasem będzie bodźcem do napisania, nowoczesnej, możliwie jak najbardziej obiektywnej, monografii Wschowy i ziemi wschowskiej. W końcu historia jest nauką dążącą do prawdy- faktu historycznego, a nie do tworzenie nowych „faktów historiograficznych” nie mających wiele lub nic wspólnego z minioną rzeczywistością. Tylko dyskusja i wymiana poglądów - podstawowy oręż ludzi kulturalnych - może przynieść intratne korzyści dla ogółu. Jeżeli recenzent używa bardzo ostrych opinii (kłamstwo historyczne), to wydaje się za zasadne, aby Autor i Tłumacz (jeżeli oczywiście się z nią nie zgadzają) przedstawili swoje argumenty, które mogłyby potwierdzić ich zdanie i ukazać błąd recenzenta i tym samym może wręcz wymóc na nim przeprosiny za takie sformułowanie? Jeśli zaś nie posiadają takiego argumentu, to należy w takim wypadku przyznać się oczywiście do błędu. W przeciwnym razie uciekanie od odpowiedzi i deprecjonowanie „wschowskiego środowiska naukowego” nie rozwiązuje sprawy, a wręcz zdaje się wskazywać, że faktycznie w publikacji tej nie chodzi o uprawianie nauki - historii lecz o uprawianie polityki historycznej. Mam nadzieję, że jednak mimo wszystko dojdzie do wymiany poglądów i opinii pomiędzy Panami. Pan i Martin Sprungala należycie, wraz z Dariuszem Czwojdrakiem, do grupy może kilkunastu osób, będących w stanie kompetentnie wypowiadać się na temat dziejów Wschowy. Tylko na drodze merytorycznych wypowiedzi w oparciu o źródła, można dowieść lub obalić wymienione, w ujęciu Recenzenta, mylne lub czasem wręcz zmanipulowane informacje. Szkoda ogromu wykonanej przez Panów pracy, aby świeżo po wydaniu książki, zaraz po pojawieniu się pierwszych opinii i emocji zamykać rozdział „Wschowa”.
REKLAMA
POLECAMY
REKLAMA

Komentarze (7)

avatar

avatar
~Kłamstwo historyczne
03.04.2016 20:11

Cytat z Kalendarium dziejów Wschowy: 1136 W bulli papieża Innocentego II do arcybiskupa gnieźnieńskiego zawarto prawdopodobnie pierwszą wzmiankę o Wschowie. W historiografii niemieckiej początki osady datuje się na 1150 r. Fakty są jednak nie w pełni potwierdzone. Barbara Ratajewska, Kalendarium Dziejów Wschowy, wydawca: Muzeum Ziemi Wschowskiej

avatar
~animi
03.04.2016 20:32

Pytanie do redakcji czy kupiła kronikę?

avatar
~PAWEŁ
03.04.2016 21:26

CYTAT Z KRONIKA WSCHOWY Strona 11 kroniki 07.07.1136 W BULI PAPIEŻA INNOCENTEGO II WZMIANKA O WSCHOWIE I KTO KŁAMIE NA PEWNO NIE Martin Sprungala ani Przemysław Zielnica

avatar
~qaz
04.04.2016 07:13

@ Kłamstwo historyczne, co jest tym rzekomym kłamstwem historycznym?

avatar
~aleky
04.04.2016 15:43

teraz juz, wiem co Sprungala mogl miec na mysil z "posrednią wzmianką". kupil kalendarium, przeczytal.... Niech teraz przeprosi... i zaluje.

avatar
~PAWEŁ
04.04.2016 20:25

Do aleky czy umiesz czytać to pani Ratajewska pierwsza wydała kalendarium Wschowy to ona podała 1136 rok Wschowa więc Aleky wypada przeprosić Martina pozdrawiam

avatar
~hrabia
04.04.2016 21:16

Do Aleky naucz się poprawnie pisać jak masz problemy to do szkoły

Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu zw.pl? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock na zw.pl