Takie mam spostrzeżenia po ostatnich doniesieniach medialnych i nie tylko w sprawie parkingu przy Przedszkolu i Żłobku Bajka w Sławie. Sprawa została rozwiązana w klasyczny sposób. Rodzice, których dzieci uczęszczają do przedszkola złożyli petycję do burmistrza z prośbą o zwolnienie z opłat parkingowych. Zwracali uwagę, że parking jest w kiepskim stanie. Oni sami tam na chwilę parkują, w ogóle nie rozumieją, jak można pobierać opłaty za parking, skoro to miejsce dobrze się nie prezentuje. Mieszkaniec ma prawo wnioskować o różne zmiany w mieście. Nie musi zastanawiać się, czy opłaty za parkowanie w tym miejscu są od zawsze, czy dopiero od teraz. Po to w demokratycznych wyborach wybrano władze miasta, aby te reagowały, jeżeli będzie taka potrzeba. Władze Sławy otrzymały petycję i w porozumieniu z przedszkolem, wyszły na przeciw potrzebom mieszkańców. Opłaty od rodziców nie będą pobierane. Problem rozwiązany. Może nie ma powodu, żeby pisać peany na cześć burmistrza Sławy, bo w sumie zrobił to, co do niego należało. Zwykła praca samorządowca. Jest problem, trzeba ten problem rozwiązać. W normalnej sytuacji samorządu przechodzi się nad tym do porządku dziennego, ale od pewnego czasu w Sławie próbuje się normalność pokazać w krzywym zwierciadle. W dodatku strojąc się w szaty kogoś kto rzekomo dobro Sławy i jej mieszkańców stawia na pierwszym miejscu.
Widziałem ten schemat we Wschowie przed wyborami samorządowymi w 2014 roku. Cokolwiek ówczesny burmistrz nie zrobił, należało wylać na niego pomyje. Taki zwyczaj się zrodził w mieście. A jak tego było mało, to zamieszczało się w gazetach ośmieszające ówczesnego burmistrza memy. Nie było dialogu ani szukania kompromisów, zarzucono dobre obyczaje debaty publicznej. Mało tego, trudno było z takiej działalności opozycji wnioskować, że chodzi tutaj o dobro miasta. Przeciwnie, miało się wrażenie, że miasto przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Ważne było co innego, liczyło się polowanie na samorządowca. W tamtym okresie nazywałem ten proces łamaniem kręgosłupa lokalnej społeczności. Kręgosłupa samorządności, dobrych obyczajów w polityce itp., itd. Dzisiaj obserwuję ten schemat w Sławie. Pytanie w związku tym rodzi się zasadnicze: Czy sławianie dadzą wiarę tak prowadzonej kampanii pod płaszczykiem dobra Sławy, czy też stawią temu odpór. To pewnie jeszcze za wcześnie na to, aby się nad tym poważnie zastanawiać, bo ostatecznie do wyborów samorządowych pozostało 1,5 roku. Ale warto już dzisiaj pamiętać, że zepsuć można wszystko, obśmiać również, można na sesjach Rady Miejskiej mówić podniesionym głosem, nieznoszącym sprzeciwu, można powtarzać jak mantrę, że Sadrakule i Gruszewskiemu to my wszyscy już niedługo pokażemy, co o nich myślimy. Można wszędzie dopatrywać się spisków i złej woli. Jak pokazują ostatnie lata, nie tylko w lokalnej polityce, można w ten sposób funkcjonować. Można nawet tupać nogami, wymachiwać rękoma i Bóg wie, co jeszcze. Ale czy to znaczy, że taką postawę cechuje dojrzałość i troska o sprawy gminy?
Sprawa parkingu przy przedszkolu w Sławie jest dobrym przykładem na to, jak dzisiaj w Sławie robi się lokalną politykę w opozycji do burmistrza. Opozycja do jakiegokolwiek burmistrza zawsze będzie funkcjonować, bo na tym zasadzają się podstawy demokracji. Jeżeli jest to polityka, która skupia się na problemach gminy, a nie na tym, jak dokopać burmistrzowi, wtedy mieszkańcy mogą spać spokojnie. W takiej sytuacji zawsze sprawy gminy będą na pierwszym miejscu. Jeżeli jednak jest odwrotnie i nie jest ważne, czy burmistrz rozwiązuje problemy mieszkańców, bo istotne jest, aby burmistrza i działania Urzędu pokazać w złym świetle, to jest to sygnał, że tego rodzaju polityka na pewno nie ma na celu dobra gminy.
Rafał Klan