Nikt nie sieje żyta tam gdzie jest błoto
Wtorek, 02 października 2012 o 13:35, autor: michal 0
Wymagania trzeba dostosowywać do środowiska, w którym się pracuje. Nikt nie sieje żyta tam gdzie jest błoto, bo na błocie uprawia się ryż – trenerem Wschowsko Sławskiego Towarzystwa Koszykówki Grzegorzem Chodkiewiczem rozmawia Michał Józefiak
Pracuje się tam gdzie ta praca jest. Poza tym prowadziłem też zespoły w ekstraklasie, choć wtedy formalnie ona się tak nie nazywała. W 1994 roku awansowałem z drużyną Spójni Stargard Szczeciński i byłem jej trenerem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Później prowadziłem też PKK Szczecin. I te zespoły pod moja wodzą utrzymała się w elicie.
W połowie sezonu rozstaliśmy się, bo ani ja, ani działacze nie byliśmy zadowoleni z osiąganych wyników.
Tak. Zastal trenowałem gdy grał w tej klasie rozgrywkowej. Udało nam się wtedy awansować do I ligi.
7 miejsce na Mistrzostwach Europy z reprezentacją Polski juniorów. To było już dość dawno i pewnie dziś nikogo już to nie interesuje.
Oczywiście wymagania trzeba dostosowywać do środowiska, w którym się pracuje. Nikt nie sieje żyta tam gdzie jest błoto, bo na błocie uprawia się ryż. Wszyscy musimy pracować jak najlepiej umiemy w takich warunkach jakie są.
Moje doświadczenia nie sięgają aktualnych II-ligowców. Wiem na ich temat bardzo mało. Jest kilku zawodników, którzy wcześniej grali w ekstraklasie, w I lidze, a teraz z różnych powodów reprezentują barwy klubów z II klasy rozgrywkowej. Znam ich, oni mnie znają i sympatycznie się witamy gdy mamy okazje się spotkać. Jednak gdy przeglądam kadry zespołów to 90% nazwisk mi nic nie mówi.
Gramy natomiast z całą plejadą śląskich zespołów. Na Śląsku jest bardzo dużo klubów szkolących młodzież, stąd jest w czym wybierać. To też są zespoły półamatorskie oparte na wychowankach.
Raczej nie planowałem już prowadzić żadnej drużyny. Zgłosili się jednak do mnie działacze ze Wschowy i Sławy. Rozmowa była bardzo sympatyczna. Pomyślałem więc, że jak mam okazję pomóc to spróbuję.
- Chciałbym spełnić oczekiwania ludzi, którzy mnie zatrudnili. Celem jaki sobie stawiamy jest utrzymanie w lidze.
Na to pytanie mogę Panu odpowiedzieć za miesiąc, dwa. Sezon jest długi i wiele może się zdarzyć.
Bardzo cieszę się, że chłopacy są złaknieni wiedzy. Słuchają co się do nich mówi i wykonują polecenia. Dlatego pracuje się bardzo sympatycznie, a to już jest w działaniach szkoleniowych duży pozytyw.
Przyznam się szczerze, że nie przyglądałem się temu wcześniej. Dowiedziałem się tylko, że zespół awansował do II ligi, co było dla mnie dużą, pozytywną niespodzianką. Na pewno trudno będzie rywalizować z zespołami z Wrocławia czy Zielonej Góry. Tam sport już na poziomie szkolnym uprawia się wyczynowo. Najważniejsze jest natomiast to, że znaleźli się ludzie którzy chcą coś dla koszykówki w tych miastach zrobić. Dzieci i młodzież trenują, i mają co robić z wolnym czasem. Jeśli przy okazji osiągane są dobre wyniki to należy się tylko cieszyć.