Drożeje prawie wszystko. Najszybciej paliwa, a tym samym związane z nimi koszty transportu. Średnio wzrost cen w tej kategorii wyniósł aż 27% w skali całego roku. Na drugim miejscu, ze średnią wzrostów 6%, są opłaty związane z użytkowaniem mieszkań i nośnikami energii. Tak wysoki skok jest najprawdopodobniej powodowany wejściem w życie nowych przepisów administracyjnych, nakładających wyższe opłaty np. za wywóz śmieci i dostawy prądu, które wynikają bezpośrednio z drożejących praw do emisji CO2. Na trzecim miejscu pod względem wzrostów, są koszty pobytu w hotelach i żywność w restauracjach, które zwiększyły się o 5,7%. Eksperci twierdzą, że właściciele hoteli i punktów gastronomicznych podwyższają ceny, gdyż chcą odrobić straty jakie ponieśli w trakcie trwania pandemii. Niestety prognozy komentatorów polskiego rynku nie napawają optymizmem. Ceny w naszym kraju wciąż będą rosnąć. Na sierpień zapowiedziano już podwyżki gazu, a przed okresem zimowym z pewnością podrożeje także żywność. Zaskakujące jest to, że mimo tak dużej inflacji, polska gospodarka nabiera rozpędu. Produkt krajowy brutto, był o 1,9% wyższy niż w ubiegłym kwartale. Obecnie polski PKB powrócił już do stanu sprzed pandemii. To według komentatorów stwarza warunki do jeszcze szybszego rozwoju naszej gospodarki.
Interesująco przedstawia się także rynek walut. Polski złoty po ogłoszeniu danych inflacyjnych, osłabł w stosunku do EUR, a frank szwajcarski wzrósł do jednego z najwyższych w historii poziomów. Tendencja spadkowa naszej waluty, nie jest czymś nowym. Rozpoczęła się jeszcze w czerwcu i obecnie wciąż utrzymuje tendencję spadkową. Inflacja i wzrost cen to nie jedyne powody osłabienia złotówki. Korekty kursu są powodowane nie tylko przez czynniki lokalne, ale także globalne. Inwestorzy z niepokojem obserwują wydarzenia polityczne w Afganistanie, zastanawiając się czy wpłyną one na inne państwa w rejonie, a w szczególności na największych producentów pali.