Dlaczego wracamy do tego tematu? Ponieważ naszym zdaniem wydarzyła się sytuacja, która do tej pory nie miała miejsca.
Nie tylko jest dobrze, właściwie jest bardzo dobrze
Dotychczas było tak, że radna lub radny zabierał głos i mówił, że w gminie jest źle. Potem wstawał drugi radny lub radna i mówił: a właśnie, że nie, nie jest źle, jest dobrze. Na koniec głos zabierał wiceburmistrz i mówił, że nie tylko jest dobrze, ale że właściwie to jest bardzo dobrze. I potem znowu ktoś inny zabierał głos, mówiąc: a właśnie, że nie, bo jest źle. I tak w kółko, na każdej sesji. Wygrywał dyskusję ten kto miał większość w radzie. Jak większość miał wiceburmistrz, to wygrywali radni z nim związani, jak większość miała opozycja, to wygrywała dyskusję inna grupa radnych. Ten rodzaj ,,polemiki" pojawiał się później w lokalnej prasie, w komentarzach na lokalnych portalach informacyjnych. Z tą różnicą, że tutaj nikt nie głosował, w związku z tym każdy mógł naginać rzeczywistość do swojej, tak zwanej prawdy samorządowej.
Zbyt radykalna propozycja
Jednak tym razem radni jednej, jak i drugiej opcji wskazywali na potrzebę zmiany. Radny Krzysztof Owoc proponował wykluczyć z regulaminu Wschowskiego Budżetu Obywatelskiego głosowanie drogą elektroniczną, przekonując radnych, że w ten sposób będzie można się przekonać, czy szkolne projekty rzeczywiście mają tak wielu zwolenników (o tym napiszemy w osobnym artykule). Dla jednych osób była to zbyt radykalna propozycja, dla innych wymagająca namysłu.
Można by radnym wybaczyć
Materiały filmowe, które prezentujemy poniżej wyraźnie mówią o tym, że radni dostrzegają problem, nawet się nad nim pochylają, krytycznie się wypowiadają, wszystko po to, żeby na koniec nie wprowadzić żadnych zmian. Naszym zdaniem, gdyby to było jak do tej pory, że ścierają się ze sobą różne wizje samorządu, różne wizje na reformę edukacji, różne wizje na to, czy śmieci w Tylewicach, to dobry pomysł, czy zły pomysł. Innymi słowy, gdyby to była kolejna polityczna rozgrywka, można by radnym wybaczyć.
Ale w przypadku budżetu obywatelskiego chodzi ponoć o to, aby aktywizować mieszkańców, budować mityczne społeczeństwo obywatelskie, aby mieszkańcom żyło się lepiej, w ogóle ma się wrażenie, że budżet obywatelski jest poza sporem politycznym. Że jedyne co się liczy, to dojrzałość, mądrość i wrażliwość radnych, bo to w ich rękach jest regulamin, w ich rękach jest jego uchwalenie, w końcu to od nich zależy, czy mieszkańcy będą czuli, że w tej sprawie wszystko jest jasne i przejrzyste.
Kiedy jednak chodzi o mieszkańców
Można po tym, co się stało na ostatniej sesji Rady Miejskiej we Wschowie wyciągnąć jeden wniosek. Radni, owszem, dobrze się czują, ale tylko wtedy, kiedy mogą udowadniać sobie, że jedni mają rację, a drudzy tej racji nie mają, że jedni są fajnymi radnymi, a inni przeciwnie, że jedni chcą dobrze, a tamci chcą źle. I póki tak jest, czują się dojrzałymi, mądrymi i wartościowymi radnymi. Bo spierają się między sobą i sobie samym coś tam udowadniają. Kiedy jednak chodzi o mieszkańców, o tak zwany budżet obywatelski, to okazuje się, że radni może nawet zgadzają się ze sobą w tym, że warto przynajmniej mieszkańców poważnie traktować, ale wtedy okazuje się, że chociaż chcieliby poważnie traktować mieszkańców, to nie mają na to odwagi.
(rak)