TERAZ18°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Podróżnik Czerniecki w Staszicu

czw., 10 stycznia 2013 11:20
 9 stycznia br. odwiedził nas wspaniały gość, podróżnik Stefan Czerniecki i opowiedział  o niezwykłej wyprawie do Wenezueli, a zwłaszcza  do miejsc, do których nie dotarł przed nim żaden „biały”. W barwnej opowieści przekonał wszystkich słuchaczy, że podróże są jego pasją i że warto wychylić się nieco poza własny świat, żeby zrozumieć i pokochać ludzi i Boga
Podróżnik Czerniecki w Staszicu
Poruszająco opowiedział o niewidzialnym i jednocześnie przerażającym świecie duchowym Amazonii. Kim jest Stefan Czerniecki? To podróżnik, dziennikarz, autor książki "Dalej od Buenos", członek Alpinus Expedition Team, eksplorator dziewiczych rejonów świata - przede wszystkim ukochanej przez niego Ameryki Południowej. Teksty jego autorstwa publikują m.in: „Rzeczpospolita”, „Nowe Państwo”, „Gazeta Polska Codziennie”, „Polonia Christiana”, „npm”, „National Geographic-Traveler”, „Podróże” i „Poznaj Świat”. Trochę zakątków już w życiu zobaczył. To jednak latynoska koncepcja świata ujęła go najmocniej. A zaczęło się tak niewinnie. Zarażony przez ojca-alpinistę miłością do gór od dzieciństwa marzył, aby podejść pod ścianę przepięknej Cerro Torre. Pierwsza okazja nadarzyła się, gdy obronił pracę magisterską w Katedrze Kartografii Wydziału Geografii Uniwersytetu Warszawskiego. Gdy zakosztował smaku niezależnej eksploracji, nie było już odwrotu. Przewędrował Argentynę, Chile, Boliwię, południową Brazylię, Peru i Ekwador, Wenezuelę, Kambodżę, Laos, Wietnam, Tajlandię, Indie, Nepal...i to bez wielkich funduszy. I wówczas się zaczęło. „Gdy opuszcza granicę kolejnego państwa, jego notatnik (mocno zdezelowany zeszyt, któremu codziennie musi poświęcić przynajmniej pół godziny) zawsze jest bogatszy nie tylko o kilkanaście nowych adresów, maili, telefonów oraz obietnic kolejnego spotkania, ale także wzruszających emocji i spotkań z pięknymi ludźmi. „Ja po prostu mam bardzo dobrego Anioła Stróża” - powtarza, gdy pytają go, jak udaje mu się przeżyć te wszystkie spisywane przygody. Jak sam mówi, dług zaciągnięty u Szefa na Górze, spłaca pokazami zdjęć, fotoreportażami, artykułami, inspirowaniem ludzi do poznawania nowego, ułatwianiem przeniesienia się - choćby oczyma wyobraźni - w miejsca dalekie i egzotyczne tym wszystkim, którzy mieli troszkę mniej szczęścia od niego w eksploracji świata.” ( z oficjalnej strony autora) Marek Jarosz [nggallery id=617]

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 2

    reklama

    Dla Ciebie

    18°C

    Pogoda

    Kontakt

    Nekrologi