17 listopada obchodziliśmy Światowy Dzień Rzucania Palenia Tytoniu. Z badań przeprowadzonych przez OBOP, w Polsce pali co trzeci aktywny zawodowo mieszkaniec dużego miasta – czytamy w Panoramie Leszczyńskiej
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Pomysł obchodzenia Dnia Rzucania Palenia narodził się w 1974 roku w Stanach Zjednoczonych. Wtedy dziennikarz Lynn Smith zaapelował do czytelników, by przez 24 godziny powstrzymali się od palenia.
Lekarze ostrzegają, że więcej ludzi umiera z powodu chorób i powikłań wywołanych długotrwałym paleniem, niż na AIDS, z powodu narkotyków, nadużywania alkoholu, czy w wypadkach drogowych.
Z kolei Gazeta Wyborcza informuje, że ponad milion Polaków rzuciło palenie po zaostrzeniu przepisów - wynika z badań Centrum Onkologii. Ministerstwo Zdrowia planuje wyrzucenie palarni z firm i lokali. Według badań TNS OBOP dla Centrum Onkologii większość lokali podporządkowało się zakazowi. Większość - 62 proc. Polaków - chce, by palenie było całkowicie zabronione w miejscach publicznych.
Według przepisów, które weszły w życie 13 listopada 2010 r., w Polsce zabrania się palenia w pubach, klubach i restauracjach. Ale w każdym lokalu można założyć jeszcze palarnię. Do tego, jeśli lokal ma dwa pomieszczenia, jedno może być z popielniczkami, pod warunkiem że jest wentylowane i ma szczelne drzwi.
Zakaz palenia obowiązuje też na placach zabaw, plażach, przystankach, w środkach transportu publicznego (w tym w samochodach służbowych). Zniknęły wagony dla palaczy w pociągach. Palarni nie można wydzielać w szpitalach, szkołach i przedszkolach, ale na uczelniach - już tak. Są też dopuszczone na dworcach i na lotniskach.
Co państwo sądzicie o zmianach sprzed roku i nowych propozycjach ministerstwa?
(admu)
Komentarze 1